Setki psów. Setki koni. Setki innych zwierząt zbierają na jedzenie i leki. PILNE!
Setki psów. Setki koni. Setki innych zwierząt zbierają na jedzenie i leki. PILNE!
Our users created 1 233 987 fundraisers and raised 1 372 307 826 zł
What will you fundraise for today?
Description
Kochani, sytuacja jest dramatyczna. Setki psów czekają na pomoc, a ze względu na koronawirusa nastąpił zastój w dopływie funduszy. A wiemy jedno, ba! Nawet to sprawdziliśmy. Kochamy nasze zwierzęta jak Wy swoje. Ale miłością ich nie nakarmimy.
„Dla swojego psa każdy jest Napoleonem. To powód nieustającej popularności psów": powiedział kiedyś Aldous Huxley.
Co jednak oznacza popularność i jaka jest ta nasza miłość? Ty jesteś Napoleonem – a kim Twój pies jest dla Ciebie? Fundacja Centaurus pełna jest napoleońskich psów. Stare, chore, kalekie, powykrzywiane, wszystkie „popularne" – jak papierosy o tej nazwie za czasów PRL. Jeden pies Napoleona biegał po wsi na trzech łapach, bo czwartą gdzieś urwał. Weterynarza nikt nie wezwał, bo to kosztuje. A wiadomo, że na to nikt nie ma. Drugi pies Napoleona siedział zwinięty w kłębek w rogu stodoły za stertą żelastwa, a kiedy go zabieraliśmy w srogą zimę z nakazem policji, trząsł się chyba bardziej z przerażenia, niż mimo wszystko z zimna. A czemu siedział? Bo dużo wcześniej stracił wzrok z niedożywienia. Gdyby nie to, pewnie by uciekł za horyzont od swego Napoleona. A może nie.
Trzeci, to matka hodowlana, taka co rodziła szczeniaki. Pomyślisz, że jej Napoleon prowadził nielegalną hodowlę. Nie, nie prowadził i nie sprzedawał szczeniaków za 150 zł pod sklepem. Dalej, za tym samym sklepem, była piaszczysta ścieżka prowadząca do lokalnego jeziora. Kundli się nie sprzedaje, kundle giną często w odmętach. Nawet te napoleońskie. Czwarty pies napoleoński, który był tak bity przez swego Pana metalowym narzędziem, że pękły mu kości – trafił w ostatniej chwili na klinikę, i nigdy nie wrócił do właściciela, który doczekał się wyroku. Piąty, ze śrutem, był ofiarą napoleońskiego polowania. Wstyd było się przyznać, więc wyrzucono go z auta na ulicę niedaleko, w innej wsi. Pech chciał, że napoleońskie psy wracają do swych Panów.
Nasza zagroda, hoteliki, folwark – pełne są napoleońskich psów. W adopcje nikt ich nie chce, bo są już wiekowe lub kalekie. To i ich popularność ich spada. Choć nie dajmy się zwieźć – ich serca są ogromne, i kochałyby nas przeogromnie. Ale mnożą się problemy – a bo pies napoleoński sika czasem częściej, a czasem słabiej widzi świat, choć oczy ma wielkie i czarne jak dwa węgle.
Bywa, że już z Tobą nie pobiega, bo brak mu jednej nogi, lub trzeba mu specjalnie gotować, bo po karmie sklepowej trzeba na sygnale jechać na weterynarie. Tak naprawdę, powiedzmy to jasno, nikt takich psów nie chce. Od nich pękają w szwach schroniska. Od nich pęka i nasze.
Centaurus uratował już prawie 1000 psów, nie licząc ponad 1100 koni i tysięcy innych zwierząt. Nie dajemy rady ratować więcej, doszliśmy do ściany, za którą zaczynamy odmawiać. Zbudowaliśmy, przez 15 lat potężną infrastrukturę dla koni. Prowadzimy 4 ośrodki, w tym potężny rezerwat. Na stałe opiekujemy się 500 końmi. To największy azyl w Europie. Brzmi dumnie, a tak naprawdę to ogromne obciążenie i jeszcze większa odpowiedzialność. Psy zawsze były „przy okazji", bo wszystkie zwierzęta są nam równie bliskie. Stąd mamy na liście uratowanych świnie, osły, lamy, kozy, żółwie, lisy, krowy, koty, nutrie i inne. Bo miłość nie selekcjonuje wedle gatunku.
