Witam wszystkich, mam na imię Marika. Jestem wesołą 32-latką, mającą trzech wspaniałych mężczyzn w swoim życiu: 10- letniego Króla Artura,

7-letniego Króla Maciusia i mojego księcia z bajki, czyli męża. Razem zawsze planowaliśmy naszą przyszłość, wypady w góry, czy nad nasz rodzimy Bałtyk.

Naszym największym marzeniem była wycieczka do Paryża i wjechanie na sam szczyt wieży Eiffla.

Niestety w zeszłym roku dowiedziałam się, że Pan Rak (jak go nazywam) wprowadził się po raz drugi do mojego organizmu i zaczął siać spustoszenie.

Sześć lat temu walczyłam z rakiem piersi. Niestety tym razem sytuacja jest poważniejsza- przerzuty do płuc, wątroby i szpiku kostnego. Wyniki, choć niepomyślne,

nie zmazują uśmiechu z moich ust. Wiem, że nie mogę się poddać, muszę być silna dla moich synów,

dla naszych marzeń. Wspólnie walczymy, wierzymy, kochamy i trwamy przy sobie.

Dlatego wierzę i myślę pozytywnie… muszę, dla moich chłopców. Razem cieszymy się życiem jeszcze bardziej i mocniej.

Czerpię siły z tego, co mnie spotyka i z tego, co mnie jeszcze czeka.

Zbieram pieniądze na bieżące leki, dojazdy do szpitala (dosyć częste), tlen inhalacyjny, odpowiednią diete,

wizyty u specjalistów, po konsultacjach chciałabym zacząć wlewy z witaminy C, które są okrzyknięte lekiem na raka (koszt jednego wlewu to 500zl). Po leczeniu chemioterapią wskazany będzie przeszczep komórek macierzystych.

Oczywiście wolałabym być zdrowa i sama zarabiać na własne potrzeby. Nie lubię prosić o pomoc. Zawsze, mimo różnych zawiłości życiowych dawaliśmy sobie radę sami.

Niestety w tej sytuacji, kiedy w grę wchodzi życie, jestem zmuszona prosić o wsparcie. Proszę pomóżcie mi przetrwać ten trudny okres.

DZIĘKUJĘ WAM ZA POMOC :)

Zapraszam również na moją witryne gdzie dowiecie się wicej o mojej walce z Panem Rakiem: https://www.facebook.com/raknieborakmarikadabrowska