id: 58c2ux

Na leczenie Britney – ukochanego śmietnikusa

Na leczenie Britney – ukochanego śmietnikusa

Description

Z bólem serca zakładam tę zrzutkę, bo miałam nadzieję, że się bez tego obejdzie, jednak nasz ukochany śmietnikus – Britney – z racji swojego podeszłego wieku i śmietnikowej przeszłości coraz bardziej podupada na zdrowiu, a koszty leczenia zaczynają mnie przerastać.


Britney, która jeszcze wtedy wydawała mi się malutkim Maćkiem, spotkałam w ówczesnej pracy. Mały, niskopodłogowy Maciek był kotem bytującym przy śmietniku, gdzie wieczorem wynosiłam śmieci, a w przerwach wychodziłam na papierosa. Czasem po pracy spędzałam na śmietniku godzinę dłużej, żeby pobyć z tym dzikim, najmniejszym ze wszystkich kotkiem.


Maciek, chociaż nie dał się dotknąć, łasił się, okrążał mnie zalotnie i witał bezgłośnym miauczeniem z typową dla siebie pretensją na kociej twarzy. Po pewnym czasie zrozumiałam, że w ten sposób wita się ze mną, i ku zdziwieniu moich współpracowników, okazuje radość z tego, że mnie widzi. Na innych podobno syczał i nie dał się podejść. Myśl o tym, czyby Maćka przygarnąć, chodziła mi po głowie, ale przecież wiedziałam, że to szalone. A jednak pod wpływem impulsu i zachęt moich życzliwych obserwatorów zdecydowałam się zabrać kota do domu i tak zaczęło się wspólne życie z moim pierwszym kotem.

A żeby było magiczniej, przygarnęłam ją nieświadomie w Dzień Kota.


W domu kotek już pozwalał się dotknąć, jednak w bardzo ograniczonym zakresie, bo nadal był dosyć dziki. Taki stan rzeczy trwał bardzo długo. Byłam załamana – mijały miesiące, a kot był tak samo lękliwy, przygnębiony i schorowany mimo tego, że przestrzegałam zaleceń weterynarzy.


Britney otrzymała swoje imię drogą przypadku, kiedy to, wołając ją do siebie, mimowolnie zacytowałam "Britney, come to Poland!" Izabeli Kisio-Skorupy. Czy to w tym momencie kotka zaczęła wychodzić z własnej skorupki? Nie tak prędko... Pierwszy raz sama z siebie położyła się na mnie po ok. 1,5 roku i w końcu mogłam poczuć upragnione kocie łapki ugniatające moją klatkę piersiową. Takich przełomowych momentów było więcej: gdy pierwszy raz wskoczyła komuś na kolana, gdy przestała bać się gości i siusiać na łóżko, gdy polubiła głaskanie po grzbiecie i ogonku, czy gdy nauczyła się siadać, robić obrót i podawać nietykalną do tej pory łapkę. To bardzo wzruszające obserwować jej postępy i to, jak zyskuje zaufanie do człowieka. Nie mam pojęcia, jaką ma historię i czy kiedykolwiek wcześniej zaznała ciepłego domu. Wiem jednak, że moja miłość, cierpliwość, obserwowanie i uczenie się kocich granic oraz pogodzenie z tym, że być może nigdy nie będę mieć najbardziej przytulaśnego kotka, wystarczyły, żeby Britney doświadczyła szczęścia i spokoju chociaż przez niewielką frakcję swojego życia. Co ważne, ta przygoda okazała się dla mnie cenną lekcją o wychodzeniu z traumy, bo w Britney widzę siebie. Mówią, że koty przypominają swoich właścicieli; być może zwyczajnie się wyczułyśmy i sobie zaufałyśmy.


Niestety odkąd siebie mamy, czyli już albo dopiero od niecałych 3 lat, Britney zmaga się z przewlekłymi chorobami: IBD (które na początku było

podejrzeniem chłoniaka), niewydolnością nerek, anemią, stresem, spowodowanym nim wyrywaniem sierści, brakiem apetytu i tak dalej, i tak dalej... Nie możemy sobie niestety też pozwolić na mieszkanie samotnie, bez drugiego kota, który bardzo ją stresuje. Z tego powodu, pomimo tęsknoty, kicia pozostaje u moich rodziców, dla których stała się oczkiem w głowie.


Misia wyniki miała w miarę stabilne aż do tego miesiąca, kiedy to uległy ogromnemu pogorszeniu w wielu aspektach. Przypadek Britney jest złożony, kotek wymaga opieki nefrologa, kardiologa, ponownego usunięcia zębów, licznych hospitalizacji i siatek leków (czasem bardzo drogich i niedostępnych), a to w samych ostatnich dwóch tygodniach kosztowało nas już prawie 4 tysięce. To znacznie przekracza moje możliwości, a Britney według pani doktor ma mimo wszystko szansę na ustabilizowanie i doświadczenie miłości i spokoju przez jeszcze jakiś czas. Dla nas to z kolei szansa na spokojny sen i poczucie, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy.


Załączam zdjęcia najświeższych wyników i wypisu ze szpitala. Zebrane środki zostaną przeznaczone na leczenie Britney.


Będziemy bardzo wdzięczni za każdą darowiznę ❤️

Żaneta, Britney, Dziadkowie i Wujek Britney

There is no description yet.

There is no description yet.

Download apps
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!

Moneyboxes

Nobody created moneybox for this fundraiser yet. Your moneybox may be the first!

Comments 3

 
2500 characters