Ile razy ktoś dzwonił, słyszeliśmy „czym jest pies i koszty z nim związane w porównaniu z koniem, których macie kilkaset na utrzymaniu". No fakt, jeden pies jest niezauważalny w utrzymaniu. A my nigdy nie odmawialiśmy. Głupio nam był zbierać fundusze na psy, bo są większe schroniska, które bardziej potrzebują. Pamiętam, jak ze schroniska we Wrocławiu wyciągnęliśmy Nera – mieszkał ze swoim Panem na działkach koło Odry w wozie Drzymały. Była noc, wybuchł pożar na działkach. Pan psa uratował, ale sam przekroczył granice nieba, za psa. Taki prawdziwy Napoleon. Choć był Nero stary i chory, nikt w schronisku nie odważył się go poddać eutanazji, bo człowiek oddał za niego życie. Dożył z nami stary Nero swych dni, wiele lat później. Potem był Karmelek, Księżniczka, Ptysio, Baton i mnóstwo innych czterech łap. Mijały dni, miesiące, lata. Dziesiątki przechodziły w setki, a nam serce miękło, bo widzieliśmy tej psiej krzywdy więcej i więcej. A mówią, że twardnieje. Mylą się.
Kiedy zaczynaliśmy, byliśmy młodzi, pełni werwy i wiary w cuda. Nie, nie przestaliśmy w nie wierzyć. Nie jesteśmy już tacy młodzi, werwy jeszcze mamy zapas na trochę lat działania. Inaczej dawno porzucilibyśmy to, co robimy, Ale dziś wyrośliśmy z wieku studenckiego. Dziś mamy dzieci, pozostawaliśmy dziadkami, a nasze włosy przeplotła siwizna. Gdy zaczynaliśmy, nikt z nas nie znał facebooka, a portale internetowe dopiero startowały. W każdym domu na stole piętrzyły się papierowe gazety i cukier w kostkach obok powideł z agrestu. Mięsny był na każdym roku we wsi czy dzielnicy miasta. Dziś nawet na wsiach, jak grzyby po deszczu, wyrastają sklepy ze zdrową żywnością i restauracje wegańskie.
Świat obnosi się ze swoją miłością do świata zwierząt bardziej niż kiedykolwiek – powstają tysiące organizacji, kampanii na tramwajach, z billboardów krzyczą o miłosierdziu celebryci, wiwatujemy na wieści o kolejnych sukcesach legislacyjnych. A mimo to psów Napoleona też przybywa jak grzybów po deszczu, jakby to niewiele zmieniło dla nich.
Teraz, kiedy światem trzęsie epidemia, i nasi Darczyńcy wycofują się masowo ze względu na własne problemy, stoimy w miejscu, gdzie wiemy, że trzeba dorosnąć. Nie stać nas już na hoteliki dla psów, tym bardziej, że te dla staruszków z karmą i rehabilitacją to wydatek 600 – 800 zł miesięcznie, czasem więcej. U siebie nie mamy już miejsca na chore psiaki, ani skrawka ziemi, który możemy im podarować – bo zabierzemy go koniom, którym już i tak trochę uszczknęliśmy. Kojce to również ogromny koszt, około 2400 zł jeden. Karma dla staruszków to 150 – 200 zł miesięcznie, do tego ciągłe wizyty u weterynarza, suplementy. Bo o nasze zwierzęta dbamy najlepiej jak potrafimy, nie uznajemy półśrodków.
Musimy kupić karmę, dużo, ogromny zapas. Mamy też miejsce w jednym z budynków, gdzie moglibyśmy trzymać psiaki stare i schorowane, tylko trzeba im to wszystko wyremontować i naprawić dach, zrobić opierzenie, bo dachówki były tylko przełożone kilka lat temu. Zmieści się tam około 30 – 40 psów. Musimy zapłacić zaległe faktury u weterynarzy, potrzebne są fundusze na hoteliki, na zakup kilkunastu kojców.
Ten tekst jest o pomaganiu. Jest o Napoleonach, trochę o ludzkiej obojętności, ale też o ogromnym sercu – bo to wszystko, co istnieje, jest dzięki Wam. Nie wyobrażamy sobie przestać pomagać. Ale jesteście nam potrzebni bardziej niż kiedykolwiek, bo toniemy. Bardziej, szybciej i dosadniej niż w czasie powodzi w 97 roku."
