Witajcie, mam na imię Joasia, mieszkam we Włoszech. Od 15- stu lat jestem inwalidą.

Problemy zdrowotne nie pozwalają mi wykonywać każdej pracy, od dwóch lat jestem bezrobotna, szukam zajęcia które mogłabym wykonywać, ale w tym kraju nie jest to łatwe. Swego czasu myślałam o powrocie do Polski, ale prawda jest taka, że żyjąc tutaj 15 lat, w Polsce nie mam do czego wracać, nie mam tam nikogo, i nie mam miejsca gdzie mogłabym się zatrzymać.

Obecnie jestem na zasiłku dla bezrobotnych, który wystarcza jedynie aby pokryć ratę kredytu mieszkaniowego. Na życie nie zostaje mi nic, muszę się wspierać kartą kredytową, żyję bardzo skromnie, i do tej pory jakoś dawałam radę.

Problemy moje zaczęły się w zeszłym roku, kiedy w moim mieszkaniu (starsza kamienica) pękła rura, która doprowadza wodę. Byłam zmuszona zawołać fachowca, i pomimo, że koszt naprawy był równowarty racie kredytu nie miałam wyboru. Nie wiem z jakiego powodu w krótkim czasie od naprawy, rura pękła znów w innym miejscu i znów zalało budynek. Ponownie musiałam ponieść koszty. Tak straciłam wszystkie oszczędności, wpadłam w dług, i zalegam z ratami kredytowymi.

Karta z której korzystam jak wiadomo ma swoje limity, co miesiąc powinnam spłacać kartę, jednak nie miałam już z czego, i tak zaczęły się moje problemy z moim kontem bankowym.

Jestem bezradna i nie wiem co mam robić dalej. Modlę się i wierzę, że znajdę pracę, bo Bóg wysłuchuje swoje dzieci.

Proszę Was o wsparcie w modlitwie, oraz o pomoc tu na zrzutce.

Ps. Gdyby ktoś mieszkał jak ja we Włoszech i mógłby mi pomóc ze znalezieniem pracy to proszę o kontakt.