Pomoc chorym i bezdomnym kotom
Pomoc chorym i bezdomnym kotom
Nasi użytkownicy założyli 1 155 747 zrzutek i zebrali 1 199 777 933 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Pomoc chorym i bezdomnym kotom.
Kochani...Wraz ze znajomą zwracamy się do was z ogromną prośbą o pomoc, gdyż chcemy działać dalej, jednak same nie damy już rady. Od lat pomagamy zwierzętom, jestem wolontariuszką w schronisku dla bezdomnych zwierząt, jednak największą robotę wykonujemy same w terenie.
W skrócie :
Zajmujemy się odławianiem dzikich, bezdomnych kotów. Tylko w zeszłym roku wspólnie we dwie, łącznie odłowiłyśmy kilkadziesiąt kotów. Wszystkie tego typu działania wykonujemy w czasie wolnym, w formie wolontariatu. Każdy kto choć raz odławiał dzikie koty, wie ile potrzeba na to czasu i poświęcenia, tym bardziej jeśli koty bytują w dużych grupach. Nie przechodzimy obojętnie obok żadnego, bezdomnego kota - poświęcając swój czas i prywatne pieniądze, które już niestety na ten cel się kończą...
Każda z nas ma swój "rewir" który dokarmia, przebywa w nim od kilku do kilkunastu kotów, które karmimy codziennie - bez wyjątku. Jak można się domyśleć to również są koszta i to ogromne. Gmina zakupuje karmę suchą na zimę, około 3 kg na kota co jest ilością niewystarczającą.
Posiadamy garaż w którym został urządzony "koci domek". Mieszka tam Perełka - kiedyś bezdomny, chory kociak. Dziś duży, odkarmiony i wyleczony kocur :). W ostatnim czasie zakupiłyśmy także działkę ogrodową z myślą o kotach tych najbardziej dzikich, tych które były przeganiane, trute i szczute przez ludzi jak i przez psy...Zostały oczywiście odłowione, wykastrowane, odrobaczone, odpchlone, usunięto im zepsute zęby, wykonano dwie amputacje ogonka po ataku psa...Teraz koty te - 6 sztuk są bezpieczne. Mają swoje ocieplane budki oraz całą altanę do dyspozycji. Mieszkają tam i w końcu na swój sposób są szczęśliwe - mają wolność, jedzonko i opiekę...
Takich przypadków mogłabym wymieniać mnóstwo, opisywać historię każdego kota...jednak jest tego zbyt dużo. Sumy które od paru lat zostały wydane na dzikie koty z prywatnej są naprawdę naprawdę ogromne...Niestety nie posiadamy "studni bez dna" i każde źródełko kiedyś się wyczerpie, dlatego też bardzo prosimy o pomoc.
Tak ciężko streścić to wszystko w paru zdaniach, dlatego też wrzucimy zdjęcia które pokażą jak to wygląda na co dzień. Nie jesteśmy żadną fundacją, stowarzyszeniem itp a osobami prywatnymi, kobietami które kochają ponad wszystko dzikie koty. Dlaczego akurat dzikie ? A no dlatego, że to właśnie one mają najgorzej...te które lecą za człowiekiem, dają się głaskać mają o wiele łatwiej, albo ktoś je weźmie, albo nakarmi. Natomiast co z dzikusami które na sam widok człowieka uciekają, chowają się w krzakach, są niewidoczne ? Kto ma im pomóc skoro one nigdy nie znały dotyku człowieka ? One mają najgorzej, umierają po cichu w krzakach, zakamarkach, niewidoczne dla ludzkich oczu. Takim właśnie kotom pomagamy ! Nie skreślamy, nie mówimy to dziki kot, jemu nie da się pomóc, jego nie da się złapać ! Bierzemy samołapkę i ruszamy w teren...Z dzikimi kotami nie jest tak łatwo jakbyśmy tego chciały, dla nich to wszystko ogromny stres i szok. Mimo tego, że my chcemy dla nich jak najlepiej one wcale nas nie kochają...co bardzo utrudnia pomoc im, ale nie ma rzeczy niemożliwych ! Jeśli są chore lub potrzebują czasu na dojście do siebie to nigdy ich nie wypuszczamy na wolność, trzymamy w klatkach do czasu aż wyzdrowieją. Mimo tego, że mają pełne brzuszki i ciepełko to wcale nas nie kochają. Są przypadki które atakują gdy tylko zbliżamy się do klatki. Więc proszę sobie wyobrazić jak takiemu kotu podać lek czy posprzątać kuwetę ? Wiemy, że one są nieadopcyjne, starsze, chore, dzikie, ale to właśnie one najbardziej nas potrzebują...
