id: 2cff3x

Cześć - MAM RAKA, pomóż mi wygrać.

Cześć - MAM RAKA, pomóż mi wygrać.

Organizator przesłał dokumenty potwierdzające wiarygodność opisu zrzutki
Wpłaty nieaktywne - wymagane działanie Organizatora zrzutki. Jeśli jesteś Organizatorem - zaloguj się i podejmij wymagane działania.

Nasi użytkownicy założyli 1 151 993 zrzutki i zebrali 1 196 903 016 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności1

  • Cześć. Dziękuję pięknie każdemu z osobna za okazane wsparcie. Na chwilę obecną jestem po pełnej masektomii z jednoczesną rekonstrukcją piersi. Od poniedziałku zaczynam rehabilitację. Operacja drugiej piersi zimą. Jesli Ktoś jeszcze ma życzenie wesprzeć moja zrzutkę będę ogromnie wdzięczna. Szczęście mam w tej walce do spotykanych Ludzi - dziękuję.
    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Opis zrzutki

Cześć. Mam na imię Paula, mam 31 lat i nowotwora złośliwego piersi z przerzutami, jestem w trakcie chemioterapii przedoperacyjnej. Proszę Was o pomoc w zebraniu środków na rehabilitację po zabiegu, leki medycyny chińskiej, które ułatwiają mi codzienność i, o ile się uda, na zapobiegawczą operację drugiej piersi.

"Dwa zdjęcia:

pierwsze z sierpnia, drugie z grudnia.Około 4-ech miesięcy różnicy.Badajcie się.Wy - Baby Kochane, róbcie regularnie USG piersi i cytologięWy - Faceci Nasi, róbcie badania kontrolne u Urologa.Przecież i cycki i penisy są fajne. Badajcie je.

Wczoraj był 10ty, minęły trzy pełne miesiące od oficjalnej diagnozy.W „normalnym” życiu jest to niezauważalna chwila.. dla mnie, dla Nas - dla mojej, Rodziny, Przyjaciół - to jakiś olbrzymi okres czasu, w te trzy miesiące wydarzyło się tyle, że czasem sama nie jestem w stanie tego ogarnąć.Trzy miesiące temu świat runął mi na głowę, nawet nie jestem w stanie dziś przypomnieć sobie uczuć, które się we mnie kotłowały, pamiętam tylko myśl „jeśli teraz umrę, Antek nie będzie mnie nawet pamiętał”, jak się pewnie domyślacie, byłam w stanie koszmarnym. Stan ten utrzymywał się około dwóch tygodni, płakałam po nocach, płakałam w dzień, robiłam listę imion ludzi, do których chciałam napisać pożegnalny list i zastanawiałam się też, kiedy powinnam zacząć, bo lista była długa. Byłam przerażona, nie wiedziałam co mnie czeka, jak to wszystko będę znosić, jak dam sobie radę ja i przede wszystkim Mąż i Najbliżsi. Oczywiście pojawiły się propozycje grup wsparcia, jednak moi Bliscy niemalże od razu doszli do wniosku, że jeśli cokolwiek z rakiem będę robić, to będę aktywistką, a napewno nie będę leżeć na kozetce - cieszę się, że tak właśnie o mnie myślą.

Wydaje mi się, że taki stan jest niestety normalny, każdy musi swoje wypłakać, przecierpieć, trochę poumierać.Zadanie na tamtą chwilę było tak naprawdę jedno, trzeba było odpowiedzieć sobie na pytanie, bardzo ważne pytanie: chcesz żyć, czy umierasz?Jeśli umierasz, to pewnie tak będzie, jeśli nie rak, to wykończysz się psychicznie, siebie i najbliższe otoczenie. Ja chcę żyć.Dopóki nie mam przerzutów jestem w miarę spokojna, jak na to, że mam złośliwego raka.Chcę żyć. Chcę, żeby mój Syn mnie pamiętał, chcę być na ślubie Syna, ślubach Przyjaciół, chcę się zestarzeć w górach, prowadząc z Mężem schronisko, chcę zrobić sobie kolejny tatuaż, chcę podróżować, chcę się wspinać, chcę się realizować, szkolić, pomagać innym, chcę skoczyć ze spadochronem, chcę mieć drugie dziecko, druga ciąża jest marzeniem i spełnię je kiedyś, o ile zdrowie mi na nie pozwoli.Mam dużo planów i dużo pomysłów, nie mam czasu na raka, nie chcę go.I tak - jestem szczęśliwa, bo otaczają mnie niesamowici ludzie, pomagają, wspierają, są.Po tym czasie były też chwile załamania, złych myśli, strachu - to wszystko nadal jest i pewnie będzie co jakiś czas, ale tylko na chwilę, w takiej chorobie strach jest chyba normalny, bo nie na wszystko mam wpływ.Choć po takich chwilach jestem na siebie zła, że sobie na nie pozwoliłam."

"Zostałam wczoraj zapytana, czy myślę o śmierci?

Tak, myślę, bo diagnoza na 'dzień dobry' postawiła mnie przed jej drzwiami.

To są pierwsze myśli, których nie da się ominąć. Wiecie, niby na każdym kroku, każdego z nas może zaskoczyć jakiś wypadek, który spowoduje śmierć, wszyscy mamy tę świadomość, ale przecież żyjemy 'normalnie'.. Na chorobę nie mamy zbytnio wpływu, zaskakuje i to od Nas samych i bliskiego otoczenia zależy to, jak z nią sobie poradzimy, jednak myśl o śmierci jest, nie da się tego uniknąć.

Tak - myślę.

Wiem, czego będę żałować jeśli przyjdzie za szybko, wiem z czego będę dumna, wiem też jak będę chciała się pożegnać, nie wiem tylko, czy się z tym pogodzę..

Mam jednak nadzieję, że na to wszystko "jeszcze nie czas..."."

Dzielę się moją historią na facebooku:

https://www.facebook.com/czescmamraka

Zapraszam Was, jeśli macie ochotę zapoznać się z moim światem, lepiej mnie poznać.

W tym miejscu proszę Was o pomoc - pomóżcie mi realizować marzenia i snuć plany na przyszłość. Pomóżcie mi przebyć łatwiejszą wędrówkę przez tą wyboistą drogę. Pomóżcie mi uwierzyć, że będę mieć siłę na każdy kolejny dzień. Pomóżcie mi posiadać zabezpieczenie finansowe na leki medycyny chińskiej, które ułatwiają mi codzienność, na rehabilitację prawej ręki po operacji. Pozwólcie mi uwierzyć, że mój syn będzie mnie pamiętał...

Nie jest łatwo prosić o pomoc, choroba ta nauczyła mnie jednak, że bez pomocy nie dam rady.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 1203

preloader

Komentarze 138

preloader