Na leczenie Britney – ukochanego śmietnikusa
Na leczenie Britney – ukochanego śmietnikusa
Our users created 1 237 729 fundraisers and raised 1 381 431 560 zł
What will you fundraise for today?
Description
Z bólem serca zakładam tę zrzutkę, bo miałam nadzieję, że się bez tego obejdzie, jednak nasz ukochany śmietnikus – Britney – z racji swojego podeszłego wieku i śmietnikowej przeszłości coraz bardziej podupada na zdrowiu, a koszty leczenia zaczynają mnie przerastać.
Britney, która jeszcze wtedy wydawała mi się malutkim Maćkiem, spotkałam w ówczesnej pracy. Mały, niskopodłogowy Maciek był kotem bytującym przy śmietniku, gdzie wieczorem wynosiłam śmieci, a w przerwach wychodziłam na papierosa. Czasem po pracy spędzałam na śmietniku godzinę dłużej, żeby pobyć z tym dzikim, najmniejszym ze wszystkich kotkiem.
Maciek, chociaż nie dał się dotknąć, łasił się, okrążał mnie zalotnie i witał bezgłośnym miauczeniem z typową dla siebie pretensją na kociej twarzy. Po pewnym czasie zrozumiałam, że w ten sposób wita się ze mną, i ku zdziwieniu moich współpracowników, okazuje radość z tego, że mnie widzi. Na innych podobno syczał i nie dał się podejść. Myśl o tym, czyby Maćka przygarnąć, chodziła mi po głowie, ale przecież wiedziałam, że to szalone. A jednak pod wpływem impulsu i zachęt moich życzliwych obserwatorów zdecydowałam się zabrać kota do domu i tak zaczęło się wspólne życie z moim pierwszym kotem.
A żeby było magiczniej, przygarnęłam ją nieświadomie w Dzień Kota.
W domu kotek już pozwalał się dotknąć, jednak w bardzo ograniczonym zakresie, bo nadal był dosyć dziki. Taki stan rzeczy trwał bardzo długo. Byłam załamana – mijały miesiące, a kot był tak samo lękliwy, przygnębiony i schorowany mimo tego, że przestrzegałam zaleceń weterynarzy.
Britney otrzymała swoje imię drogą przypadku, kiedy to, wołając ją do siebie, mimowolnie zacytowałam "Britney, come to Poland!" Izabeli Kisio-Skorupy. Czy to w tym momencie kotka zaczęła wychodzić z własnej skorupki? Nie tak prędko... Pierwszy raz sama z siebie położyła się na mnie po ok. 1,5 roku i w końcu mogłam poczuć upragnione kocie łapki ugniatające moją klatkę piersiową. Takich przełomowych momentów było więcej: gdy pierwszy raz wskoczyła komuś na kolana, gdy przestała bać się gości i siusiać na łóżko, gdy polubiła głaskanie po grzbiecie i ogonku, czy gdy nauczyła się siadać, robić obrót i podawać nietykalną do tej pory łapkę. To bardzo wzruszające obserwować jej postępy i to, jak zyskuje zaufanie do człowieka. Nie mam pojęcia, jaką ma historię i czy kiedykolwiek wcześniej zaznała ciepłego domu. Wiem jednak, że moja miłość, cierpliwość, obserwowanie i uczenie się kocich granic oraz pogodzenie z tym, że być może nigdy nie będę mieć najbardziej przytulaśnego kotka, wystarczyły, żeby Britney doświadczyła szczęścia i spokoju chociaż przez niewielką frakcję swojego życia. Co ważne, ta przygoda okazała się dla mnie cenną lekcją o wychodzeniu z traumy, bo w Britney widzę siebie. Mówią, że koty przypominają swoich właścicieli; być może zwyczajnie się wyczułyśmy i sobie zaufałyśmy.
Niestety odkąd siebie mamy, czyli już albo dopiero od niecałych 3 lat, Britney zmaga się z przewlekłymi chorobami: IBD (które na początku było
podejrzeniem chłoniaka), niewydolnością nerek, anemią, stresem, spowodowanym nim wyrywaniem sierści, brakiem apetytu i tak dalej, i tak dalej... Nie możemy sobie niestety też pozwolić na mieszkanie samotnie, bez drugiego kota, który bardzo ją stresuje. Z tego powodu, pomimo tęsknoty, kicia pozostaje u moich rodziców, dla których stała się oczkiem w głowie.
Misia wyniki miała w miarę stabilne aż do tego miesiąca, kiedy to uległy ogromnemu pogorszeniu w wielu aspektach. Przypadek Britney jest złożony, kotek wymaga opieki nefrologa, kardiologa, ponownego usunięcia zębów, licznych hospitalizacji i siatek leków (czasem bardzo drogich i niedostępnych), a to w samych ostatnich dwóch tygodniach kosztowało nas już prawie 4 tysięce. To znacznie przekracza moje możliwości, a Britney według pani doktor ma mimo wszystko szansę na ustabilizowanie i doświadczenie miłości i spokoju przez jeszcze jakiś czas. Dla nas to z kolei szansa na spokojny sen i poczucie, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy.
Załączam zdjęcia najświeższych wyników i wypisu ze szpitala. Zebrane środki zostaną przeznaczone na leczenie Britney.
Będziemy bardzo wdzięczni za każdą darowiznę ❤️
Żaneta, Britney, Dziadkowie i Wujek Britney
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Zdrówka Britney!
Stay strong kitto ❤️
Free Britni (from choroby)