To już jest koniec, nie ma już nic.... ostatni rok i pomoc kotom pochłonęła majątek, ledwo wiązaliśmy koniec z końcem ale "jakoś" to było, dzięki wsparciu naszych darczyńców mogliśmy pomagać i udało się uratować ogromną liczbę kocich żyć. Niestety ostatnie miesiące, sytuacja na świecie i w kraju daje w kość nam wszystkim, zwykłym ludziom, którzy teraz jak nigdy martwią się co przyniesie kolejny dzień. Takie malutkie stowarzyszenia jak my, stoją na skraju przepaści. Choć poczucie bezsilności sprawia, że czujemy się jakbyśmy już dawno w tą przepaść wpadły. Może tak jest...

Na naszym pokładzie nadal są zwierzęta, niektórym domów szukamy już bardzo długo. Adopcji jest jak na lekarstwo, a utrzymać zwierzaki trzeba. One są, czują, jedzą, żyją. Nie zniknęły wraz z brakiem zainteresowania nimi. Są i nas potrzebują. Nie rzadko wymagają specjalistycznych zabiegów, operacji, badań, które ratują ich życie lub poprawiają jego komfort. I tego nie da się ominąć. Potrzebujemy wsparcia aby spłacić długi, faktury przedstawione na zbiórce to faktury tylko za operację Cayenne, operację Kati oraz leczenie Antosia i Lali. Nadal nie otrzymaliśmy wszystkich faktur (Antoś hospitalizacja i badania w całodobowej lecznicy, leki dla Kati). Musimy również zabezpieczyć przeciw kleszczom nasze psie aportówki, kupić dla nich leki. Karmą wspierają nas nasze Aportowe Anioły, za co szczególnie w tym czasie dziękujemy. Błagamy, jeśli ktoś z Was dysponuje wolną złotówką, czy dwoma, czymkolwiek, każda złotówka jest na wagę złota i przybliza nas do celu. Już nie raz udowodniliście, że razem możemy wszystko ❤️