id: cntuev

Aby „Jordan” z synkiem wygrali z systemem

Aby „Jordan” z synkiem wygrali z systemem

Our users created 1 226 348 fundraisers and raised 1 348 532 414 zł

What will you fundraise for today?

Description

Pragnę z wasza pomocą uzbierać jak najwiecej, aby pomóc chłopakom. Pieniądze ze zbiórki zostaną przekazane na badania DNA, podstawowe potrzeby takie jak jedzenie , chemia, ubrania. Jeżeli by się udało to również za zakup najpotrzebniejszych rzeczy do lokalu który otrzymają, opłaty czynszu, a także aby ich zabezpieczyć finansowo do czasu uregulowania sytuacji prawnej. „Jordan” z synkiem starają się przeżyć za 170 zł miesięcznie, tyle otrzymują... sami nie dadzą rady, ale z naszą pomocą, mogą zacząć godnie żyć, mieć w końcu porządny start, może nawet spędzić spokojnie Świeta???????????? post z czerwca 2019 Temat dla Uwagi!!!! Drogie Szczecinianki ???? liczę na konkretna burze mózgów, na super pomysły na wasza wiedzę i doświadczenie, bo ja na te chwile mam po prostu pustkę w głowie, a za razem milion pomysłów. Dla mnie sprawa dość straszna... no wiec zacznę... mam 33 lata, razem z mężem wychowujemy 5 dzieci (wszystkie nasze dzieci są zadbane, maja wszystko czego potrzebują (mają aż za dużo, chętnie posłała bym je na miesiąc do Afryki aby zaczęli doceniać to co mają, bo myślę że im się po prostu w dupach poprzewracało ????????????)). W zeszły czwartek dostałam telefon od kuzyna ze nie mam wyjścia muszę go przyjąć do siebie wraz z jego miesięcznym synkiem, bo musi się wyprowadzić od cioci u której do tej pory przebywał. Abyście dobrze zrozumieli jak ma chłopak przesrane opisze jego sytuacje. Nazwijmy umownie mojego kuzyna „Jordan” ????. Kiedy Jordan miał 6 lat wraz z siostrami trafił do mojej mamy do rodziny zastępczej, ich tata nie żył, natomiast ich mama nie mogła się nimi zajmować (naprawdę nie mogła, żebyście nie pomyślały ze nie chciała). I tak był on w rodzinie zastępczej aż do skończenia szkoły. Chłopak świetny, robił wszystko, zakupy, sprzątał. Poszedł do zawodówki, skończył ją, później robił technikum uzupełniające jednocześnie pracując. Miał świetna dziewczynę którą wszyscy kochaliśmy i traktowaliśmy już jak rodzine, niestety Jordan (cwaniaczek), nie docenił daru losu i się rozeszli. Po jakimś czasie poznał dziewczynę, nazwijmy ją umownie „Karina”, zakochał się chłopak i tu zaczęły się kłopoty. Karina samotna matka 3 dzieci (plus jedno oddała do adopcji) mieszkała w domu samotnej matki. Jordan się zakochał i postanowił zaopiekować się nią i jej dziećmi. Problem jeden ona mężatka (w trakcie rozwodu, mąż nie wiadomo gdzie, wiadomo że poszukiwany ????????????). Chłopak stanął na wysokości zadania, traktował dzieci jak własne ją „nosił” na rękach. Wszyscy, podkreślam wszyscy pukaliśmy się w czoło, a on swoje, że ja kocha itd. Ona lat chyba 24 czwórka dzieci no ale cóż serce nie wybiera ????????????. Wyjechali razem do Niemiec do naszej rodziny, która stanęła na wysokości zadania i przyjęła taka gromadę. W miedzy czasie okazało się ze tylko Jordan chodzi do pracy aby zarobić coś. Wraca, zajmuje się dziećmi, sprząta w domu. Ogarnia ich. Natomiast Karina leżała i pachniała. Po pewnym czasie dosyć nie długim, okazało się że Karina jest w ciąży z Jordanem. On