id: 22ta47

Pomoc chorym i bezdomnym kotom

Pomoc chorym i bezdomnym kotom

Wpłaty nieaktywne - wymagane działanie Organizatora zrzutki. Jeśli jesteś Organizatorem - zaloguj się i podejmij wymagane działania.

Nasi użytkownicy założyli 1 155 747 zrzutek i zebrali 1 199 777 933 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Pomoc chorym i bezdomnym kotom.

Kochani...Wraz ze znajomą zwracamy się do was z ogromną prośbą o pomoc, gdyż chcemy działać dalej, jednak same nie damy już rady. Od lat pomagamy zwierzętom, jestem wolontariuszką w schronisku dla bezdomnych zwierząt, jednak największą robotę wykonujemy same w terenie.

W skrócie :

Zajmujemy się odławianiem dzikich, bezdomnych kotów. Tylko w zeszłym roku wspólnie we dwie, łącznie odłowiłyśmy kilkadziesiąt kotów. Wszystkie tego typu działania wykonujemy w czasie wolnym, w formie wolontariatu. Każdy kto choć raz odławiał dzikie koty, wie ile potrzeba na to czasu i poświęcenia, tym bardziej jeśli koty bytują w dużych grupach. Nie przechodzimy obojętnie obok żadnego, bezdomnego kota - poświęcając swój czas i prywatne pieniądze, które już niestety na ten cel się kończą...

Każda z nas ma swój "rewir" który dokarmia, przebywa w nim od kilku do kilkunastu kotów, które karmimy codziennie - bez wyjątku. Jak można się domyśleć to również są koszta i to ogromne. Gmina zakupuje karmę suchą na zimę, około 3 kg na kota co jest ilością niewystarczającą.

Posiadamy garaż w którym został urządzony "koci domek". Mieszka tam Perełka - kiedyś bezdomny, chory kociak. Dziś duży, odkarmiony i wyleczony kocur :). W ostatnim czasie zakupiłyśmy także działkę ogrodową z myślą o kotach tych najbardziej dzikich, tych które były przeganiane, trute i szczute przez ludzi jak i przez psy...Zostały oczywiście odłowione, wykastrowane, odrobaczone, odpchlone, usunięto im zepsute zęby, wykonano dwie amputacje ogonka po ataku psa...Teraz koty te - 6 sztuk są bezpieczne. Mają swoje ocieplane budki oraz całą altanę do dyspozycji. Mieszkają tam i w końcu na swój sposób są szczęśliwe - mają wolność, jedzonko i opiekę...

Takich przypadków mogłabym wymieniać mnóstwo, opisywać historię każdego kota...jednak jest tego zbyt dużo. Sumy które od paru lat zostały wydane na dzikie koty z prywatnej są naprawdę naprawdę ogromne...Niestety nie posiadamy "studni bez dna" i każde źródełko kiedyś się wyczerpie, dlatego też bardzo prosimy o pomoc.

Tak ciężko streścić to wszystko w paru zdaniach, dlatego też wrzucimy zdjęcia które pokażą jak to wygląda na co dzień. Nie jesteśmy żadną fundacją, stowarzyszeniem itp a osobami prywatnymi, kobietami które kochają ponad wszystko dzikie koty. Dlaczego akurat dzikie ? A no dlatego, że to właśnie one mają najgorzej...te które lecą za człowiekiem, dają się głaskać mają o wiele łatwiej, albo ktoś je weźmie, albo nakarmi. Natomiast co z dzikusami które na sam widok człowieka uciekają, chowają się w krzakach, są niewidoczne ? Kto ma im pomóc skoro one nigdy nie znały dotyku człowieka ? One mają najgorzej, umierają po cichu w krzakach, zakamarkach, niewidoczne dla ludzkich oczu. Takim właśnie kotom pomagamy ! Nie skreślamy, nie mówimy to dziki kot, jemu nie da się pomóc, jego nie da się złapać ! Bierzemy samołapkę i ruszamy w teren...Z dzikimi kotami nie jest tak łatwo jakbyśmy tego chciały, dla nich to wszystko ogromny stres i szok. Mimo tego, że my chcemy dla nich jak najlepiej one wcale nas nie kochają...co bardzo utrudnia pomoc im, ale nie ma rzeczy niemożliwych ! Jeśli są chore lub potrzebują czasu na dojście do siebie to nigdy ich nie wypuszczamy na wolność, trzymamy w klatkach do czasu aż wyzdrowieją. Mimo tego, że mają pełne brzuszki i ciepełko to wcale nas nie kochają. Są przypadki które atakują gdy tylko zbliżamy się do klatki. Więc proszę sobie wyobrazić jak takiemu kotu podać lek czy posprzątać kuwetę ? Wiemy, że one są nieadopcyjne, starsze, chore, dzikie, ale to właśnie one najbardziej nas potrzebują...

