Nigdy nie sądziłem że nadejdzie taki moment w którym... będę zmuszony prosić obcych mi ludzi o pomoc finansową.

Na przełomie lat 2016-2017 wraz ze wspólniczką otworzyliśmy sklep spożywczy w niewielkim mieście na Wschodzie Polski.

Otwierając działalność potrzebowaliśmy kapitału, ponieważ moja wspólniczka nie miała zdolności kredytowej, bank nie chciał udzielić kredytu na firmę.

Kredyt wziąłem na siebie, niestety popełniłem błąd za który płacę do dziś.

Przyszedł rok 2018 w którym zostały wprowadzone niedziele wolne od handlu.

Na początku było dobrze, tzn. że Klienci nie mając jeszcze nawyku robienia nadmiernych zakupów przed weekendem robili normalne zakupy u Nas,

za co oczywiście jestem bardzo wdzięczny.

Niestety z biegiem czasu handel ten zaczął się diametralnie zmieniać, zanotowaliśmy znaczny spadek obrotów na tygodniu, 

niedziele nie przynosiły już takich obrotów a przez to koszty które ponosiliśmy sprawiły że sklep miał coraz większe braki towarowe.

Poszedłem do pracy aby móc normalnie funkcjonować, rano w pracy po południu w sklepie ale to nie wystarcza aby móc się utrzymać.

W 2019 roku zacząłem dokładać, na początku nie wielkie kwoty, do momentu kiedy włożyłem ślubne pieniądze a ratę kredytu zacząłem płacić z własnej kieszeni.

Już wiem że włożonych pieniędzy nie będę w stanie odzyskać

W połowie 2019 roku otrzymałem od wspólniczki pismo informujące że na koniec roku wychodzi ze spółki.

Przyszedł rok 2020, COVID ..obroty poleciały na łeb na szyję. 

Na dzień dzisiejszy mam dużo długów, nie mam wyjścia i muszę zamknąć ten rozdział aby dalej nie brnąć w długi, 

wyprzedam to co mam i postaram się spłacić zadłużony czynsz oraz inne zobowiązania.

Pozostanie mi kredyt którego spłata przewidziana jest na 06/2023

Z całego serca proszę państwa o wsparcie.