szczęśliwy, cały w skowronkach. Wszystkim było go nam szkoda ale on w uparte szedł ze da radę. Starał się, na rzęsach stawał aby było dobrze, no ale nie było trzeba długo czekać a Kariny wszyscy mieli dosyć. Sprzątanie beee, praca beee, dzieci beee. Ciąża=choroba. I mimo najszczerszych chęci nikt już nie chciał gościć takiej rodziny. Dla Jordana było miejsce ale nie dla Kariny i jej dzieci. Jordan przywiózł Karinę do Polski a sam wrócił aby pracować i zarabiać na nienarodzone jeszcze dziecko. Nie minęło duzo czasu i się rozeszli. Od razu Karina nie chciał dziecka (wspominała nawet o aborcji), poznała kogoś, związała się. Z Jordanem ustalili ze on weźmie dziecko, się nim zaopiekuje będzie wychowywał. Karinie było to na rękę chyba bo się zgodziła. I nastał dzień porodu. I zaczęły się schody... Karina urodziła syna, zdrowego. Przebywała z dzieckiem w szpitalu tyle ile trzeba, w dniu wypisu zeszła z małym wręczyła mu małego i wróciła na oddział po swój wypis. Dziecko kiedy było w szpitalu leżało w samym pampersie. Niczego dla niego nie miała, wzięła tylko rzeczy i kosmetyki dla siebie. Jordan musiał przyjechać z cała wyprawka. Nie zapewniła nawet trzydniowemu noworodkowi mleka. Oddała go bez zapewnienia żadnego posiłku. Oddała i już po kłopocie. Jordan nie był pewny do końca czy odda dziecko czy jednak zatrzyma. Miesiąc przed porodem przyjechał do polski w oczekiwaniu na dziecko. Kiedy już miał na rękach małego, wrócił z nim do cioci u której tymczasowo przebywał. W ciągu dnia wszystko dla niego ogarnął. Wszyscy pomagaliśmy. Chłopak nie przygotowany konkretnie do roli ojca, został rzucony na głęboka wodę. Miał plan wyjechać do Niemiec, tam by mu najbliżsi pomogli, ponieważ w Polsce nic nie ma, ani mieszkania, ani pracy, niestety życie zweryfikowało te plany. Kiedy Karina z Jordanem poszli zgłosić małego do urzędu okazało się ze z automatu otrzymał on nazwisko męża Kariny. Po dwóch dniach poszliśmy do sądu z wnioskiem ze Karina zrzeka się syna. W wniosku było również zaprzeczenie ojcostwa oraz uznanie ze ojcem jest Jordan. Nie minął tydzień a Mopr zaczął szukać dziecka. Okazało się ze Karina nigdzie nie zgłosiła ze oddała dziecko biologicznemu ojcu. Mopr chciał zabrać dziecko gdyż według prawa nie ma on żadnych praw do niego. Ze sprawa w sądzie to dobrze co nie zmienia faktu ze bezprawnie go ma. Mimo wszystko mały został z Jordanem, Mopr zaczął pomagać, ale dosyć opieszale (do tej pory nie otrzymał żadnej pomocy materialnej). Wiec podsumowując... Sprawa w toku, Jordan nie może wyjechać i zabrać syna legalnie po za granice kraju. Tu nie może podjąć pracy bo co z małym (ma miesiąc), nie ma mieszkania nie ma pieniędzy, nie ma nic. Miesiąc był u cioci, ogarniał jakoś na jedzenie dla małego, ciocia karmiła Jordana. Od czwartku jest u mnie. Kupuje małemu jedzenie, karmie Jordana. Tylko jest mały problem ja wyjeżdżam na wakacje (z dziećmi (pierwszy raz od 10 lat ????????????) w ten piątek. Do piątku mam czas aby ogarnąć mu jakiś ośrodek, czy coś takiego, jakieś miejsce aby on z małym byli bezpieczni. Mieli zapewniona opiekę, pomoc. Aby mieli już swoje miejsce do czasu zakonczenia sprawy. A nie, miesiąc tu, tydzień tu. Gdzie się udac?Domy samotnej matki są dla kobiet. Mopr