Marzenia o własnym domu każde z naszej trójki miało nieco odmienne...

Córka chciała mieszkać w domu w stylu wiktoriańskim z dużym ogrodem, najlepiej w centrum miasta, żeby było blisko do kina i do znajomych. Mąż myślał o czymś zdecydowanie skromniejszym, z dala od miasta i do remontu, który robiłby niespiesznie po pracy. Ja, zmęczona hałasem i tempem życia w dużym mieście, marzyłam o małym domku na spokojnej wsi, ale z dogodnym dojazdem do miasta. Zgadzaliśmy się co do tego, że dom ma być stary, z duszą i klimatem. Przeglądaliśmy różne oferty raczej z ciekawości, zdając sobie sprawę, że z naszymi możliwościami finansowymi, zakup domu jest nierealny.

W sierpniu 2022r. doszliśmy do przysłowiowej ściany - sytuacja społeczno-ekonomiczna (pandemia, wojna na Ukrainie, szalejąca inflacja) spowodowała, że nie byliśmy wstanie sprostać podwyżce najmu mieszkania. Musieliśmy się wyprowadzić w ciągu 2 tygodni z wynajmowanego mieszkania.. tylko dokąd? I wtedy na jednym z portali pojawiło się ogłoszenie sprzedaży domu, które idealnie wpisywało się w nasze kryteria i możliwości finansowe. Dom był stary (później okazało się, że bardzo stary), ale nadający się do mieszkania, położony w niewielkiej wiosce dosyć dobrze skomunikowanej z miastem. Kiedy zobaczyliśmy dom i otoczenie na żywo, nie mieliśmy wątpliwości - każde z nas odnalazło tam cząstkę swoich marzeń.

Dom znajduje się na terenie dawnego folwarku założonego w 1864 r. w otoczeniu budynków gospodarczych, niestety niszczejących. Forma prawna własności całego folwarku utrudnia zakup potencjalnym inwestorom.

Dom, jak na prawie 160-latka trzyma się zaskakująco dobrze.

Pomieszczenia mieszkalne znajdują się na wysokim piętrze i poddaszu. Najpilniejszą sprawą tutaj jest wymiana pieca c.o. Dom jest zbudowany w tradycyjnej technologii dla ówczesnych czasów, ma solidne, grube mury, które dają przyjemny chłód w upalne dni. Zimą jest równie chłodno. Piec c.o., który aktualnie użytkujemy, jest starego typu, nie spełnia norm i nie jest w stanie ogrzać pomieszczeń mieszkalnych. Piec nowej generacji miałby rozprowadzoną instalację na poddasze i do pomieszczenia gospodarczego na parterze.

Poddasze, który poprzedni właściciel zamienił na mieszkalne, wymaga docieplenia ścian i dachu, podziału na pokoje – aktualnie to jedna, duża przestrzeń, podzielona prowizoryczną ścianką na 2 sypialnie, ogrzewana kozą.

W całym domu konieczna jest wymiana instalacji elektrycznej. Nie działa wentylacja. Ciągle jeszcze odkrywamy różne ciekawostki poremontowe po poprzednich właścicielach, a lista prac do zrobienia wydłuża się coraz bardziej. A jeszcze podwórko i ogród nie uprawiany od lat, w którym królują pokrzywy..

W ciągu roku, na poziomie mieszkalnym uzupełniliśmy tynki i „zrobiliśmy” podłogi. Ci, którym nie obce są pojęcia – drewniane stropy, ślepy pułap czy legary, pewnie wyobrażają sobie, co kryło się pod warstwami 160-letnich desek.

Bardzo trudno robi się remont, równocześnie mieszkając w domu i normalnie pracując. Prace przeciągają się tygodniami wystawiając cierpliwość na ogromną próbę.

Na razie prawie skończona jest kuchnia. W pokoju przeznaczonym na salon, zieje 25m2 dziury zamiast podłogi - zbieramy środki na materiały.

Na poziomie parteru znajdują się dawne budynki gospodarcze. W części, mąż urządził prowizoryczną pracownię. Warunki ma tam spartańskie – brak ogrzewania i sanitariatów, kiepskie oświetlenie.

Już na początku remontu założyliśmy, że będziemy używać materiałów polecanych do remontów starych domów, które nie kłócą się z dawniej stosowaną technologią. Są to materiały droższe od tradycyjnie stosowanych w nowym budownictwie styropianów, płyt g-k czy wełny mineralnej. Mąż, który na co dzień ma do czynienia z renowacją obiektów zabytkowych, bardzo dobrze orientuje się w tym temacie.

Znajomi i rodzina patrzą na nas z politowaniem, komentując, że kupiliśmy skarbonkę bez dna, bo w naszym wieku (jesteśmy po 50-siątce) powinniśmy raczej zamieszkać w mieście, w kawalerce w bloku z widokiem na przychodnię i market.

Póki co, u nas jest tak, że stan ducha nie dogania tych cyferek z pesela, mamy sporo energii i optymizmu, choć zdajemy sobie sprawę, że zdobycie środków na remont z własnych dochodów, zajmie lata świetlne, jak również nie damy rady przeprowadzić wszystkich prac własnoręcznie.

Stąd ta zbiórka i prośba o wsparcie. Bo ja wierzę, że nie jesteśmy jedyni, u których mimo, że szron na głowie, to w sercu ciągle maj 😊