Walka o życie Żuczka - porzuconego starego kundelka, trwała kilka ostatnich tygodni. Piesek bardzo cierpiał z powodu głębokiego owrzodzenia żołądka, zapalenia otrzewnej oraz niewydolności serca. Żuczka niestety nie ma już z nami. Odszedł w dzień po Wielkanocy. Pobyt w dwóch klinikach, wiele badań diagnostycznych, tomografia, transfuzja, leczenie, w tym antybiotykoterapia, pilnie zlecona operacja z powodu podejrzenia perforacji żołądka... Podejmowałam każde możliwe działanie żeby uratować życie tego kundelka. Niestety tym razem się nie udało.

Na zwierzęta wydaję całą moją pensję i emeryturę. Nie mogę pracować więcej niż na jeden etat (jestem farmaceutką), bo w domu czeka na mnie jeszcze 11 psów, którymi się opiekuję na co dzień. Codziennie wstaję o 4 rano żeby je nakarmić i podać im leki, a następnie spędzam godzinę w drodze pociągiem do pracy. Od kilkunastu lat co weekend jako wolontariuszka zbieram również dary dla schroniska Fundacji dla Ratowania Zwierząt Bezdomnych EMIR. Większość moich psów choruje i wymaga leczenia. To grupka przeważająco starszych schorowanych psów, które wcześniej były bezdomne.

Do tej pory, mimo problemów, radziłam sobie samodzielnie. Jednak koszty poniesione w związku z próbą ratowania Żuczka przerastają moje możliwości finansowe - wyniosły one prawie 18 tys. złotych.

Będę wdzięczna za każdą możliwą pomoc.

Barbara Kobyłecka, Żuczek, Bobik, Parys, Dzikus, Barni, Rurka, Rufi, Kojot, Mizia, Gobi, Kafelek, Miluś.