ma już na oku mieszkanie chronione ale nie wiadomo ile czekać trzeba. Byłam w Sos dla ofiar przestępstw, pomogą, ale nie wiem czy zdążą do piątku. Mój mąż dał mi tydzień (do mojego wyjazdu), dłużej nie chce mieć gości w domu. Najgorsze ze Jordan jest świetny, nie mogę się o nic przyczepić. Sprząta po sobie, pyta się czy może coś wziąć, przy małym robi wszystko, karmi małego, wstaje w nocy, chodzi do lekarza, przyjął nawet polozna... mały ideał dziecka, je i śpi. I jest u mnie naprawdę szczęśliwy, spokojny, u cioci ponoć płakał. jak pomoc takiemu cudownemu młodemu mężczyźnie, który okazał się bardzo bardzo dojrzały i stanął na wysokości zadania??!! Gdzie szukać pomocy??? Potrzebuje informacje sprawdzone na 100 procent.... post z 27 listopada 2019#TEMAT DLA UWAGII ???????????? w czerwcu opisywałam wam historie „Jordana”. Po pół roku sytuacja wygląda mniej optymistycznie niż to wyglądało na początku. Jestem zmuszona prosić was o pomoc, poradę. Liczę na wasza inteligencje (bo już nie raz pokazaliście ze w grupie siła ????????????). Na ta chwilę myślę zeby sprawę nagłośnić już w telewizji. Mimo to ze mam swoją rodzine, swoje problemy, swoje sprawy, nie umie, nie potrafię przejść obok i nie przejmować się, ze ktoś jest w czarnej dupie (przysłowiowej). No wiec wracając do Jordana. W czerwcu pomoc zaoferowała fundacja sos dla rodziny. Jordan z synkiem został umieszczony w Policach (tymczasowo). Miało być pięknie, Stbsy zaproponowały mu lokal tymczasowy (pokój, kuchnia, łazienka), fundacja miała mu pomoc w sądzie (ustanowić go ojcem na papierze, matkę która się zrzekła pozbawić praw), Jordan miał plan, małego dac do zlobka a sam pójść do pracy (stolarz, idealne godziny pracy), miał mieć asystenta rodziny która by mu pomogła pokazała jak funkcjonować, jak opiekować się dzieckiem, pomagać załatwiać sprawy. Miał by mnie, moja mamę w poblizu, aby pomoc, podpowiedzieć. Przecież sprawa w sądzie w takim przypadku powinna być szybko, priorytetowo. Przecież dziecko powinno mieć opiekuna prawnego który działa w jego interesie. A tymczasem mamy koniec roku i sprawy wyglądają tak: Jordan z synkiem nadal przebywa w Policach, jest sam jak palec z synkiem, bez żadnej pomocy, wsparcia. Utrzymuje się z małym za 170 zł miesięcznie plus bony które z 600 zł zostały pomniejszone do 300zl. „Jordan” nie prosi nikogo o pomoc (opieki itd), bo się wstydzi, najzwyczajniej w życiu mu głupio, uważa ze są bardziej potrzebujący (przecież ten chłopak nie ma nic ????????).co dostaje to przyjmuje z wdzięcznością. Fundacja która miała działać w interesie dziecka, które nie ma opiekuna prawnego ma czas. Była sprawa w sądzie, („Jordan” był sam, nie miał pomocy adwokata, nikogo kto by się wstawił w jego imieniu z pomocą, ja zrozumiałam ze pani adwokat z fundacji mu pomoże, ale chyba się pomyliłam) zakończyła się w ten sposób: Jordan nadal nie ma żadnych praw do dziecka, zajmuje się nim, ale nie może legalnie np. chodzić z nim do lekarza, bo tam wymagany jest podpis opiekuna prawnego, zapisać małego do zlobka, pobierać świadczeń (np. 500 plus). Ojciec który widnieje na akcie urodzenia nadal nim jest, chociaż nie wiadomo gdzie, matka która dziecka nie widziała od dnia oddania go nadal jest matka i ma pełne prawa (czyli w każdej chwili może przyjść i sobie go wziąć). Sąd nawet nie ograniczył jej, nic. Sprawa trwa, bo trzeba zlokalizować ojca i zaprzeczyć ojcostwu, a matka według sądu niech ma prawa bo ktoś musi reprezentować dziecka interesy (to już zart, przecież ona tego nie robi!!!! Nie widuje dziecka, nie interesuje jej czy dziecko ma co jeść, porzuciła i koniec tematu, układa sobie życie na nowo z nowym partnerem). Wczoraj usiadłam na chwile na internecie i w ciągu pięciu minut znalazłam, ze jeżeli nie ma miejsca zamieszkania ojca to można dac mu kuratora, który będzie działał w jego imieniu i wtedy można zaprzeczyć ojcostwu w czasie sprawy a najprostsza rzecz to testy dna, które można z urzedu przeprowadzić, bo niestety są bardzo drogie. Dowiedziałam się ze ponoć prokurator który zajmuje się „Jordanem” ma się tym zająć, ale przypominam mały ma 6 zaraz 7 miesięcy... i nadal przez opieszałość sądu nie ma uregulowanej sytuacji prawnej. Ojciec faktyczny i biologiczny stoi w miejscu, nie może zaplanować przyszłości bo nie wiadomo jak to będzie jutro, pojutrze. „Jordan” stara się, uśmiecha, udaje ze wszystko jest ok, ale... to wszystko go przybija, doprowadza do depresji. Nie dziwie się chłopakowi. Lokal miał dostać we wrześniu. Jest koniec listopada. Nie może podjąć pracy, każdy wypomina mu błędy (Boże, kto z nas jako rodzic jest idealny???!!!), nie ma grosza przy duszy, dziecko wymaga. Kocha małego, są tylko we dwoje. Stoi w miejscu, niczego nie może zaplanować bo nie wiadomo co będzie jutro. Dałam mu wozek, zostawił na chwile przed ośrodkiem i poszedł z małym po pampersy, wraca a wozek zniknął, ktoś go ukradł (no świnie zasrane!!!). „Jordan” nie ma niczego, małemu tez zaczyna wszystko brakować. „Jordan” na bierząco ogarnia to co trzeba. Cudowna pani z opieki, chce mu pomoc i pomaga jak może (po za godzinami pracy, jako wolontariat), ale on podlega pod police, zależy mi aby jak najszybciej wrócił do Szczecina. Nawet jak dostanie lokal, to nie ma nic ani na nic... jak pomoc... obiecałam „Jordanowi” ze się zesram a mu pomogę, ma mnie, a ja go kocham, chociaż był w rodzinie zastępczej u mojej mamy to kocham go jak młodszego brata... Macie może jakieś pomysły jak pomoc, jak przyspieszyć, aby pomoc mu stanąć na nogach, aby pokazać mu ze będzie lepiej?? Na te chwile, ja wieczna optymistka która wierzy ze jak się tylko chce można wszystko, nie widzę tego dobrze. Ps. Osoby które pomyślą aby oddał małego, zapraszam do domu dziecka, aby zajrzały w oczy tym dzieciom które już tam sa i powiedziały im „macie pecha, życie jest do dupy, wasi rodzice to nieudacznicy, dlatego tu jesteście”. Na celu mam aby wszystko się ułożyło, wiec liczę na burze mózgów, ja spinam dupke i zaczynam działać, aby udowodnić „Jordanowi” ze można wszystko ???? i aby zobaczyć radość w jego oczach....

There is no description yet.

There is no description yet.

The world's first Payment Card. Your mini-terminal.
The world's first Payment Card. Your mini-terminal.
Find out more

Donations 31

 
Nikola Wójtowicz
200 zł
 
Vincent Torres
100 zł
 
Boźena
100 zł
 
Hidden data
50 zł
 
Gggggh
50 zł
 
Hidden data
30 zł
 
Hidden data
25 zł
 
Anna G.
25 zł
 
Jordan trzymaj się!
25 zł
See more

Comments 2

 
2500 characters