Życie Lily- leczenie małego kotka
Życie Lily- leczenie małego kotka
Our users created 1 226 401 fundraisers and raised 1 348 642 068 zł
What will you fundraise for today?
Updates1
-
Hej!
Jeszcze tylko 3 dni i koniec zastrzyków!
Czy pomożecie spłacić mi dług w lecznicy, bo został całkiem spory :(
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
EDIT 04.04 Jesteśmy w trakcie obserwacji, pierwsze USG pokazało ogromne zmiany na plus <3
EDIT 05.03
Zostało nam jeszcze 7 dni i koniec!
Lily waży już 2600g i jest już prawie zdrowym kotkiem <3
Bardzo Was prosimy, musimy opłacić do końca leczenie, a dodatkowo właśnie dzisiaj otrzymaliśmy informacje, że zachorował również na FIPa Lily brat :( Pomocy
EDIT 25.01
Nadal tu jesteśmy, minął miesiąc, a Lily wciąż jest wśród nas <3
Obecnie waży 2100g, więc dawka leku została zwiększona, a co za tym idzie, wzrosły koszty. Na dniach musimy zamówić kolejną porcję leku, czyli wydać 3tys złotych. Zbieramy nie tylko na lek, ale również na badania. Już trzykrotnie była badana krew, kolejne badanie za tydzień, codziennie przyjmuje suplementy na wątrobę i sterydy. Co tydzień dostaje w zastrzyku b12(wcześniej co trzy dni) i co dwa tygodnie antybiotyk, również w formie zastrzyku. Ale czy warto? Na pewno, jest przekochana i jest przedzielna. Mała wojowniczka :)
EDIT 22.12
Wykonujemy więcej badań, żeby wiedzieć na czym stoimy. Dzisiaj jedziemy też na kolejną wizytę. Jest lepiej, płyn w brzuchu się zmniejszył, czyli Lily reaguje na leki. Ma również więcej energii i wrócił jej nieskończony apetyt <3.
Zwiększyliśmy kwotę zbiórki, bo już otrzymaliśmy informację o koszcie lekarstw. Zapewne kwota jeszcze się powiększy, bo lek mierzony jest na masę ciała, a mamy nadzieję, że Lily będzie rosła. Zatem i dawka leku będzie większa.
Dziękuję Wam wszystkim za wpłaty, bez was leczenie byłoby praktycznie niemożliwe <3
Hej, myślę że gdyby Lily mogła mówić to powiedziałaby Wam to:
"Dzień dobry, jestem Lily i mam 4 miesiące. Urodziłam się w przytulnym i ciepłym domku. Myślę, że to całkiem dobrze, bo moja mama wcześniej mieszkała na ulicy. Było dużo kotków, ale też dużo jedzonka i zabawek. Bardzo lubiłam ten domek i ciocię Patrycję, i wujka Filipa. Jak już trochę podrośliśmy, to przeprowadziliśmy się z mamą i rodzeństwem do drugiej cioci i drugiego wujka. Dostaliśmy nawet własny pokój! W sumie to niewiele pamiętam, było dużo jedzonka i zabawek, więc było super.
Czas mijał, a moje rodzeństwo powoli znajdowało nowe domki, ale fajnie. Wiecie co, ja też już miałam prawie nowy domek, tak długo czekałam na niego, ale nagle się gorzej poczułam.
Jedzonko już jakoś mniej mi smakowało, nie miałam siły się bawić, chciałam tylko spać i spać. Dobrze, że pojechaliśmy od razu do doktora, chociaż, aż tak fajnie nie było, bo dostałam dwa zastrzyki :( ale po nich trochę było mi lepiej i nie musiałam już tyle spać. Szybko jednak znowu zrobiło mi się gorzej i znowu musieliśmy jechać do doktora, znowu te zastrzyki! Ale było trochę gorzej, bo miałam już ponad 41 stopni Celsjusza i było mi bardzo słabo.
Na następny dzień rano znowu mnie zabrali do doktora i nie pozwolili mi nawet nic zjeść przez 12h! Miałam być na czczo, ale kompletnie mi się to nie podobało. A najgorsze miało dopiero nadejść, brr.
Więc tak, u doktora użyli głośnej maszyny i ogolili mi łapkę, wbijano mi igłę trzy razy, bo nie chciało nic lecieć. Ale to bolało, no ale dałam radę nawet tym dwóm kolejnym zastrzykom.
Potem ledwo co wróciliśmy do domu i znowu musieliśmy gdzieś jechać, tym razem do innego doktora(nadal nie dostałam jeść, chciałabym tylko zaznaczyć moje dramatyczne położenie).
Doktor ogolił mi cały brzuszek i dał jakiś zimny płyn i sprawdzał co mam w brzuchu, a potem, o zgrozo! Wziął ogromną strzykawkę i wbił mi ją w brzuch!
Inna pani doktor miała zbadać, ten płyn z mojego brzucha, a my z Weroniką czekałyśmy w poczekalni.
Człowiek zrobił się jakiś smutny i zaczął płakać, nie wiem czemu, przecież to nie jej ktoś wbijał igłę w brzuch. No i przyszła Pani doktor i mówi, że jestem chora na FIP-a, dziwna ta choroba. Ale ponoć może uda mi się wyzdrowieć, tylko no nie, muszę mieć jeszcze więcej zastrzyków :((
W ogóle jest taka super Pani Ewa, bo o niej nie wspomniałam jeszcze, ona pomaga cioci z naszym leczeniem i mogliśmy się zaszczepić, ja i moje rodzeństwo. I uwierzcie, że ta Pani Ewa kupiła mi lek, lek z Belgii, bo w Polsce nie ma. Nawet się nie zastanawiała, tylko mi go od razu zamówiła! W sumie wy nie wiecie czemu ja jestem taka zaskoczona, a no dlatego, że ten lek jest baaardzo drogi, ale naprawdę bardzo. Ja nie wiem czy nawet nie więcej jak 5tys złotych!
Po tych wszystkich lekarzach, czekałam już tylko na te leki, ale pan kurier się spóźnił, mój lek utknął na noc we Francji, a mi było jeszcze gorzej. Ciocia pisała do jakiś ludzi we Wrocławiu czy ma ktoś ten lek odsprzedać i się udało! I pojechaliśmy z takim panem Jakubem, który ponoć na nazwisko ma Grzybu do Pani Natalii. Pani Natalia to w ogóle jest super, ma w domu z 11 kotów i tam właśnie też jest taki kot, chory na to co ja i one mi pożyczyły ten lek. Bardzo im za to dziękuję <3
Na szczęście na następny dzień już przyjechał mój lek!! Tyle tych małych buteleczek, a wszystkie musze zużyć, wiecie, że to będzie trwało 84dni? Codziennie o tej samej porze będą mi wbijali igły w brzuszek :( Ja wiem, że to dla mojego dobra, ale to tak bardzo boli i już mi się robią strupki po tych wszystkich zastrzykach, ja nie wiem jak ja to wytrzymam. Ale jest już trochę lepiej zaczęłam nawet podkradać innym kotom jedzenie, mam nadzieje, że nikt nie widział.
W poniedziałek 21.12 idę znowu do doktora, będziemy robić więcej badań i pewnie więcej zastrzyków :/
No nic, trzymajcie za mnie kciuki i jakbyście chcieli mi trochę pomóc, ja wiem, że teraz ciężko jest i święta przyszły, ale może choć trochę byście pomogli opłacić moje leczenie? Bardzo Was proszę <3"
Jak to Lily powiedziała, prosimy Was o pomoc, te leczenie jest potwornie drogie, a w tej zbiórce, zbieramy na dodatkowe badania, krew, usg, suplementację itp. Kwota 1000zł jest wstępna, jak otrzymamy informację o koszcie lekarstwa od Pani Ewy, to ta kwota najprawdopodobniej znacznie wzrośnie. Zatem razem z Lily jeszcze raz, bardzo prosimy o pomoc.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Fant pod tytułem: kwiatek
Kruche życie
Kiermasz książek dla Lily
Powodzenia! My wygraliśmy z naszym Snowym i pomocy zrzutki :)
Mocno trzymam kciuki! ❤
Na pewno się przydadzą 🥰❤️