Centaurus to fundacja, którą wspieram od wielu lat. To fragmenty z ich dramatycznego tekstu na wsparcie dla psowatych. Oczywiście, młody jestem i fortuny nie mam, ale pomagałem zawsze w miarę możliwości podrzucając karmę dla psów, pomagając fizycznie, kiedy grodzili rezerwat albo transportowali konie. Psy zawsze były moją słabością, i zawsze z przyjemnością patrzyłem, jak w Centaurusie się miewają, pomogłem też znaleźć kilka domów adopcyjnych.
Dziś Centaurus potrzebuje pomocy, postanowiłem więc założyć zbiórkę, i choć głównie na psy, to jednak oczywiście wiem, że wydadzą na te zwierzęta, na które będzie największa potrzeba i jeśli z zebranej kwoty opłacą weterynarza dla świnki Helenki, albo kowala dla konia Herkulesa to ja to popieram.
Dlaczego właśnie Centaurusa chcę tu wesprzeć? Bo myślę, że najwięksi mają teraz największy problem. Tam nie pomoże trochę, tu trzeba wielkiej mocy i wielkiej pomocy. Pomoc nie na dziś i jutro, ale na kolejne tygodnie, pewnie miesiące, bo dziś o pomaganiu zwierzakom wszyscy jeszcze mówią, ale za moment wejdą inne gorące tematy, a te zwierzęta nadal tam będą. I o ile teraz wiele organizacji jest we fleszu, o tyle może być tak, że teraz zbiorą na kilka dni czy tygodni, a za 3 miesiące w ciszy będą odchodzić, i już nikt wołania nie usłyszy, bo media będą lansowały co innego niż dramat związany z epidemią.
Chcę wesprzeć Centaurusa, bo znam ich od kuchni, bo działają już 15 lat, bo widziałem wiele miejsc, gdzie działają i widziałem jak spektakularne metamorfozy przechodzą u nich zwierzęta, bo wiem, że tam każda złotówka jest mądrze wydawana, a psy potrafią wozić po klinikach po całej Polsce, bo bardzo aktywnie pomagają innym, którzy zajmują się psami i kotami, bo lubią nie tylko zwierzaki, ale dbają też o ludzi, bo nie są strzelonymi ekologami, którzy w imię miłości do zwierząt chcą rozstrzelać ludzi. Są normalni, tacy jak powinni być ludzie pozytywni, lubią wszystkich i dla wszystkich są serdeczni. No i najważniejsze. Bo prowadzą największy w Europie azyl dla koni i mają ich ponad 500. A to zobowiązuje.
Teraz Centaurus zetknął się z dramatem, bo starsi ludzie, którzy ich wspierali boją się wychodzić na pocztę. Centaurus sam prosi, aby zostali w domach. Firmy, które ich wspierały, w 90% wstrzymały pomoc, bo same nie wiedzą, czy przetrwają. Zrozumiałe. Tak teraz jest i nikt z nas nie wie, kiedy coś się zmieni i jak bardzo ucierpi cała gospodarka. Dlatego proszę Was teraz, wesprzyjmy zwierzaki, dopóki mamy jeszcze do tego głowę. Centaurus to setki psów, kotów, koni i innych zwierzaków.
Zachęcam Was też, wyślijcie worek karmy do Centaurusa! Psy i koty będą Wam wdzięczne. Oto adres: Zwierzęcy Folwark, Szczedrzykowice 10, 59-230 Prochowice
Zadzwońcie, zapytajcie ich o więcej: 518 569 487
PS. Tu zbiórka jest dla Centaurusa, ale pomagajcie wszystkim organizacjom, które są w Waszej okolicy. Zwierzęta są teraz od nas w 100% zależne, zawsze były. Tragedie i dramaty dzieją się w świecie ludzi każdego dnia, z powodu epidemii i nie tylko, bo często życie serwuje nam różne sytuacje. Ale jak to Centaurus pisze, ratujmy też róże, kiedy płoną lasy.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Mam nadzieję że da radę zebrać 100%.
Dla wszystkich przyjaciół ludzi
Dziękuję za nadzieję dla zwierzat, i bezinteresowna pomoc. Dobro zawsze wraca.
Wolę pomagać zwierzakom niż ludziom.
Co mogę to pomogę, robicie złotą robotę.
Dobre duszyczki, potrzebne wsparcie na przyczepke dla bezdomnego mlodego chlopaka, pamietajcie- dobro wraca! :) ID: v9m2fy