Walka o życie Rudego
Walka o życie Rudego
Our users created 1 226 863 fundraisers and raised 1 350 130 279 zł
What will you fundraise for today?
Updates2
-
To jest drugi rudy kocurek, który regularnie odwiedza nas w klubie żeglarskim.
Ciężko stwierdzić, czy do kogoś należy. Na pewno należy raczej do tych bardziej "puszystych" niż wychudzonych, więc zakładamy, że jest dokarmiany na ogródkach działkowych.
Nadwyżkę ze zbiórki przekazujemy na wyleczenie jego oczek. We wtorek jesteśmy umówieni na wizytę weterynaryjną. Oczywiście paragon oraz aktualizacje umieścimy tutaj.
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Wszystko działo się bardzo szybko: piątek 13 września, drugi dzień ulewnego deszczu. Telefon od 12-letniej zawodniczki "trenerko, pod łódką leży kotek... Coś mu jest, leży i cały się trzęsie. Czy będzie trenerka dzisiaj w klubie?". Pomimo tego, że o tej godzinie pełno ludzi w sekcji żeglarskiej, zadzwoniła właśnie do mnie. Nie od dziś wiadomo, że podchodzę do każdego napotkanego kotka, dokarmiam te klubowe, łapałam kotkę dzikuskę, aby poddać ją sterylizacji oraz sama mam swoje 3 mruczki. Cały klub wie, że to ja jestem największą kociarą.
Odpowiedziałam, że tak, jestem w drodze i będę za 20 min. Po tym czasie dojechaliśmy do sekcji żeglarskiej AZS Poznań, w której mój chłopak i ja jesteśmy trenerami. Dzieci dały mi do rąk rudego kocurka. Nie raz go widzieliśmy, kręcił się po okolicy. Zakładaliśmy, że pewnie jednego z działkowiczów obok, bo miał skórzaną obróż.
Kotek był bardzo osowiały. Do tej pory był zawsze płochliwy, uciekał kiedy chcieliśmy z nim nawiązać kontakt. Teraz nie miał nawet siły się wyrywać, był zimny i przelewał się przez ręce.
Zmierzyłam mu temperaturę. W pierwszej chwili termometr nie był w stanie zarejestrować nawet źródła ciepła. Kotka otuliłam w koc i umieściłam przy grzejniku. Udało się podnieść temperaturę. Najpierw 33, potem 33.8 aż doszliśmy do 34.4. Następny kierunek weterynarz. Tam zabrali nam go od razu na szpital. Dali nam wybór - albo my ponosimy koszy leczenia, albo miasto. Haczyk jest taki, że jeżeli miasto, to oddają nam kocyk i więcej o nim nie usłyszymy. Wybór był trudny, ale nie mogliśmy podjąć innego - bierzemy leczenie na siebie pomimo, że nas na to nie stać...
Po 10 min zaproszono nas do gabinetu. Lekarz opowiedział co i jak, 3 dni w szpitalu o ile w ogóle przeżyje noc. Stan niemalże agonalny. Temperatura 35 stopni. Czyli walczy dzielnie, pomimo tak tragicznych informacji, to jednak udało się podbić 3 stopnie do góry. Jednak 35 przy optymalnych 38 to nadal bardzo zły wynik. Lekarz informuje nas, że kot jest odwodniony, wychudzony, oczy nieprzytomne, badanie krwi coś więcej nam powie, ale na to trzeba czekać. Tak odesłał nas do domu. Pół godziny temu dostaje telefon: "mamy wyniki krwi - kot ma anemię", coś jeszcze co nawet nie zakodowalam, bo kolejna informacja zwaliła mnie z nóg - "poziom kreatyniny niemalże 10 razy wyższy niż dopuszczalna norma. Ale o to będziemy się martwić jeżeli kot przeżyje noc".
Jesteśmy załamani obecnym stanem rzeczy i bardzo się martwimy. Wszystko działo się tak szybko... Nie mamy na ten moment wyników krwi - dostaliśmy jedynie informację telefonicznie. Nie zdążyłam mu nawet zrobić zdjęć poza tym, które wykonałam, aby wstawić na grupę z zagubionymi/odnalezionymi zwierzętami.
Nie wiemy co przyniesie jutro. Wiemy, że kotek walczy, co widać, po wzroście temperatury. Trzymajcie za niego kciuki, aby przetrwał noc!
Na ten moment koszty leczenia kształtują się następująco:
150 zł - wizyta weterynaryjna i przyjęcie kotka do szpitala
300 zł - badanie krwi
300 zł - doba w szpitalu
400 zł - inkubator
A to koszty jedynie do jutra. Zakładając, że kotek przetrwa noc, czeka go jeszcze trzydniowy pobyt w szpitalu i dalsze koszty leczenia...
Posiadamy 3 koty oraz jesteśmy obecnie domem tymczasowym dla suczki, która straciła tragicznie właściciela oraz jej 3 młodych. Utrzymujemy się z pensji instruktorów żeglarstwa. Nie mieliśmy jednak serca, aby zostawić tego rudzielca samego... Prosimy o chociażby symboliczne wsparcie i trzymanie kciuków za kocurka.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
[email protected]
Trzymam kciuki!
Dziękujemy za wsparcie 🥰