Pieniądze które zbieramy będą przeznaczane tylko i wyłącznie na najpotrzebniejszą pomoc weterynaryjną oraz leki dla chorych, bezdomnych i dzikich kotów.
Każdy ma prawo wiedzieć, na co zostały pieniądze przeznaczone, dlatego też każdy zainteresowany może otrzymać od nas skan paragonów oraz faktur a także zdjęcia od weterynarza kota na którego poszły pieniądze.
Przyjmiemy wszystko co może się przydać: jedzonko, koce, budki na zimę, transporterki itd...
Nasze zdjęcia nie będą piękne, ale przedstawiają smutną rzeczywistość dzikich kotów...
Jeśli jesteś zainteresowany historią danego kota ze zdjęcia - śmiało pisz !
Jeśli chcesz nawiązać z nami współpracę, pomóc w jakikolwiek sposób - śmiało pisz !
Za każdą pomoc będziemy ogromnie wdzięczne...Prosimy pomóżcie nam walczyć dalej !
Wiemy, że nie każdy ufa internetowym zbiórką, w celu weryfikacji naszych osób możemy podać numer telefonu oraz adres weterynarza u którego leczymy dzikie, bezdomne koty.
Działamy tylko we dwie...
Kontakt 535 93 05 15.
Nysa. Woj. Opolskie.
Tak wyglądają właśnie dzikie koty, pozbawione ludzkiej pomocy...
Pomóż nam walczyć dalej !
Zjawa - maleństwo spod mostu.
Już szczęśliwa w nowym domku :).
Marusia.
Przeganiana przez ludzi, szukała schronienia w garażu. Chora na serduszko przebywa w DT.
Psotka - kotka z amputowaną nóżką.
Także odłowiona z wolności.
Szczęśliwa w nowym domku :).
Dzikusy spod mostu.
Wszystkie już wykastrowane, odrobaczone i odpchlone.
Jeden z nich został na stałe u mnie, reszta na działce.
Burasek - przywiązany do drzewa.
Już szczęśliwy w nowym domku.
Forcia.
Skrajnie wychudzona w ciąży z tasiemcem...Została u mnie na zawsze.
Dzikusy spod mostu.
3 - tygodniowy maluch spod mostu.
Pirat...
Niestety zmarł na panleukopenię,,,
Ferdek - 10 letni bezdomny kocur.
Kastracja, ogromna przepuklina, usunięte wszystkie zęby...i tak można by wymieniać dalej. Znalazł kochający dom ! Koszt około 400 zł...
Ferduś - dochodzi do siebie.
Psotka - skrzywdzona przez ludzi.
Liczne zabiegi oraz amputacja nózki...Koszt około 250 zł.
Marusia po przygarnięciu do garażu.
Na zdjęciu widoczna jest ogromna przepuklina...Do tego chore serduszko, przebywa w DT. Koszt do tej pory około 300 zł.
Maluchy z wolności.
Ich już nawet nie liczymy, gdyż tracimy rachubę...Każdemu znalazłyśmy kochający dom. Koszt każdego malucha to około 150-200 zł. Jest w tym szczepienie, odrobaczenie i kastracja.
Maluchy uratowane z działek.
Wszystkie znalazły domki, koszta jak powyżej.
Codzienne karmienie dzikusów. Wszystkie wykastrowane, odrobaczone, wyleczone. Koszty ciężkie do zliczenia - kilkanaście sztuk w jednym miejscu.
Karmienie dzikusów.
Szylkretka - Uratowana w nocy spod auta.
Dzikuski - co noc czekają...
Maluszek - nocna niespodzianka....
Już w kochającym domu.
Perełka - mieszkaniec garażu.
Oczywiście wykastrowany, regularnie szczepiony i odrobaczany, po operacjach ucha. Kosztów łącznych już dawno nie liczymy...
Wizyta u weta.
.
Tak jak powyżej...
Niezliczona ilość maluchów...Wszystkie wydawane dopiero z książeczką zdrowia po podstawowych zabiegach...
Słów brak...
Próbowałyśmy...niestety odszedł.
Nasze ogłoszenia.
Nasze ogłoszenia.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Zdrowia! Dla kotkow.
Jesteście super, trzymam za Was i za kotki kciuki.