leczenie
leczenie
Our users created 1 225 177 fundraisers and raised 1 345 678 603 zł
What will you fundraise for today?
Description
Kochani,długo,bardzo długo wstrzymywałam się przed tym krokiem,
powtarzając w kółko ,,inni bardziej potrzebują pomocy "..Lecz nadszedł moment gdzie stanełam przed lustrem i powiedzialam sobie ,, już dawno powinnaś przestać się oszukiwać"..
Taki absurd bo po mimo zmagania się z chorobą i trudnymi realiami jakie oferuje nam Polska rzeczywistość organizowałam jeszcze imprezy charytatywne.
Wiec teraz trochę o mnie....Część z Was zna mnie z treningów,wiem że niektórzy,a może nawet większość przeklinała wielokrotnie me imię czując zakwasy po wspólnych zajęciach,lub mając dość mojego ,,Dawaj, dawaj,stać Cie na więcej !''nad uchem gdy już wydaje Ci się że nie dasz rady ...ale jak sami się przekonaliście -DALIŚCIE i to znacznie lepiej niż mogliście przypuszczać
I wiecie ...Uwielbiam to !!!Jak Przeklinacie mnie zarazem dziękując uśmiechem na twarzy...
Pomaganie Wam w osiągnieciu wymarzonych przez siebie celów,monitorowanie Waszych postępów,słuzenie radą ,czy ,,wykopywanie Was z łóżka w gorszy dzień i udowodnianie że może być on jednak piękny jest dla mnie czymś cudowym i niepowtarzalnym,jak i samo poznanie każdego z Was- za co Wam bardzo dziękuję
Są też osoby które nie znają mnie z treningów,a z organizowanych przeze mnie imprez charytatywnych,maratonów lub zbiórek dla potrzebujących których organizacja,poznanie tych cudownych osob w trudnej sytuacji, jak i wielu o wielkich sercach jest zawsze istnym zaszczytem.
Inni z Was mogą znać mnie ze sportowych eventów czy warsztatów które organizowałam wśród dzieci niepełnosprawnych należacych do Domu Pomocy Społecznej w Swiebodzicach ,lub młodzieży ze świetlic Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej .Oczywiście tych środowisk w których działałam było znacznie więcej ale wymieniłam te ponieważ w nich przede wszystkim udowodniliśmy po raz kolejny ,że ograniczenia to stan umysłu (np.chłopcy na wózku ,podłaczeni do aparatury -stali się moimi wspaniałymi tancerzami i wierzę że jak stanę na nogi wystąpią na scenie tak jak im obiecałam-Pani Marta zawsze dotrzymywała słowa -teraz niestety tracac co chwile przytomność nie mogłabym wziąć za kogokolwiek odpowiedzialności a zwłaszcza za dzieci niepełnosprawne jest to wykluczone ).
Jest jeszcze jedna grupa która kojarzy mnie bo powierzyła mi swój największy skarb-pozwalając uczyć swoje dziecko w przedszkolu lub szkole.To cudowne od 7 lat uczestniczyć w ich edukacji ,wychowaniu i rozwijaniu swych pasji.Uwierzcie,ogromnie przeżywam rozłąkę z ,,moimi" cudownymi dziećmi ,ale zarazem są one moją wielką motywacją by szybko stanąć na nogi i zabierać je na kolejne występy ,które jak sami wiecie że uwielbiają -maja okazje przedstawić przed publicznością swój talent i naszą wspólną pracę....a ja wraz z rodzicami ,pękam z dumy
A dla tych co mnie nie znają to... Jestem Marta mam 28 lat ,jestem mamą 7 letniego chłopca,arteterapeutką i instruktorem Fitnessu ,Zumby oraz Jumping Frog,dużo w swym życiu działałam społecznie ,a teraz po mimo iz robiłam wszystko by sobie poradzić,nadszedł moment gdy sytuacja zmusiła mnie by zwrócić się do Was z prośbą o pomoc
A więc troszkę o mnie i o Polskiej rzeczywistości -od około 12 lat zdarzało mi się zemdleć, tracić przytomnośc ,czemu czesto towarzysyły drżenia kończyn -jak byłam dzieckiem stwierdzono mi wazowagalną chorobę serca ,na naurologii wyniki wykazały epilepsję ale że leki po MIESIĄCU nie działały jak powinny ,stwierdzono -,,Skoro lek ten nie działa-to nie padaczka,a jesli to padaczka, to młodzieńcza i minie''.Teraz już się dowiedziałam że miałam źle dobrane leki,poza tym półtora miesiaca to nie jest okres czasu po którym można cokolwiek takiego stwierdzic.
