Pamiętacie kocurka BlackBerry?

Tu macie link dla przypomnienia:

https://www.facebook.com/share/r/18x1RMrrB1/

BlackBerry zmaga się z zakaźnym zapaleniem otrzewnej, to śmiertelna choroba. Niestety koszt leczenia sięga kilku tysięcy złotych.

Ratując życie kociaka poczyniłam pewne kroki, które pozwoliły mu przeżyć, ale leczenie nadal trwa. Wiecie już, że zmagam się też z chorobą Żorka, mam na utrzymaniu kocurka spod Urzędu Miasta z chorobą FIV i nerek, a ostatnio zgarnęłam z ulicy Wyzwolenia kotkę z czteroma trzytygodniowymi kociętami, więc finansowo jest kiepsko, bardzo kiepsko. Obawiam się, że nie starczy kasy na leczenie. Lek na zakaźne zapalenie otrzewnej jest bardzo drogi, jedna fiolka to koszt 70, 80 euro, która starcza na niecały tydzień leczenia.

Tu macie link do leku z opisem choroby:

https://www.curefip.com/pl/single-vials

Do tej pory na BlackBerre'go

wydałam 992,91 zł w tym odkupiłam fiolkę za 200 zł bez rachunku, a drugą fiolkę pożyczyłam.

Blackberry miał ściągnięte 200 ml płynu z płuc, inaczej dosłownie by się utopił-udusił. W tej chwili rokowania są dobre,

ale kontynuacja leczenia musi trwać przez najbliższe 71 dni, całe leczenie to 84 dni. Blackberry może przejść z bolesnych zastrzyków na tabletki, które są też tańsze od zastrzyków, ale na to potrzebujemy ok. 3000 zł.

Nie mam wyjścia, jak znowu prosić Was o pomoc.