Tym razem nie jest to zwykła zbiórka, a dramatyczna prośba o pomoc.

Liczyliśmy po cichu, że obecna sytuacja w kraju związana z epidemią i stanem służby ochrony zdrowia nas nie dotknie. Byliśmy dumni i cieszyliśmy się z tego, że możemy pomagać jako wolontariusze zabezpieczając chociażby protesty odbywające się w kraju, które przez władzę taktowane są jako nielegalne zgromadzenia, a co za tym idzie – nie mogą być zabezpieczane przez karetki Państwowego Ratownictwa Medycznego.

Cieszyliśmy się z tego, że w sytuacjach kiedy w Warszawskim pogotowiu brakowało karetek „na mieście” mogliśmy dyspozytornię wspomóc naszym wysłużonym ambulansem i chociaż trochę pomóc dziewczynom i chłopakom pracującym na co dzień w ZRM.

Blisko 17-letnia karetka jeszcze jakoś daje radę, ale nasz sędziwy defibrylator Lifepack 12 wydał ostatnie tchnienie – mimo wielogodzinnej reanimacji, nie udało się go uratować – inaczej mówiąc – naprawa jest nieopłacalna.

Jedynym wyjściem jest pozyskanie lub zakup kolejnego egzemplarza. Nawet nie marzymy o nowym np. Lifepack 15, który kosztuje około 50 tys.

Prawdziwym szczęściem i szansą na dalszą pomoc innym będzie używany taki sam sprzęt jaki mieliśmy ale w dobrym stanie, takim który pozwoli mu popracować jeszcze kilka lat.

Koszt takiego urządzenia to przedział między 8 a 12 tys. PLN - dla nas jako organizacji non-profit kwota kolosalna.

Jednak wiemy, że Wasze gorące serducha nigdy nie zawodzą, a biorąc pod uwagę fakt jak bardzo nam kibicujecie, wierzymy, że i tym razem nie zostawicie nas samym sobie.