id: 96djpw

NA REMONT ZNISZCZONEGO DACHU

NA REMONT ZNISZCZONEGO DACHU

Our users created 1 233 839 fundraisers and raised 1 371 713 150 zł

What will you fundraise for today?

Description

Dzień dobry. W mojej rodzinie zwykle nie zwracaliśmy się o pomoc, ale niestety sytuacja finansowa zmusiła mnie do podjęcia tego kroku.


Na początek się przedstawię - nazywam się Kamila, mam 20 lat i w październiku zaczynam studia na Politechnice Gdańskiej. Niestety, gdy los zabrał mi rodziców (mamę 6 lat temu - toczeń układowy, tatę 2 lata temu - rak pęcherza moczowego) zostałam sama ze starym domem do utrzymania i niewysoką rentą po ojcu.

Dom został wybudowany w roku 1920, więc wymaga remontu. Jak tata jeszcze żył, a był budowlańcem, starał się zawsze coś tam naprawić i podreperować, gdyż na większy remont nie było pieniędzy (i tak nam się skromnie żyło bez dodatkowych wydatków). Od czasu ulewnych deszczy zauważyłam, że cieknie z sufitu, po ścianach. Na początku myślałam, że da się to może jakoś podreperować. Niestety z każdym deszczem było coraz gorzej. Zadzwoniłam po dekarza. Tego nie da się tanio załatać. Wiele dachówek jest zsuniętych, albo nie ma ich w ogóle, papa pod nimi jest przemoknięta, wszystkie gąsiory dawno pospadały, a sam dach zaczął się zapadać. Cena takiego dachu to około 30 tysięcy z robocizną. Z moich uzbieranych środków na czarną godzinę i z renty będzie ciężko (z powodu rozprawy sądowej, o której zaraz Wam opowiem). Nie mogę zwlekać z tą naprawą, gdyż może wejść wilgoć do domu, rozwinąć się grzyb, zniszczyć ściany i meble. A jeśli stan dachu będzie się pogarszał może okazać się, że ocieplenie domu w zimę stanie się prawdziwym wyzwaniem. Podjęłam się nawet pracy wakacyjnej, ale nieważne ile bym pracowała, zebranie takiej kwoty w tak krótkim czasie jest po prostu niemożliwe.


Niestety oprócz czekającego mnie remontu dachu, mam jeszcze rozprawę sądową na głowie. Po śmierci taty, z racji tego, że zostałam sama w tym dużym domu i zdecydowałam się na studia w Gdańsku, postanowiłam sprzedać dom i zakupić jakieś mieszkanie w Trójmieście. Kupiec znalazł się w grudniu 2019 roku. Podpisaliśmy umowę przedwstępną i wpłacił mi kwotę zadatku - 35 tysięcy złotych. Umowa końcowa miała zostać zwarta 30 kwietnia 2020 roku. Do samego końca byłam przekonywana przez kupującego, że podpisanie umowy nastąpi, więc podpisałam umowę przedwstępną w Gdańsku na mieszkanie trzypokojowe w okazyjnej cenie i uiściłam tam zadatek w kwocie - 15 tysięcy złotych. Sprzedałam również wszystkie meble i spakowałam wszystkie rzeczy. Kupujący jednak na kilka dni przed podpisaniem umowy stwierdził, że nie kupi tego domu, a kredytu nie dostał z powodu koronawirusa (zaczął się o niego starać dopiero w kwietniu). Chciał zwrot zadatku. Niestety sama też zadatek straciłam (15 tys. zł) i zostałam sama z nieumeblowanym domem (dzięki pomocy wielu dobrych ludzi udało mi się go jakoś odratować - jeśli to czytacie - jesteście wspaniali, dziękuję). Nie oddałam zadatku, gdyż wina leżała po jego stronie - nie starał się wystarczająco o otrzymanie kredytu, a na moją ofertę, że mogę przedłużyć umowę nawet aż 6 miesięcy odpowiedział, że on chce tylko kasę z powrotem i nie chce tego domu. Wytoczył mi sprawę sądową, która już trochę się ciągnie, dlatego też trzymam trochę pieniędzy na czarną godzinę w razie jakby sąd zadecydował, że jednak muszę oddać zadatek (35 tys. plus odsetki i koszty sądownicze oraz adwokackie).


Świat zwalił mi się na głowę, ale na razie myślę tylko o tym, żeby naprawić zniszczony dach i mieć, gdzie mieszkać. To dla mnie najważniejsze. Proszę o wsparcie, nieważne jaką kwotą. Każda złotówka się liczy. Nie chcę, żeby dom, o który tak dbał mój tata i starał się go ratować spoczął w ruinach. Jest jednym, co mi po nim i mamie zostało. Nie chcę go stracić.

There is no description yet.

There is no description yet.

Download apps
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!

Comments 1

 
2500 characters