Od tamtego czasu nadal mdlałam,słabłam,miałam drżenia kończyn ,ale zawsze gdy zabierała mnie karetka przypisywano mi łatke-trenerka,tancerka-,,Pewnie się przetrenowała'',,Przecież to młoda dziewczyna,co jej może być,pewnie zafiksowała się na punkcie sportu i tak skończyła-dajcie jej kroplowki i wypuscic.''
Jednego z wielu razy gdy straciłam przytomnosc ,a po mimo kroplowek i całej doby na łożku SOR nadal nie byłam w stanie zrobić kroku bo mdlałam i cała się trzesłam,odesłano mnie na konsultacje nerologiczną gdzie tez bez żadnych badań stwierdzono-,,Tak sie Pani trzesie,dla mnie to tężyczka.Przepiszę Pani leki'' i tak w slepo leczylam sie na tezyczke ,nadal mdlalam (choc nieco rzadziej) ale zawsze jak wzywano do mnie karetkę (bo np utraciłam przytomność na ulicy czy w innym miejscu publicznym)-scenariusz byl ten sam-kroplówki,łatka i do domu,a w domu były powtórki z rozrywki ale bezradna nie chciałam już dzwonić ,gdyż wiedziałam że to bezcelowe i łudziłam się że może na prawdę taka moja natura...
3 listopada 2019 roku dostałam takiego ataku że oprocz stracenia przytomnosci ,przestalam oddychać -wylądowałam w stanie smierci klinicznej .Przyznam Wam że po raz kolejny ,,zafascynował'' mnie nasz mozgu- pamiętam tylko tyle że szłam w stronę światła,było tak jasne że oślepiało, ale zaczełam się rozglądać,,gdzie jest Kornel?(mój syn)...Nie wiedziałam dokad ide, ale stwierdziłam że nie mogę nigdzie iść ,że muszę zawrócić i go szukać i wtedy ,po jakims czasie zaczełam słyszec jak ludzie krzyczą ,reanimują,wołają moje imie ,,Nadal nie oddycha ,,Reanimuj ją''....jakbym była obok ale kompletnie nie mogła nic zrobić...
W końcu się udało ....okazało się że mam bardzo ostrą padaczkę która spowodowała pewne zmiany w mózgu,podobno można było tego uniknąć gdyby te 12 lat temu dobrano mi odpowiednie leki lub przy kolejnych atakach i pobytach w szpitalu ktoś poprostu mnie zbadał. Dodatkowo mam sporą torbiel na szyszynce(część mózgu).Jest to nowotwór niezłośliwy,którego na razie lekarze chcą obserwowac i spróbować leczyć ,gdyż otwieranie głowy w przypadku gdy guz nie jest złośliwy jest większym ryzykiem. Tak samo okazalo się że miałam go od lat,neurochirurg był zdziwiony że mając takie dolegliwości nikt wczesniej go nie wykrył. Na razie poprzez ucisk torbieli na sąsiednie struktury mózgowe, mam bardzo mocne migreny ,na które nie pomagają żadne leki,powoduje również zaburzenia snu i czuwania czego nastepstwem sa moje czeste i mocne ataki epileptyczne -takie błedne koło ale wierzę że da się jakoś to ustabilizować lekami ,gdyz nie wyobrazam sobie tak jak dotychczas mieć ataki kilka razy w tygodniu lub nie móc o własnych siłach dojść do łazienk,i gdyż po dwóch krokach tracę przytomnosć.Dodatkowo ten wspaniały lokator mojego mózgu mocno uszkodził mój wzrok .Część z Was przekonała się o tym osobiście gdy nawet na niewielkiej sali treningowej musiałam blisko do Was podchodzić bo od pewnego czasu byliście ,,rozmazani''... To niestety nie wszystko z mych dolegliwosci ale teraz trochę o naszym systemie...
Od 7 lat mam swoją firmę ,oprócz prowadzenia swych prywatnych treningow,prowadziłam na nią urodzinki dla dzieci???? i pracowałam w szkołach ,przedszkolach???????? oraz Domu Pomocy Społecznej dla dzieci niepełnosprawnych ????.Placówki te dostają dzięki temu dotacje i nie ponoszą żadnych kosztów zatrudnienia (wszystko opłacam sobie sama) .
