Na dobrą sprawę nie wiem od czego zacząć.

Najlepiej może będzie od początku.

Ci wszyscy, którzy znają mojego tatę - Mirka, zwanego Gryzlim, wiedzą jakim jest człowiekiem, wiedzą, że zawsze uwielbiał żyć pełnią życia, otaczać się ludźmi, a kiedy rano wychodził z domu wracał po kilku godzinach, bo ciężko było i jest utrzymać go w 4 ścianach.

Zdrowie już od lat odmawiało i odmawia mu posłuszeństwa, boryka się z problemami i chorobami, których lista jest tak długa, że lekarze mówią: „Łatwiej jest powiedzieć na, co Pan nie choruje.”, a to wszystko ostatecznie doprowadziło do tego, że w przeciągu kilku najbliższych dni straci nogę, amputacja jest nieunikniona, by móc ratować życie, by mógł jeszcze cieszyć się niedawno urodzonym wnukiem, byśmy mogli nadal cieszyć się jego obecnością wśród nas tym razem to On potrzebuje Naszej i Waszej pomocy.

Powrót do pełnej sprawności będzie wręcz niemożliwy, mimo to pragnę dać tacie jak najwięcej możliwości na samodzielność i bycie niezależnym. Rehabilitacja będzie kosztowna, długa i mozolna, sam proces gojenia potrwa niewyobrażalnie długo, zmuszeni będziemy dostosować mieszkanie do jego potrzeb i wygód, a po to by mógł wychodzić z domu nie prosząc się o niczyją pomoc i obecność, by choć trochę poczuć się „normalnie”, potrzebny będzie wózek elektryczny.

Dlatego w ramach wdzięczności za to jakim jest tatą i jak wiele dla mnie zrobił, nie w jego, a w swoim własnym imieniu proszę Was o pomoc.