id: 55wpw8

na wykup konia

na wykup konia

Zrzutka została wyłączona przez organizatora
Wpłaty nieaktywne - wymagane działanie Organizatora zrzutki. Jeśli jesteś Organizatorem - zaloguj się i podejmij wymagane działania.

Nasi użytkownicy założyli 1 154 919 zrzutek i zebrali 1 199 190 614 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Mam na imię Parma i mam 15 lat. Moja mama odkupiła mnie kilka miesięcy temu. Miałam być zdrowa i żyć jak inne konie.

Niestety plany szybko zderzyły się z szarą rzeczywistością.

Zaczęło się od kopyt, bo miałam takie brzydkie i przerośnięte. Po korekcji moje nogi drżały a Mama miała przerażony wzrok. Mówiła do mnie ciepło że damy radę i pomogą mi, że będę jeszcze biegać bez bólu.

Po paru dniach poczułam się super! Przestało boleć!

Widziałam szczęście w oczach mojej mamy. Chyba wszyscy myśleli, że kryzys został już zażegnany. Niestety... Kopytka to był wierzchołek góry lodowej.. w pewnym momencie moje ciało stało się bardzo spięte... moja mama widząc to, zaczęła szukać pomocy.. pewnego dnia odwiedziła nas Pani fizjoterapeutka. Masaże przynosiły pozytywne skutki. Znów mi się chciało...

Było wyśmienicie. Czułam jak moje mięśnie się rozluźniają. Jak brzuszek zaczyna pracować i łatwiej mi się poruszać.

Niestety znowu nadszedł ciężki czas dla nas wszystkich. Znowu odwiedziła mnie fizjoterapeutka, starała się mi ulżyć, choć nie wiedziała skąd u mnie tak duże napięcie. Mama widząc, że masaże nie przynoszą zadowalającego efektu wzywała kolejne ręce na pokład- pokład, na którym rozgrywała się walka o moje lepsze jutro. Przyjechał weterynarz...chyba nikt nie spodziewał się, że jest tak źle. Widziałam łzy, które pojawiły się w oczach mojej mamy, kiedy weterynarz postawił diagnozę.. wyrok.. zespół Wobblera..

Nie można opierać się na jednej opinii, stąd też miejsce miała kolejna wizyta innego już weterynarza. Niestety.. ugasiła iskierkę nadziei, bo doktor potwierdził diagnozę swojego poprzednika. Chciałam, zresztą nie tylko ja, moja mama pragnęła tego jeszcze bardziej, żeby to był tylko zły sen. Niestety do tej pory nie możemy się z niego wybudzić…

Podsłuchalam nawet rozmowy, czy nie zawieźć mnie do nowego domku, gdzie nie będę narażona na ataki od strony stada. To normalne, że reszta koni chce mnie wykluczyc. W takim stanie ciężko się żyje w stadzie. Mam jednak wsparcie, Mohito, mimo że to jeszcze końskie dziecko, bardzo mi pomaga. Dzięki niemu spokojnie mogę skubać siano ze wspólnego paśnika. Wszędzie jest ze mną, prawie jak prywatny bodyguard.

Ciężko pogodzić się z tym, że do końca życia będę walczyć o każdy krok… że będę tracić kontrolę nad swoim ciałem, co będzie kończyło się upadkiem.

Los chciał, że moja mama pojawiła się w odpowiednim miejscu i czasie - na wykładach w Poznaniu. Miała tam szansę usłyszeć o terapii komórkami macierzystymi. Ciężko w to uwierzyć, ale iskierka nadziei znowu zapłonęła.

Terapia kosztuje tylko i aż 1700 zł. Niestety moja mama nie ma tyle pieniążków. Ma nas dużo na utrzymaniu a ciągle ratuje jakieś nowe zwierzątko.

Podaruj mi szansę, podaruj mi nadzieję na normalne życie.

Jako właścicielka klaczy bardzo proszę wszystkich o nawet najmniejsze wsparcie. Zawsze starałam radzić sobie sama z problemami moich zwierzaków. Obecna sytacja niestety mnie przerosła. Bardzo chciałabym pomóc Parmie i umożliwić jej pozostanie z nami, w naszej rodzinie, gdzie wszyscy ją bardzo kochamy. 

Z góry bardzo dziękuję za każdą pomoc 😊


Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 161

preloader

Komentarze 11

 
2500 znaków