Niezależnie czy miałam zapalenie płuc, mój syn był chory -zawsze płaciłam całość do ZUSU,nie rościlam żadnych zniżek z tytułu częstych L4 które uniemożliwiały mi prowadzenie zajęć ...teraz gdy po 7 latach wylądowałam w stanie śmierci klinicznej z guzem w mózgu i ostra epilepsją która odcinała mi oddech i sprawiala że 10-15 min bezwładnie mną rzucalo musiałam zawiesić działalność z przyczyn zdrowotnych????
Po miesiącu usłyszałam że ZUS odmawia mi ubezpieczenia ponieważ po mimo NADPŁATY na moim koncie w zeszłym roku,w czerwcu spóźniłam się z płatnością która była do 10 . Oczywiście się odwołałam ale Zastanawialam się co teraz mam zrobić - jestem w trakcie wdrażania leczenia,bardzo często dostaje ataki i wymagam hospitalizacji,której prywatne pokrycie to kolosalne kwoty????
W Urzędzie Pracy oczywiście odmówiono mi ubezpieczenia ,gdyż bylam do niej niezdolna,w NFZ koszt miesięczny ubezpieczenia to ponad 400 zł -o które ciężko gdy nie pracujesz,nie masz L4,wychowujesz dziecko i zastanawiasz się za co opłacić mieszkanie,jedzenie,lekarzy czy kupić leki...
Szukałam dalej i....znalazłam pomoc w MOPS -przyszla do mnie Pani zrobiła wywiad (przyznam że czułam się okropnie gdy musiałam odpowiadać i zapisywać czy pralka,telewizor itp. są moje- rozumiem jakbym chciała jakieś pieniądze -a ja chciałam tylko móc spokojnie skorzystać ze szpitala ). Tracąc zdrowie, realia w naszym kraju są straszne....☹️Póki płacisz jest ok,ale gdy Ty potrzebujesz pomocy....możesz tylko liczyć na dobrych ludzi...
ZUS oczywiście podtrzymał swoją decyzję i jedyną drogą roszczenia swych praw pozostał mi sąd ,który wiadomo że ze względu na obecną sytuację sobie odpuszczam...
Nawet najmniejszej zapomogi nie mogę uzyskać bo dla MOPS zawieszenie działalności nie oznacza utraty źródła dochodu -co jest dla mnie absurdem gdyż zawieszając działalność nie mam prawa pracować, prowadzic zajęć , wystawiać faktur itp.
I w takim przypadku radź sobie sam-nikogo nie obchodzi za co opłacisz mieszkanie,lekarzy,leki (które kosztują bardzo dużo) ....Chwilowo nawet nie mam ubezpieczenia bo czekam na kolejną decyzję.Przyznam Wam że gdyby nie mój cudowny partner nie wiem gdzie bym teraz była ,pewnie wyrzucono by nas z mieszkania za brak opłat,zapozyczalabym się na życie, sprostaniu potrzeb syna i leki...Próbowaliśmy sobie jakoś radzić nie mamy już auta,laptopa,ja zaczełam wysprzedawać rzeczy i ciuszki za symboliczne 5 zł (z czym też czułam się okropnie bo zawsze to oddawałam potrzebującym)....Teraz wystąpiły kolejne medyczne znaki zapytania na które jeśli nie znajde odpowiedzi to nadal będę czołgać się do łazienki z podstawową potrzebą lub liczyć że partner przyjedzie i mnie zaniesie do toalety(który na codzień jest w delegacji)...Niestety by znaleźć odpowiedzi,by zacząć się leczyć muszę wykonać badania które oczywiście kosztują...
Dodatkowo oprócz sfery neurologicznej rozsypał mi się cały organizm (być może przyczyna jest jedna ale bez szczegółowych badań do tego nie dojdziemy),mam problemy z nerkami-nawracajace ostre zapalenia nerek,jelita spastyczne -wymagające leczenia i rehabilitacji,której ze wzgledu na koszta oczywiście odmówiłam,reflux przełyku do leczenia, zaburzoną gospodarkę hormonalną-hirsutyzm,nieregularne i bardzo bolesne miesiaczki prowadzace do utrat przytomnosci( co automatycznie również pogłebia ataki epilepsji) ,częste krwotoki przez które lądowałam w szpitalach i policystyczne jajniki ....To wszystko wychodziło ,,przy okazji'' bo zazwyczaj jak uskarzałam się na bóle lekarze mówili -niemozliwe -jest Pani za mloda na takie rzeczy(np. Dopiero jak krwawiłam przez 3 tygodnie,tracilam przytomność z powodu i zachlapałam lekarzowi cały gabinet krwią zobaczył że dawno powinnam już leżeć w szpitalu),zazwyczaj kończyło się na tym że wykonywałam badania na własną kieszeń , a złe wyniki lekarz szokowały....ale ze wzgledu na okolicznosci aktualnej choroby i niezdolnosc do pracy,całkowitą utratę dochodu nie stać mnie nawet na podstawowe leczenie....a co dopiero na zgłebienie przyczyn tych wszystkich dolegliwości...
