Operacja wzroku małego Nataniela

"Witam, jestem Nataniel. Mam 2 miesiące i nie widzę."Tak przedstawiłby się wam w tym momencie malutki synek mojej przyjaciółki. Nataniel urodził się 21.07 w 37 tyg ciąży. Po 10 tygodniach okazało się, że chłopczyk nie widzi. Od urodzenia ropieją mu oczka i służba zdrowia zamiast zrobić mu badanie wzroku stwierdzili, że pewnie ma zatkany kanalik łzowy i zalecili płukanie solą fizjologiczną. Rodzice Nataniela po kilku tygodniach zauważyli, że dziecko które już powinno wodzić wzrokiem tego nie robi i udali się prywatnie do okulisty. Wstępna diagnoza była szokiem. (Rak siatkówki oka). Jednak po dalszych badaniach okazało się, że jest to wada wrodzona i maluch nie widzi na żadne oczko. I tutaj zaczynają się schody... Nataniel mógłby być operowany gdyby lekarze w książeczce zdrowia po porodzie wpisali, że jest wcześniakiem. (takiej wzmianki tam nie ma) Mało tego czytamy w niej również, że mały Nataniel zaraz po porodzie był badany okulistyczne i reagował na światło co jest kłamstwem ponieważ maluch od urodzenia nie widzi. W szpitalu zaznaczają wszystko jak leci po kolei jak widać, nawet tego nie sprawdzając... Można zoperować oczki Nataniela lecz koszt tej operacji jest poza zasięgiem normalnie funkcjonującego człowieka. 50 tyś złotych brzmi jak drugi wyrok. Plus koszta dalszej diagnostyki... kwota nie do osiągnięcia w pojedynkę. Dlatego pisze ten post. Może gdyby ludzie dobrej woli wplacili chociaż złotówkę, która nie obciąży waszego budżetu a małego Nataniela zbliży do tego by zobaczyć pierwszy raz w swoim życiu twarz mamy czy kolor nieba... Może wtedy by się udało. Nie chcemy wpłat wielkich kwot, w grupie siła... Słowo ode mnie... Nie wyobrażam sobie co muszą czuć rodzice Nataniela, ale wiem jedno nigdy nie móc zobaczyć otaczającego nas świata czy twarzy ukochanych osób jest najstraszliwszą karą na jaką nikt nie zasłużył.

Wszystkie dane umieszczone są za zgodą rodziny.