Myślę, że mogę pokusić się o stwierdzenie, że jej przypadek jest najgorszym, z jakim miałam do czynienia, odkąd działam na rzecz pomocy kotom, czyli 10 lat..

Ankyloza, wypływające oko, krwisty wysięk z ucha, połamany ogon, śrut w klatce piersiowej.. Czy coś jeszcze? Dowiem się, gdy tylko kotka stanie na nogi, nabierze masy, odpowiednio się nawodni- wtedy czeka ją w pierwszej kolejności badanie krwi, którego wykonanie wcześniej było niemożliwe..

Przypadek kotki jest ciężki.. Trudno powiedzieć co będzie, przysłowiowo, jutro.

Na chwilę obecną schodzi masa podkładów, suplementów, karmy, środków higienicznych, proszku do prania itp- to są obecne koszty z nią związane. Plus nagłe akcje, tak jak ta z zatkanym odbytem i pędzenie do kliniki, prawie w piżamie...

Przed nią na pewno niejedna operacja. Priorytet to buźka. 

Czy się uda? Nie wiem. Choć bardzo bym chciała i robię/zrobię, co w mojej mocy. Z dnia na dzień jest jakby ciutkę lepiej.

Bardzo chce żyć. Mruczy, ociera się o człowieka, głośno dopomina się jedzenia, co raz częściej można zobaczyć ją wygodnie rozłożoną na posłanku, na którym leżą ciepłe termofory. Momentami nawet protestuje, podczas jej częstego obmywania, czyszczenia uszka, z którego sączy się wydzielina.

Jutro mija tydzień, odkąd jest pod moją opieką.

Obecna zbiórka założona jest zakup potrzebnych na bieżąco rzeczy. Za wsparcie ogromnie dziękuję.

Mam nadzieję, że z czasem zmieni ona tytuł na zbiórkę pieniędzy na operacje..