Mishki kamyszki - leczenie urologiczne
Mishki kamyszki - leczenie urologiczne
Our users created 1 233 978 fundraisers and raised 1 372 277 719 zł
What will you fundraise for today?
Updates3
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
To jest Misz;
Misz jest bardzo grzeczny dziś!
Historia Mishki rozpoczyna się na podpoznańskich ogródkach działkowych; to tam się urodziła i tam później została znaleziona, by w końcu zyskać swoje miejsce w moim domu. Ale zanim to nastąpiło, musiała się sporo nacierpieć w tym kocim życiu.
Jeśli koty rzeczywiście mają 9 żyć, to jedno z nich na pewno już wykorzystała.
Na wspomnianych ROD błąkał się kuśtykający kot, któremu w końcu człowiek okazał litość kontaktując się z pewną kocią fundacją i zabezpieczając go do ich przyjazdu. Okazało się, że kilkanaście dni wcześniej ktoś, najprawdopodobniej szpadlem, pogruchotał zwierzę tak mocno, że przednia lewa łapka nadawała się już tylko do amputacji - i tak też się stało.
Fundacja zapewniła pierwszą pomoc weterynaryjną dla Mishki.
Po operacji trafiła do domu tymczasowego, gdzie niestety, ale przez ilość mieszkających już tam kotów, swój czas po operacji spędzała samotnie w osobnym pokoju.
Gdy tylko mignął mi post na fb ze zdjęciem tej bidy, nie potrafiłam inaczej; wiedząc, że mogę zapewnić jej najlepsze warunki życia, rozpoczęłam proces adopcyjny i tym samym 7.04.2021 stałam się jej prawnym opiekunem.
Mishka zamieszkała ze mną i Narią, czyli również uratowanym przeze mnie parę lat wstecz kotem.
Niestety Mishelka okazała się kotem ze sporymi problemami behawioralnymi, które były skutkiem długiej izolacji szczególnie w tych najbardziej kluczowych momentach jej życia czyli zmianie otoczenia, wypadku z udziałem człowieka, operacji i rekonwalescencji po niej. Ilość włożonej przeze mnie pracy, która trwała wiele miesięcy, pomogła Mishkowi wyjść ze swojej skorupy kota bojącego się nawet własnego cienia.
Mimo wszelkich trudności, które wystąpiły na drodze tego malucha, stworzyłyśmy w trójkę stadko i byłyśmy szczęśliwe i zdrowe.
I tutaj pojawia się stwierdzenie “do czasu”.
Najpierw u Narii zdiagnozowano astmę (leki do końca życia). Niedługo później, bez żadnych wcześniejszych objawów, to ja poważnie zachorowałam na kilka sprzężonych ze sobą problemów neurologicznych, a które uniemożliwiły mi nie tylko możliwość zarobku, ale przede wszystkim brak kontroli nad swoim ciałem, brak czucia w niektórych jego obszarach, ciągły ból i dystonię. Od ponad roku staram się o rentę (mimo orzeczeniu o niepełnosprawności, jak i ostatniego wyroku Sądu Pracy na moją korzyść, dalej walczę z ZUSem), by móc jakkolwiek wrócić do namiastki normalnego życia. Obecnie gdyby nie pomoc najbliższych, nie miałabym na podstawowe potrzeby typu czynsz, rachunki, jedzenie, a o rehabilitacji czy jakiejkolwiek pomocy medycznej mogłabym zapomnieć.
Niedawno coś nietypowego zaczęło się dziać z Mishką, a krew w kuwecie tylko to potwierdziła…
Jedna wizyta u weterynarza za drugą, później operacja, a teraz znów wizyty i dalsza diagnostyka, by móc kotu pomóc.
Na początku optymistyczna wersja: zapalenie pęcherza. Im więcej badań robiliśmy, tym gorzej to wyglądało…
To kamienie: jedne w pęcherzu, inne wbite w moczowody, nerek również nie oszczędziło…
Niezbędna stała się operacja, po której Mishka dalej dochodzi do siebie w kubraczku i choć rana goi się znakomicie, to o prognozach dotyczących dalszego leczenia nie można tego powiedzieć. Chciałam wierzyć, że operacja będzie naszą metą w tych zawodach, jednakże tutaj biegniemy maraton. I cokolwiek by się nie działo, jakkolwiek nie byłoby nam ciężko, to trzymamy się i trzymać będziemy razem.
Mimo całej mojej miłości i opieki, nie mają one znaczenia gdy chodzi o pieniądze. Wszystko to co mogłam, udało się odroczyć, ale nie ze wszystkim się tak da. Niektóre zobowiązania nie poczekają, niektórych rachunków nie da się odłożyć.
I w takim dołku teraz będąc, proszę o pomoc w spłacie mishkowych należności u weterynarza, jak również o wsparcie w jej dalszym leczeniu. Wierzę, że jeszcze będzie dobrze, jeszcze będzie pięknie i Mishka znów szczęśliwa i zdrowa będzie hasać po domu, wygrzewać się na słonku i beztrosko, bez bólu żyć swoim kocim życiem.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Dużo zdrówka dla kitku ♥️
❤️❤️❤️