Młynek trafił do mnie kilka miesięcy temu na kastracje i podleczenie... Pierwsze 3 zdjęcia gdy został zauważony,kolejne w SWOIM domu. Dorodny,pokiereszowany kocur został zauważony przez cudownych Ludzi: Anię i Jakuba,którzy koło jego udręki nie przeszli obok.. tak oto trafił do włochatej... Podczas pobytu został wykastrowany, podleczony oraz dr Karaś usunął mu większość zębów. Miał wrócić w miejsce bytowania gdzie Ania z Kubą zobowiązali się,że będą go karmić jak będzie przychodził... Jednak Młynas nigdzie się nie wybierał i został u Nich w domu. Młynek się zakochał no i Ludzie też <3 i takie byłoby dobre zakończenie gdyby nie niedzielna burza i ulewa. Kuba poszedł na spacer z Młynkiem trzymając go na smyczy. Kocur dostojnie obwąchiwał swoje krzaczory. Gdy zaczęło lać, Kuba chwycił swojego kocurka pod pachę i poszedł do domu. Niestety na mokrych schodach poślizgnął się tak niefortunnie,że upadł na Młynka :( Kuba poobdzierany, obolały. Z kulejącym Młynkiem pojechali natychmiast do kliniki na Mieszka,a tam się okazało,że łapa złamana :( Kuba obwinia siebie, Ania płacze i nie mogą sobie wybaczyć,że kot przez nich cierpi... Ale to przecież był wypadek,nikt nie chciał umyślnie zrobić krzywdy, a już na pewno nie Ania i Kuba.. Nie wyobrażam sobie nie pomóc ludziom,którzy podarowali mu cudne,nowe życie, ludziom,którzy nie znając kotów z dnia na dzień zostali wolontariuszami we włochatej i w dodatku kochają tego kota jak swoje dziecko. Młynek jest w klinice VetMed, jutro 2.07 będzie miał składaną operacyjnie kończynę.. dziś nikt z nas nie jest bogaczem i ot tak nie wyłoży 2500 za operację. Ale,jak to się mówi, w kupie siła :) Proszę zmobilizujmy się i zbierzmy kasiorę na zabieg!!