W kapeluszu na głowie, jeżdżę palcem po mapie, w poszukiwaniu nowych przygód. Organizuje wyjazdy do balijskiej dżungli, która stała się moim drugim domem. Domem, w którym odnalazłam szczęście...

Bali to mój drugi dom, dlatego nie mogę zostawić go w tym ciężkim czasie samego.

W związku ze światową pandemią, kraje w których gospodarka oparta jest w 90% na turystyce, zaczyna brakować pieniędzy na podstawowe środki do życia, jak... jedzenie.

Moją misją jest zebranie funduszy, na zakup produktów spożywczych dla przynajmniej jednej wioski balijskiej. 5000 zł wystarczy, by nakarmić 50 osób przez okres tygodnia!

Wszystkie produkty ( mięso, ryż, warzywa) zakupione zostaną w małych, lokalnych sklepikach, by wesprzeć lokalne gospodarstwa.

Dużo mniejszych miasteczek, bądź kurortów nadmorskich, dzięki turystom, którzy " utknęli" na wyspie, mają choć minimalny obrót i mogą przetrwać. Mniejsze miejscowości, gdzie biały turysta nie dojeżdża, nie ma już tego szczęścia. Aktualnie Balijczycy nawet nie mogą przemieszczać się między miastami, co utrudnia sprawę jeszcze bardziej.

Mam nadzieję, że wspólnie możemy pomóc tym ludziom w podstawowych potrzebach, bo kiedy nadajdą lepsze czasy i w końcu na niebie zagości tęcza, każdy z Nas siedząc na " wyspie Bogów" będzie mógł śmiało przyznać, że odbudował mały raj na Ziemi.