Zakończ cierpienie! - na porządki w pyszczku bardzo biednego kociny...
Zakończ cierpienie! - na porządki w pyszczku bardzo biednego kociny...
Our users created 1 226 309 fundraisers and raised 1 348 433 588 zł
What will you fundraise for today?
Updates5
-
Dziś, czyli w środę ❤️
"Spam Lulkowy 😁
Obudziłam się w sytuacji absolutnie niezwykłej ( cokolwiek byście pomyśleli, to NIE TO! 🤣): Lulek leżał ułożony na mojej lewej dłoni! 😳 Wiecie: przyszedł, wyciągnął się na całą długość obok mnie, zupełnie nie martwiąc się tym, że jest tam moja ręka! Więc zaczęłam go głaskać wolną ręką ( DWIE RĘCE NA LULKU! 😱), a on ...mruczał! Szok.
W ogóle zachowuje się kompletnie inaczej. Najbardziej widać to w ułożeniu ciała: przestał być napięty i wiecznie skulony, a kładzie się w dowolnych pozycjach: na boku, na "chlebek", w jakieś precle zwinięty albo rozciągnięty na caluśką długość, a nie w pozycji bólowej, jak przez długi, długi czas... I jest taki "luźny", miękki ( choć pod ręką czuć każda kosteczkę 😪). A przecież na pewno rany pooperacyjne go bolą! (ma założony szew ciągły, niezgodny z zasadami, bo lekarka chciała mu zaoszczędzić dyskomfortu wielu kłujących supełków) Jak strasznie strasznie musiało go zatem boleć do tej pory?! 😭
PS Ile razy koło niego przechodzę, gdy gdzieś posypia, zatrzymuję się i powoli całuję go w łebek... - przez te wszystkie lata NIGDY NIE MOGŁAM TEGO ZROBIĆ! Więc teraz nadrabiam! 😍😍😍"
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Edycja: w aktualnościach wrzuciłam wszystko, co dobrego się dokonało dzięki Wam, Darczyńcy ❤️ Jeszcze raz: dziękuję każdej osobie z czeluści mojego serca za to, że mogę pocałować w łebek mojego kota... ❤️- do tej pory było to niewykonalne ( szczegóły w aktualnościach)
Ta zbiórka to dla mnie debiut, więc pewnie marnie się spiszę, ale spróbuję.
Chcę Cię pięknie prosić o dorzucenie grosza do zabiegu usunięcia wszystkich zębów u mojego kota, Lulka.
Pod moją opieką jest 10 kotów - wszystkie to biedy, w ten czy inny sposób uratowane od bezdomności. Dla jednych to bardzo dużo zwierząt, dla innych - powinnam sobie poradzić, skoro "tak wybrałam". I zazwyczaj sobie jakoś tam radzimy, ale mijający rok był dla mnie bardzo trudny pod względem finansowym: byłam bezrobotna, potem na stażu za grosze, teraz jakoś próbuję się z tego "wyczołgać". Ale konsekwencje ciągną się za mną nieubłaganie...
Lulek trafił do mnie na tymczas, razem ze swoją matką i trójką rodzeństwa, jako 5-tygodniowy kociak, trochę ponad 7 lat temu. Od początku był potwornie strachliwy, dzikunowaty. Mimo ogromu pracy i takiej samej czułości i troski, jaką dawałam reszcie rodziny, nigdy w pełni nie zaufał człowiekowi. Trzy jego siostry znalazły nowe domy, a on - czarny, lękowy, niewidzialny przy obcych - został ze mną. Nigdy nie miałam go na rękach czy na kolanach, nigdy nie udało mi się położyć na nim dwóch rąk, nie daję rady go złapać, nie mogłabym mu podać leków do pyszczka... Wszystko, na co sobie pozwala, to położenie się czasem blisko mnie na kanapie i pozwolenie na głaskanie, ale jedną ręką. Gdy zaczyna wtedy cichutko mruczeć, napływają mi do oczu łzy... Strasznie to smutne i trudne, uwierz.
W ostatnich miesiącach zaczął bardzo chudnąć ( zawsze był drobniutki) i widziałam, że cierpi - niemal stale przyjmował pozycję bólową. A ja nie mogłam zabrać go do weterynarza, bo nie miałam za co! Wstydziłam się poprosić o pomoc. Teraz to robię.
Dziś u weterynarza jednoznacznie potwierdziły się moje obawy: Lulek ma straszny stan zapalny w pyszczku, kamień nazębny, krwawe nadżerki, chore zęby i dziąsła. Najlepszym i jedynym rozwiązaniem jest ekstrakcja wszystkich pozostałych zębów jak najszybciej. Dziś otrzymał antybiotyki konieczne do uspokojenia stanu zapalnego przed zabiegiem, który został zaplanowany na 15 grudnia. Dobre wiadomości są takie, że badania krwi nie pokazały niczego złego oprócz tej katastrofy w pyszczku. Najważniejsze: nerki są w porządku i można szybko zrobić zabieg!
Więc tak będzie! - nawet choćbyśmy mieli nie mieć żadnych Świąt, to on niech w końcu poczuje spokój i wytchnienie od bólu ( lekarka stwierdziła, że musi być mega twardzielem, skoro przy takich ranach w ogóle jest w stanie cokolwiek jeść!)
Jeśli mógłbyś nam troszkę pomóc, będę Ci ogromnie wdzięczna. Jeśli nie, udostępnij naszą historię: strasznego cierpienia zwykłego czarnego kotka, który boi się wszystkich i wszystkiego. Prawie. Gdy przestanie tak boleć, może stanie się zwyczajnie radośniejszy? Na to liczę.
Dziękuję że tu jesteś z nami ❤️
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Bardzo, bardzo dziękuję każdemu z Was za wsparcie! - to dla mnie niesamowite uczucie, naprawdę, że nie znani Ludzie pochylają się nad cierpieniem MOJEGO kota... Dziękuję Wam...