We wrześniu zdiagnozowano u Romy śmiertelną chorobę wirusową. Miała wtedy 4 miesiące. Kotka opadała z sił z godziny na godzinę, nie jadła, miała problemy z oddychaniem, nie wstawała z legowiska, a trzecia powieka wypadała jej cały czas. Na szczęście diagnoza została postawiona bardzo szybko, a ratunkiem było wdrożenie zawrotnie drogiego suplementu diety, który pomaga zniwelować skutki zakażenia. Przez 21 dni Romka dostawała suplement w formie zastrzyków. Niestety, była psychicznie wykończona iniekcją, więc musiałam wprowadzić tabletki, które były niestety droższe od zastrzyków. Kuracja przynosiła wspaniałe rezultaty, Roma czuła się coraz lepiej, wrócił jej apetyt i chęć do zabawy. Jednak w połowie kuracji u Romy wystąpiły objawy neurologiczne – intensywnie lizała ściany i wyjadała żwirek z kuwety. Wprowadzałam coraz to wyższe stężenia suplementu, jednak objawy neurologiczne nie ustępowały. W końcu zdecydowałam się podać Romie najdroższy na rynku suplement, na który Roma zareagowała, a jej objawy neurologiczne znacznie osłabły.

Za nami 100 dni leczenia, jednak aby zupełnie zwalczyć objawy neurologiczne - kuracja musi być znacznie wydłużona. Roma jest już bardzo blisko celu, a ja nie chcę się poddawać, ale nie mam już środków na leczenie.

Z tej racji proszę Was o pomoc, bowiem każda złotówka przybliży Romę do wyleczenia.