Walczymy o życie Babci
Walczymy o życie Babci
Our users created 1 232 039 fundraisers and raised 1 365 956 751 zł
What will you fundraise for today?
Description
Mama, siostra. Nasza babcia Jadzia.
Wpasowałaby się w najmilszy stereotyp o babci: kochanej, ciepłej, która uwielbia czytać i pracować w ogródku. Która przytuli i wysłucha, pocieszy i poradzi. Od zawsze jest z nami. Kiedy byliśmy mali, opiekowała się, karmiła i troszczyła. Choć sama niejedno przeszła w życiu, zawsze ma dla każdego uśmiech i dobre słowo. Taka jest nasza babcia, i nikt bardziej od niej nie zasługuje na spokojną starość w otoczeniu kochającej rodziny.
Niestety, od dwóch lat babcia toczy walkę z rakiem.
Zaczęło się podstępnie, nie wiemy nawet dokładnie kiedy. Niejasne objawy, wzruszenie ramionami. "To już na stare lata widocznie tak jest", mówiła, nieświadoma rozwijającego się raka.
Prawie równo dwa lata temu babcia wylądowała w szpitalu, i to głównie za namową swojej córki. Bo nie chciała wcześniej sprawiać problemu i myślała że dolegliwości same przejdą. Diagnoza przytłoczyła nas wszystkich: nowotwór jelita grubego.
Pierwsze dwie operacje i naświetlania babcia przeszła bardzo dobrze. Została założona stomia a rak wycięty. Mieliśmy nadzieję że się wszystko udało dzięki szybkiej operacji. Potem była jeszcze chemioterapia, którą babcia bardzo dzielnie znosiła mimo bolesnych ubocznych skutków. A jeszcze tego samego lata przesiadywała w ogródku i cieszyła się życiem.
Niestety, wkrótce pojawiły się nowe dolegliwości, utrata sił, apetytu, bóle i mdłości. Kolejna operacja, gdzie lekarze wprost powiedzieli że nie wszystko dało się usunąć ze względu na komplikacje. Tę operację babcia przeszła bardzo ciężko, dostała zapaści i śpiączki. Stan był krytyczny, baliśmy się, że ją stracimy, że się nie wybudzi. Na całe szczęście babcia walczyła, wróciła do nas, powoli nabierała sił, cieszyliśmy się wszyscy. Niestety w jesieni na bliznach po szwach operacyjnych zaczęły wyrastać guzy. Największy z nich rozwija się na zewnątrz jamy brzusznej, przy ujściu stomii, zaciskając ją i blokując ujście jelita, powoduje niedrożność jelit, które uciskają narządy wewnętrzne.
Babcia jest zbyt słaba na kolejną chemioterapię, a naświetlania w tym miejscu nie mogą być wykonane. Na chwilę obecną jej życie jest pełne cierpienia i bólu. Babcia Jadzia nie zasługuje na taki koniec.
Dzięki poradom znajomych udało nam się skonsultować w sprawie innowacyjnej metody leczenia raka jaką jest echolaser. Lekarz, który te zabiegi wykonuje przebadał babcię, sprawdził jej wyniki i zakwalifikował ją do zabiegu usunięcia guza nowotworowego echolaserem.
Zabieg ten jest ostatnią szansą na godne życie babci. Ma jednak dwa minusy - wykonywany jest we Wrocławiu, co wymaga przejechania 270 km, i niestety nie jest w Polsce refundowany przez NFZ. Jego koszt to ponad 15,000.00 złotych. Jesteśmy w stanie pokryć tylko część kosztów zabiegu i podróży.
Babcia chce walczyć. Na szczęście jej nerki, płuca i wątroba nie zostały zaatakowane, więc jest dla niej ogromna szansa!
Nie możemy patrzeć jak kobieta, która dała nam tyle szczęścia i radości, sama teraz cierpi i powoli gaśnie. Zrobimy wszystko żeby zabieg się odbył. Jakakolwiek wpłacona kwota będzie dla nas ogromnym wsparciem, za każdą z całego serca dziękujemy.
Pomożesz?
O echolaserze i lekarzu, który może pomóc naszej babci możesz poczytać tutaj:
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.