Na leczenie Gonza
Na leczenie Gonza
Our users created 1 231 399 fundraisers and raised 1 363 781 862 zł
What will you fundraise for today?
Description
Ten przystojniak zerkający na Was z fotografii to ja, Gonzo.
100% bulla w bullu.
Moja Mama w maju 2019 roku podarowała mi, wraz z adopcją, nowe życie. Jednak nasze szczęście nie trwało za długo, bo już w listopadzie podupadłem na zdrowiu.
9.11.2019 zacząłem kichać i kichać, a kichanie to po 2 dniach przemieniło się w krew z nosa. Szybko zostałem zabrany do pana weterynarza, i tak też 11.11.2019 przebijałem się z Mamą ulicami Warszawy w poszukiwaniu ratunku. Trafiliśmy do kliniki na Bemowie gdzie zrobiono mi, za pomocą endoskopu, rynoskopię. Pan doktor wyciął z mojego nosa kawałki materii organicznej wraz z tkanką i wydzieliną zapalną małżowiny nosowej. Przepisano mi dużo leków, podano m.in. leki przeciwzapalne, przeciwbólowe i przeciwkrwotoczne. Uzbierała się cała reklamówka, a ja nadal nie czułem się lepiej.
Dostałem również antybiotyk, który pomógł bardzo doraźnie. Po przyjęciu ostatniej tabletki - krew z nosa i uporczywe kichanie powróciły.
Wiecie jakie to uczucie wracać po raz wtóry z tymi samymi objawami, jednak bez prawidłowej diagnozy?
Strach, smutek i frustracja narastają, a ja zupełnie nie rozumiałem dlaczego Mama ciągle płacze.
I jakoś tak mocniej mnie tuli do serduszka.
Krew z mojego nosa raz płynęła z prawej, a raz z lewej dziurki. Dostaliśmy skierowanie na tomografię, jednak była ona cały czas przeciągana w czasie.
Czas był najwyższy na zasięgnięcie drugiej opinii.
I tak trafiliśmy do Nowego Dworu Mazowieckiego, do dr Traczyka.
Zrobiono mi wymaz z nosa, podano kolejny (już sam nie wiem który z kolei) antybiotyk i…
I zupełnie nic.
Krwawienie powróciło po niecałych dwóch tygodniach.
Sugerowano ciało obce, więc przeszedłem płukanie nosa oraz dostałem nowy antybiotyk.
Nie zliczę ile razy byłem przez ostatnie miesiące u weterynarza, a poprawy brak.
Przeszedłem kolejny zabieg rynoskopii, tym razem znaleziono w moim nosie zarodniki grzybicy.
Aktualnie otrzymuję silne leki przeciwgrzybicze, pod narkozoą płukają mi jamę nosową i podają kolejne leki.
A ja już nie mam na to wszystko siły i chęci.
Skarbonka kurczy się w zastraszającym tempie, a odebrana radość z życia pomału gasi we mnie światełko nadziei.
Czy możecie pomóc mojej Mamie w walce?
Czy wesprzecie i dacie trochę serduszka od siebie?
Czy ten koszmar się kiedyś dla mnie skończy?
Kilka słów od Mamy:
Walczymy wraz z Gonzem i poddać się nie chcemy. Wiemy, od weterynarzy, że farmakologia może nie przynieść długofalowych efektów.
A wtedy pozostaje jedyna dostępna opcja, czyli operacja.
Zabieg jest skomplikowany i będzie polegał na rozcięciu czaszki i wydostaniu z nosa zalegających w nim grzybów.
Czy się odnowią? Tego jeszcze nie wiemy.
Nadzieja umiera ostatnia, a ja chciałabym w końcu zobaczyć mojego Gonza radosnego i znów pełnego życia.
Każda złotówka jest na wagę złota, bo przybliży nas do tego celu.
I za każde wsparcie ogromnie DZIĘKUJEMY!
Gonzo&Monika.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.