Oprocz leczenia epilepsji nadal mam utraty przytomnosci i kilku godzinne drzenia kończyn, które uniemożliwiają mi samodzielne postawienie chociażby kroku i nie jest to atak epilepsji,podejrzewano teżyczke, ale jak zrobiłam ostatnio (oczywiscie nierefundowane) badania została ona wykluczona ,ale stwierdzono w trakcie że mam uszkodzony układ nerwowy i KONIECZNE jest zrobienie kolejnych badań ale....niestety są one równiez nierefundowane.....no cóż wiec po badaniu nie zostalo mi nic innego jak trzaść się jeszcze przez kilka godzin liczac że wkrotce minie....tak też było...
Po mimo poczucia bezsilnosci spowodowanego naszym systemem i fizyczną zależnością od innych w podstawowych czynnosciach -typu dojście do łazienki,jestem nastawiona na walkę! Na to by móc w pełni sił cieszyć się dzieciństwem mego syna,łapiąc z nim każdą chwilę bez żadnych ograniczeń,na powrót do moich podopiecznych(tych małych i dużych ),którzy każdego dnia są moim motorem do dalszych działań,na organizacje dalszych akcji charytatywnych(ktorymi mimo wszystko nadal sie zajmujęale z pewnoscia nie na takich obrotach jak robiłam to bedac w pelni sprawna) i realizacje wielu celów których tak wiele jeszcze sobie wyznaczyłam .....ale to wszystko moze mi się udać niestety tylko za Twoją pomocą,o którą bardzo Cię proszę
a więc na co zrzutka?
Przede wszystkim na badania neurologiczne,znalezienie gdzie jest uszkodzony układ nerwowy,konsultacje i leczenie które pomoże mi znaleźć odpowiedź i ustawić leczenie które pozwoli mi normalnie funkcjonować,samodzielnie dojść do toalety, wrocić z zakupami nie tracac przytomnosci po drodze co czesto mi się zdarza i nie bać się każdego dnia że dostane ataku będac sama z synem wywołujac w nim traume...
Na okulary- tak marzy mi się by nie widzieć rozmazanych plam zamiast ludzi,by nie dostawać telefonow,,Co Ty mnie nie poznajesz na ulicy ??" Guz mocno uszkodził mi wzrok a niestety w obecnej sytuacji nie stać mnie na zakup okularow
Na leczenie epilepsji olejem z konopii który wierze ze uwolni mnie od czestych i powtarzajacych się kilkukrotnie w ciagu doby ataków
Na endokrynologa i szczegółowe badania hormonalne by moc wdrozyć leczenie i znalezc przyczynę tych wszystkich zmian w organizmie
Na ginekologiczny zabieg kauteryzacji jajników (usuniecie patologicznych torbieli na jajnikach(
Na wykupienie podstawowego ubezpieczenia jeśli z MOPS również dostanę odmowę
Na leczenie refluxu i jelit spastycznych które utrudniają codzienne funkocjonowanie,choć w porownaniu z guzem mozgu,epilepsją i nieznanego jeszcze pochodzenia utratami przytomnosci,drzeniami i bezwładem, to takie jelitka to pikuś który mogę pominąć....
Najbardziej zalezy mi by moc normalnie i samodzielnie funkcjonowac,nie proszac się by ktoś przeniosl mnie do toalety bo mam bezwładne ciało...absurd,bo jaka w takim razie ze mnie trenerka??
Na to bym mogła zdrowa i w pełni sił powrócić do do tego co kocham!Czyli do swej pracy i po postu do Was!!
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Dużo zdrówka ❤️
Pozdrawiam
Zdrówka
Zdrówka i siły. Będzie dobrze ????
Znam Pani historię od mojej Ani, życzę powrotu do zdrowia i 3mam kciuki z całych sił. Proszę się nie poddawać i byc dalej tak pozytywną osobą - jaką znam z opowieści (zwłaszcza o gumce do włosów). Będzie dobrze - musi być!