Dwa tygodnie temu, razem z dziewczynami z Bankotków, podjęłyśmy decyzję o ratowaniu trzech kocich bid z okolic Zakopanego. Dwa z nich, Herbatka i Spodeczek, to ok. półroczne młodziaki, trzecia jest Panna Filiżanka, prawdopodobnie ich mama, ok. dwuletnia kotka. Do tej pory żyły dziko, a dokarmiała je moja Babcia, która zmarła na początku tego roku. Wiem, że Babcia chciałaby dla nich jak najlepiej, więc postanowiłyśmy dać im nowe, piękne życie.

Zebrane pieniądze zostaną przeznaczone na pokrycie kosztów opieki weterynaryjnej i życia w domach tymczasowych. Kotki muszą zostać odrobaczone, zabezpieczone przed ektopasożytami, zaszczepione i wykastrowane. Wykonałyśmy im też testy na FIV/FeLV - na szczęścia są ujemne. Panna Filiżanka jest już po zabiegu kastracji, który został opłacony przez gminę (to mój mały sukces, bo rozmowy z gminą do najprostszych nie należą), natomiast ciągle jeszcze dochodzi do siebie i jeździmy z nią na kroplówki, antybiotyk i zastrzyki wzmacniające. W ciągu kilku dni wydałam na to prawie tysiąc złotych. Filiżanka ma też problem z uszkami - są zmienione, prawdopodobnie od mrozów (złapałam ją w nocy, której było -22 stopnie...), od walki, lub od połączenia tych dwóch czynników. Dla całej brygady potrzebne są też takie podstawowe produkty jak karmy, kuwety, żwirki i zabawki.

Na wsi zostało jeszcze kilka zdziczałych kotków, część z nich jest wykastrowana dzięki temu, że moja Babcia je złapała i zapłaciła za zabieg. Nadwyżkę ze zbiórki chciałabym przeznaczyć na karmę i tabletki odrobaczające dla nich.