Mam na imię Dominik. Jestem 20-letnim studentem informatyki, który w zeszłym roku bardzo dobrze zdał maturę. Wydawało by się, że świat leży u mych stóp. Niestety nie... 2.5 roku temu podczas rutynowej kontroli w technikum przez szkolną pielęgniarkę stwierdzono u mnie nadciśnienie tętnicze. Skierowany zostałem do szpitala kardiologicznego gdzie oprócz potwierdzenia nadciśnienia i dny moczanowej nastąpił taki spadek odporności, że uaktywniła się ciężka postać ropowiczego zapalenia skóry głowy i mieszków włosowych ( rzadka choroba). Niestety na mojej głowie tworzą się guzy, które wypełnione ropą powodują ogromny ból. Wydałem juz mnóstwo pieniędzy na leczenie, nie jestem w stanie zliczyć ilości antybiotyków oraz innych medykamentów i odwiedzonych lekarzy. Ostatni pobyt w klinice dermatologicznej nie przyniósł efektów. Tamtejsi lekarze oficjalnie stwierdzili, że nie są w stanie mnie wyleczyć. Zostałem skierowany do Szpitala Oparzeniowego do programu leczenia ciężkich chorób skóry, gdzie proponują usunięcie skóry z niemal całej powierzchni głowy i zastąpienie jej skórą z uda. Jest to operacja bardzo rozległa i niebezpieczna. Oprócz tego przede mną kolejne ostrzykiwania skóry głowy. Obecnie jestem leczony kolejnym antybiotykiem oraz Rifampicyną i Izotekiem, który jak wiadomo wyniszcza mój organizm. Zostałem poinformowany o tym, że trzeba będzie zastosować u mnie leczenie biologiczne, które niestety na mój rodzaj choroby nie ma w Polsce refundacji. Lek nosi nazwę Adalimumab, który będę musiał brać ok. 2 lata. Bez niego niestety moja choroba doprowadza do inwalidztwa. Zwracam sie zatem z prośbą o wsparcie mojej osoby w tej trudnej sytuacji.