Kochani ,

Dziś przychodzę do Was z prośbą o wsparcie bezdomnej koteczki która późnym wieczorem dnia 13 lipca pojawiała się na mojej drodze .

Pianka (tak nazwana przeze mnie) najpewniej została wyrzucona po środku niczego ...w dali jedno gospodarstwo ale żeby było "po Bożemu" porzucono ją przy przydrożnym krzyżu.

Zapadał już zmrok gdy w oddali zobaczyłam, że coś leży na drodze ....patrzę zwierzak, pomyślałam potrącony , zostawiony ale zatrzymałam się wysiadam a ona biegnie do mnie i głośno "woła" . W pierwszej chwili pomyślałam że leży na tej jezdni bo zaczęła rodzić ale to jeszcze nie był ten czas.

I tak spakowałam do auta ,a że niestety u nas brak miejsca noc spędziła w blaszanym garażu (trzymanie jej tam w dzień byłoby niemozliwe) . Zaspokoila wiczy apetyt i grzecznie polozyla sie spać. Na drugi dzień rano odwiozłam ją do weterynarza i jest tam do dziś.

Dnia 17 lipca przeszła zabieg kastracji aborcyjnej - to było najlepsze rozwiązanie by nie mnożyć bezdomności. Teraz skupiam się na szukaniu jej pomocy , domu tymczasowego , stałego lub choć fundacji która ją przejmie . Póki co beżz rezultatu - bezdomność jest zbyt duża i wszyscy zakoceni po uszy.

Będę i formować na bieżąco , dołączę dokumenty gdy tylko je odbiorę. Wyniki krwi miała dobre . Testy ujemne .

Proszę o wsparcie na pokrycie kosztów jej pobytu w szpitaliku a jeśli chcesz dać jej dom napisz do mnie .

Dziękuję

Ania i Pianka 🐾