Kiedyś, gdzieś, Ryś miał wypadek. Tak naprawdę nikt nie wie do końca, co się stało. Został znaleziony z martwym ogonkiem, który musiał zostać amputowany. Okazało się też, że jego pęcherz nie działa jak powinien. Rysiek nie czuje, że powinien zrobić siusiu, co powoduje ból i nawracające infekcje pęcherza.

Próbowałyśmy mu pomóc, i dzięki zoofizjoterapeutce Sylwii Rybak, kocurek Ryś trafił jako pacjent pokazowy na warsztaty do dr Angeli Martins, światowej sławy neurorehabilitantki, która stwierdziła, że u Rysia jest jakiś głębszy problem w kręgosłupie i należy zrobić rezonans magnetyczny, a także iść na fizjoterapię.

Dr Martins miała dobre przeczucie – rezonans ujawnił dużych rozmiarów torbiel, która powiększa się, uciskając na rdzeń kręgowy i stąd ogromny ból i problem z siusianiem.

Aktualnie chodzimy na fizjoterapię, gdzie dzielny pacjent jest regularnie polewany wodą i masowany ciepłą metalową płytką, wcinając hurtowe ilości smaczków.

Ryś bohatersko znosi wizyty u neurologów, rezonanse i głaskanie w dziwnych pozycjach. Problem w tym, że ból nie odpuszcza – torbiel w kręgosłupie coraz mocniej uciska nerwy. Ryś nie może się sam załatwiać, co oznacza codzienną walkę o komfort i higienę. Ale jest światełko w tunelu! Znaleźliśmy specjalistkę – neurochirurg, która może wykonać precyzyjną operację, stosowaną głównie u ludzi. Zabieg daje realną szansę na powrót do normalnego, bezbolesnego życia.

Nie możemy Rysia zostawić tak, jak jest teraz. Leki i zabiegi nie pomogą długofalowo, bo torbiel będzie rosła, powodując coraz większy ból, a następnie niedowład i paraliż.

Nie możemy pozwolić na to, by Ryś dłużej cierpiał. Tylko operacja daje mu szansę na normalne życie.