Mamy tydzień...

Błagamy o pomoc on mógł już nie żyć... Przeganiany, błądził po Połańcu szukał miejsca, gdzie może spokojnie przespać noc.Każdego dnia wracał w miejsce gdzie mógł znaleźć pożywienie i właśnie dlatego wiemy od osób które go do karmiły, że był bezdomny od dłuższego czasu, dni, miesięcy a nawet lat... On się już pogodził ze swoim losem, zrozumiał to, że musi walczyć o każdy dzień jednak komuś zaczął przeszkadzać.Znależliśmy go leżącego koło drogi,najprawdopodobniej ktoś podrzucił jedzenie z trutką.Szybko weterynarz... diagnoza został najprawdopodobniej otruty. Walczymy, nie poddajemy się!!! Gmina pomogła w pierwszych chwilach leczenia lecz teraz zostaliśmy z tym sami.Jakby tego było mało dostał czas do piątku tj. 26.01.24 i dostaje bilet w jedną stronę czyli do schroniska... Nie wiemy co robić... Nie możemy na to pozwolić. Błagamy pomóżcie nam w dalszym leczeniu, opłaceniu domu tymczasowego,kastracji oraz wszelkich innych kosztów związanych z jego utrzymaniem w domu tymczasowym.To dla niego jedyny ratunek na tą chwilę jest na karmie weterynaryjnej której nie będzie miał w schronisku a chyba jego życie jest najważniejsze…Pokażmy temu bidulkowi ,że życie jest piękne. Jemu potrzeba czasu na zaufanie i radość z życia jednak wierzymy w dobre zakończenie jego losu i, że jeszcze nie jedną noc prześpi u boku człowieka...

Prosimy o pomoc aby odmienićJego los. Jest szansa żeby Go uratować,zabezpieczyć, a następnie poszukać domu, gdzie będzie mógł wieść szczęśliwe psie życie, zasługuje na to!!! Pomożecie mu???