Pieniądze które zbieramy będą przeznaczane tylko i wyłącznie na najpotrzebniejszą pomoc weterynaryjną oraz leki dla chorych, bezdomnych i dzikich kotów.

Każdy ma prawo wiedzieć, na co zostały pieniądze przeznaczone, dlatego też każdy zainteresowany może otrzymać od nas skan paragonów oraz faktur a także zdjęcia od weterynarza kota na którego poszły pieniądze.

Przyjmiemy wszystko co może się przydać: jedzonko, koce, budki na zimę, transporterki itd...

Nasze zdjęcia nie będą piękne, ale przedstawiają smutną rzeczywistość dzikich kotów...

Jeśli jesteś zainteresowany historią danego kota ze zdjęcia - śmiało pisz !

Jeśli chcesz nawiązać z nami współpracę, pomóc w jakikolwiek sposób - śmiało pisz !

Za każdą pomoc będziemy ogromnie wdzięczne...Prosimy pomóżcie nam walczyć dalej !

Wiemy, że nie każdy ufa internetowym zbiórką, w celu weryfikacji naszych osób możemy podać numer telefonu oraz adres weterynarza u którego leczymy dzikie, bezdomne koty.

Działamy tylko we dwie...

Kontakt 535 93 05 15.

Nysa. Woj. Opolskie.

Tak wyglądają właśnie dzikie koty, pozbawione ludzkiej pomocy...

Pomóż nam walczyć dalej !

Zjawa - maleństwo spod mostu.

Już szczęśliwa w nowym domku :).

Marusia.

Przeganiana przez ludzi, szukała schronienia w garażu. Chora na serduszko przebywa w DT.

Psotka - kotka z amputowaną nóżką.

Także odłowiona z wolności.

Szczęśliwa w nowym domku :).

Dzikusy spod mostu.

Wszystkie już wykastrowane, odrobaczone i odpchlone.

Jeden z nich został na stałe u mnie, reszta na działce.

Burasek - przywiązany do drzewa.

Już szczęśliwy w nowym domku.

Forcia.

Skrajnie wychudzona w ciąży z tasiemcem...Została u mnie na zawsze.

Dzikusy spod mostu.

3 - tygodniowy maluch spod mostu.

Pirat...

Niestety zmarł na panleukopenię,,,

Ferdek - 10 letni bezdomny kocur.

Kastracja, ogromna przepuklina, usunięte wszystkie zęby...i tak można by wymieniać dalej. Znalazł kochający dom ! Koszt około 400 zł...

Ferduś - dochodzi do siebie.

Psotka - skrzywdzona przez ludzi.

Liczne zabiegi oraz amputacja nózki...Koszt około 250 zł.

Marusia po przygarnięciu do garażu.

Na zdjęciu widoczna jest ogromna przepuklina...Do tego chore serduszko, przebywa w DT. Koszt do tej pory około 300 zł.

Maluchy z wolności.

Ich już nawet nie liczymy, gdyż tracimy rachubę...Każdemu znalazłyśmy kochający dom. Koszt każdego malucha to około 150-200 zł. Jest w tym szczepienie, odrobaczenie i kastracja.

Maluchy uratowane z działek.

Wszystkie znalazły domki, koszta jak powyżej.

Codzienne karmienie dzikusów. Wszystkie wykastrowane, odrobaczone, wyleczone. Koszty ciężkie do zliczenia - kilkanaście sztuk w jednym miejscu.

Karmienie dzikusów.

Szylkretka - Uratowana w nocy spod auta.

Dzikuski - co noc czekają...

Maluszek - nocna niespodzianka....

Już w kochającym domu.

Perełka - mieszkaniec garażu.

Oczywiście wykastrowany, regularnie szczepiony i odrobaczany, po operacjach ucha. Kosztów łącznych już dawno nie liczymy...

Wizyta u weta.

.

Tak jak powyżej...

Niezliczona ilość maluchów...Wszystkie wydawane dopiero z książeczką zdrowia po podstawowych zabiegach...

Słów brak...

Próbowałyśmy...niestety odszedł.

Nasze ogłoszenia.

Nasze ogłoszenia.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 42

EM
Ewa Majewska
100 zł
 
Użytkownik niezarejestrowany
51,70 zł
AR
50 zł
AN
Aneta
50 zł
IM
irena madera
50 zł
DK
D K-Sz
50 zł
MP
Monika Pożeg
50 zł
JG
Joy
50 zł
EK
EWA KULAK
30 zł
MP
Małgorzata Pruss
25 zł
Zobacz więcej

Komentarze 2

 
2500 znaków