Całkiem przypadkiem trafiłyśmy ostatnio na Panią Grażynę, która od lat pomaga bezdomnym kotom. Jak to sama mówi "Mieszka w slumsach", ale dla kotów co sobotę rano jeździ na targ, aby kupić im świeże jedzenie. Warunki może i skromne. ale koty zawsze mogą liczyć na pełną miskę jedzenia, jeże również - osobiście widziałyśmy. Pani Grażyna miała tylko jedną prośbę, aby pomóc jej w kastracji kocic. Kocice ciągle rodzą, z jednego miotu kociak został rozjechany na jej oczach, resztę zabiera do siebie do domu na noc. Inny miot porwał tuż po urodzeniu jastrząb - wszystko działo się na oczach Pani Grażyny. Mówi, że do dziś ma przed oczami bezbronną kocicę wydającą dramatyczne okrzyki... Dramat trwa od lat, nikt starszej kobiecie nie chciał pomóc ze sterylizacją kociaków, sama szukała pomocy w straży miejskiej - jednak bezskutecznie.

Kolejny miot zostanie przez nas zabrany do domu tymczasowego i po ogarnięciu weterynaryjnym oddany do adopcji. Kocice chcemy wysterylizować.

Łącznie Pani dokarmia około 15 kotów, w tym około 6-7 kocic (wiele kotów jest "dochodzących", ciężko im wszystkim zrobić zdjęcie na raz jednak postaram się). Wiele z kotów wchodzi do domu (mają zrobione wejście), inne mieszkają na dworze w zrobionych domkach. Sterylizację mamy wstępnie umówioną jednak potrzebujemy około 300 zł na to, a także pieniądze na podstawowe ogarnięcie weterynaryjne, a także karmę i utrzymanie 2 maluchów na tymczasie. Priorytetem są na pewno też szczepienia przeciw panleukopenii, łącznie w stadzie przebywa 5 kociaków do zaszczepienia, 10 szczepień wyniesie nas około 800 zł. Do zrzutki będą stopniowo będą dołączane wszystkie paragony.

W nowym domu:

Trikolorowa koteczka:

Szaro-biały kawaler:

Paragony za zabiegi i opiekę weterynaryjną: