id: c4prpf

RatujemyPuszka

RatujemyPuszka

Our users created 1 166 235 fundraisers and raised 1 212 631 405 zł

What will you fundraise for today?

Updates16

  • jBw4lws5TemvghxJ.jpg

    0Comments
     
    2500 characters

    No comments yet, be first to comment!

    Read more
There are no updates yet.

There are no updates yet.

Description

Aktualności

Jesteśmy po pobraniu materiału ze śledziony - biopsja dzienko igłowa. Na szczęście nie wykazała zmian nowotworowych. Robiliśmy też badanie pcr Fiv/Felv. Na szczęście okazało się ujemne. Wygląda na to, że najgorsze za nami (mam nadzieję). Wróciliśmy do mikro dawki sterydu, wkrótce wizyta kontrolna żeby zobaczyć na jakim poziomie many obecnie pogrubienie mięśnia jelita. Puszek dostaje ciągle suplementy, Nefrokrill zostaje z nami na stałe, póki co Fortiflora również. Jesteśmy na karmie dla kotów z wrażliwym układem pokarmowym. Mam nadzieję że powoli wyjdziemy na prostą. Trzymajcie kciuki.



Aktualizacja

Puszek nadal na leczeniu. Raz w tygodniu wykonujemy kontrolne badania krwi na miejscu, po czym co najmniej 2x 2 miesiącu jeździmy do Lublina do przychodni Ortovet. Puszek ma nadal pogrubiony mięsień jelita i lekko powiększone węzły chłonne, parametry nerkowe kontrolujemy, Puszek musi mieć dietę, bo zbyt wysoka ilość białka zwiększa nam mocznik i kreatyninę. Niestety schudł, waży teraz 3,95 kg gdzie przed chorobą ważył około 4,5 kg. Widać po nim tą różnicę :(. Niestety z gorszych wieści mamy podejrzenie chłoniaka. Śledziona jest cała w plamach, parametry krwi są raz lepsze raz gorsze. Za kilka dni czeka nas biopsja oraz badanie pcr na białaczkę. Łączna kwota w przybliżeniu, jaka została wydana na same wizyty u weterynarzy, nie licząc kosztów dojazdu do Lublina , drogich suplementów które musi przyjmować (koszt samej fortiflory to 100 zł miesięcznie), tylko zaliczając same rachunki za leczenie to kwota ponad 7 tysięcy złotych. To jeszcze nie koniec, leczenie jeszcze potrwa, nerki trzeba kontrolować oraz musi przyjmować leki na stałe. Bardzo prosimy o pomoc, wsparcie nadal potrzebne. Ja niestety pracuje tylko na 1/2 etatu, mimo że od kilku miesięcy bezskutecznie próbuję znaleźć coś na pełen etat, nie mam już ani sił ani pieniędzy, jestem totalnie wykończona psychicznie, bo trwa do już ponad 3 miesiące :(



Edit 3

Udało się w miarę ustabilizować parametry nerkowe. Niestety przy próbie odstawienia sterydu, przy mniejszej dawce grubość mięśnia jelit znowu się pogrubiła. Podjęta decyzję o wprowadzeniu wyższych dawek sterydu przez kilka dni, by stan zapalny zmniejszyć następnie musimy powoli schodzić z dawki, by móc wykonać biopsję śledziony. Puszek stale przyjmuje

Leki, musimy kontrolować badania krwi oraz parametry nerkowe by móc zareagować szybko. Zamówiliśmy też dla niego specjalistyczną karmę dla kotów nerkowych, by spróbować bardziej ustabilizować nerki.


Aktualizacja 2

Zostały wykonane powrotne badania. Jelita pracują, grubość zmniejszyła się o 0,2. Niestety parametry nerkowe podwyższone o 100 jednostek. Puszek został na szpitaliku w Lublinie. Bardzo dziękuję wszystkim za dotychczasowe wsparcie. Jestem już totalnie bezsilna, ale wierzę że to wszystko wreszcie dobrze się skończy. Trzymajcie kciuki, walczymy i nie poddamy się.


Aktualizacja.

Pomimo leczenia Puszek nadal apatyczny, bez chęci do życia. Dodatkowo zaczęły się problemy z wypróżnieniem. W dniu dzisiejszym 11 Października, został przewieziony do kliniki w Lublinie w celu dalszej diagnozy. W żołądku zalega karma, nie jest trawiona tak jak powinna, ściana jelit dwukrotnie powiększona. Musiał zostać na szpitaliku. Dzisiejsze koszty opiewają na ponad 600 zł, jutro te koszty będą większe i jutro odbierając Puszka, muszę te koszty uregulować. Nie mam już za co. 2650 zł wydane na leczenie, nie licząc codziennych wyjazdów do lecznicy, ani kolejnych kosztów paliwa do Lublina w dniu dzisiejszym i kolejne w dniu jutrzejszym, potem na pewno wizyty kontrolne. Błagam o pomoc dla Puszka, bo już nie daję rady ani finansowo ani psychicznie. W aktualnościach zbiórki reszta paragonów za leczenie.



Jestem zmuszona znów prosić o pomoc, bo wszystko spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Najpierw 4 chore maluchy, teraz Puszek. Zaczęło się w sobotę. Puszek zwymiotował karmą jeden raz. Wszystko później było w porządku.


Następnego dnia nad ranem zwymiotował znów dwukrotnie i przestał jeść. Więc w poniedziałek z samego rana pojechaliśmy do lecznicy na badania. Wyszło niewielkie zapalenie trzustki, więc dostał leki i mieliśmy się pojawić następnego dnia na kolejnej wizycie.


Przed godziną 22 Puszek zaczął krzyczeć tak dramatycznie, że nie wiedziałam co się dzieje. Oddech mocno przyspieszony, język na wierzchu, wykręcało go na wszystkie strony. Myślałam że dostanę zawału. Dzwonię po lecznicach, brak odpowiedzi. Panika się wzmaga bo nie wiem jak mam mu pomóc, bałam się że go stracę. Dzwonię do doktor u której byliśmy w lecznicy, na szczęście podała numer do lekarza weterynarii który przyjmuje w godzinach nocnych w nagłych przypadkach i ma specjalistyczny sprzęt.


W momencie gdy ja ze stresu miałam problem z wpisaniem nazwiska w internet, partner zachował zimną krew, przejął telefon i za moment już jechaliśmy do lecznicy. Zostało zrobione usg i rtg. Na pełną diagnozę jeszcze trzeba było poczekać do dnia następnego. Po lekach Puszek się uspokoił, ale w nocy cały czas czuwałam i dogrzewałam gdyż temperatura była zbyt niska.


Następnego dnia padła diagnoza - niedrożność jelit. Została zrobiona laparotomia. Puszek przebywał cały dzień w lecznicy, odebrałam go około godziny 22.00. Jest nadal bardzo słaby, mrunia przy dotyku, ale w dalszym ciągu nie je i nie przejawia żadnej aktywności.


W dwa dni koszty to 1400 zł które nadal się nie kończą. Z bazarku zebraliśmy kwotę około tysiąca złotych, to nadal jest zbyt mało. Nie spodziewałam się kompletnie takich kosztów. Mamy jeszcze kotkę Fruzię która lada dzień ma mieć wykonany zabieg stomatologiczny na kwotę 1200 zł, do tego dochodzą koszty dojazdu do Lublina, wizyty kontrolne. Koszty mnie po prostu przerosły. 1400 zł Puszek gdzie to nadal nie jest koniec, 1200 złotych Fruzia plus wizyty kontrolne 120 zł jedna, plus koszty paliwa dają nam kwotę powyżej 3 tysięcy złotych. Ja już nie mam tyle pieniędzy. Dodatkowo 4 maluszki na utrzymaniu i dług w lecznicy w której robiliśmy badania na kwotę około 200 zł. Błagam o pomoc dla Puszka. Ten kot to całe moje życie. Nierozłączni razem od 8 lat, nie wyobrażam sobie że mogłabym go teraz stracić. To się musi dobrze skończyć, nie ma innej opcji.

There is no description yet.

There is no description yet.

The world's first Payment Card. Accept payments wherever you are.
The world's first Payment Card. Accept payments wherever you are.
Find out more

Donations 249

preloader

Comments 27

 
2500 characters