Kiedy dowiedziałam się, że jestem w trzeciej ciąży wystraszyłam się. Jak my damy sobie rade z trójką dzieci rok po roku, kosmos myślałam. Ale potem ogarnęła mnie ogromna radość, która była jeszcze większa gdy okazało się że nosze pod swoim sercem malutkiego chłopczyka. Wymarzony syn, któremu będę mogła dać na imię Piotr, jak mój zmarły tata. Radości nie było końca, niestety nie trwała ona długo. Na jednym z badań prenatalnych okazało się, że Piotrek nie ma kości strzałkowej i ma krótsza nóżkę. Nie chciałam w to wierzyć, jak to mój wymarzony jedyny syn będzie niepełnosprawny? Po porodzie okazało się, że to prawda i na dodatek Piotrek ma szpotawa stopę. Postanowiliśmy działać. Wizyta w Paley European Institute nie pozostawiła nam złudzeń. Operacje są konieczne i to w bardzo krótkim czasie. Piotrek przed skończeniem 2 roku życia musi mieć już wykonane dwie operacje. Jedna z nich to wydłużenie nogi a druga przebudowa całego stawu skokowego. Gdy dostaliśmy rachunek jaki przyjdzie nam zapłacić za te operacje mój świat się zawalił. Jest to niewyobrażalna wręcz dla nas kwota. Dlatego nie pozostaje mi nic innego tylko błagać o pomoc, bo bez niej Piotruś będzie nieszczęśliwy do końca życia.

Zrobię wszystko co w mojej mocy by ratować syna. Proszę pomóżcie mi zapewnić mu normalne życie . Z racji tego, że na samą operacje zbierać możemy tylko przez fundację "siepomaga" ta zrzutka przeznaczona jest na pobyt mój i Piotrusia w Warszawie przez 12 tygodni.