Tyle mniej więcej w najbliższym miesiącu musimy wydać na koty pod naszą opieką.

Niestety od kwietnia adopcje u nas stoją, a nasze stado podopiecznych rośnie. Nie tylko w ilość ale i potrzeby. Na ten moment w naszym małym mieszkaniu mieszka z nami 8 kotów i stara jamniczka, której potrzeby to niekończąca się historia ;)

Od kwietnia Kunegunda i Hermenegilda czekają u nas na swoją szansę i swojego człowieka. W wakacje dołączyli do nich mały rudy Niegosław i czarny Włodzimir.

O ile przygotowania Włodzia do adopcji idą zgodnie z planem, o tyle mały Nyguś nam ciągle choruje. Antybiotyki, krople, probiotyki, wizyty w gabinecie to już stały punkt programu każdego tygodnia. W ostatnim tygodniu zostawiliśmy u weta 1000zł i nie były to żadne wymyślne zabiegi, ot Nyguś miał gorsze dni, trzeba było zbadać krew, podać kilka zastrzyków, wykupić leki, probiotyki i pojawić się kilka razy na kontroli. 

W październiku czeka nas dalsza walka z oczami Nygusia. Możliwe że będzie potrzebny wymaz i antybiogram. Krople, testy na choroby zakaźne, badanie krwi i jak dobrze pójdzie to dojdziemy w końcu do szczepienia i na końcu kastracji i chipowania.

Włodziu natomiast ma w planach kolejne szczepienie, badanie krwi, kastrację, testy na choroby zakaźne oraz chipowanie.

U dorosłych panienek, które czekają u nas od kwietnia na domy, musimy zrobić kontrolne badanie krwi, a Hermenegilda dodatkowo musi odwiedzić kociego stomatologa bo pojawił się stan zapalny paszczy i trzeba tam zrobić porządek.

Po podliczeniu wszystkiego co jest niezbędnym minimum wyszło mi 2700zł. Dlatego w zaokrągleniu zakładam zbiórkę na 3000 bo obliczenia nie zawierają kosztów wizyt a jedynie badania, leki i zabiegi.