W nocy we wtorek, 16 kwietnia 2024 r. Około godziny 3:10 obudził mnie smród dymu oraz hałas,patrząc na okno zauważyłam płomienie które sięgały do górnej krawędzi naszego okna🔥.W mieszkaniu na poddaszu byłam sama z dwójką małych dzieci córeczka 2 latka i synek 6 lat,w całym mieszkaniu unosiło się mnóstwo dymu a oddychanie stawało się coraz trudniejsze.Mieszkanie pod nami płonęło,nie widziałam możliwości ucieczki,schody ewakuacyjne prowadziły wprost do ogromnego ognia, straży pożarnej nie było jeszcze na miejscu,krzyczałam o pomoc jednak sąsiadów już nie było, otwierając drzwi do domu wpadało mnóstwo gęstego czarnego i gorącego dymu,bałam się że nie będę w stanie uratować naszych dzieci.W tej przerażającej chwili synek z ogromnym strachem zapytał "Mamusiu czy my przeżyjemy?" to pytanie rozerwało moje serce na milion kawałków ponieważ nie widziałam możliwości ucieczki🥺😭.Postawiłam na jedno wyjście,ucieczka klatką schodową,mimo że bałam się że napotkamy ogień po drodze, biegliśmy ile sił w nogach.Udało się, wyszliśmy cali czarni ale najważniejsze że żyjemy,na dworze było bardzo zimno,padał deszcz ze śniegiem a nasza córeczka była w samym pampersie okryta moją kurtką,my zostaliśmy w pidżamach.Z powodu zatrucia dymem trafiliśmy do szpitala na dwa dni.Nasze mieszkanie spłonęło całkowicie a wraz z nim cały nasz dobytek i nasze ukochane 4 świnki morskie 😭😭😭.Na miejscu pracowało ok.170 osób ze służb ratunkowych, pożar był tak ogromny że gaszono go przez 7h. 48 osób zostało bez dachu nad głową.

Każda niewielka wpłata stanowi kroplę wsparcia,w tej trudnej dla nas sytuacji.

Serdecznie dziękujemy za każdą pomoc ❤️