Przychodzą w życiu takie momenty, na które nie byliśmy do końca przygotowani i warto wtedy nie być samemu. 16 czerwca dowiedziałam się, że mam raka piersi o sporej złośliwości, z przerzutami do węzłów chłonnych. Na szczęście nie ma dalszych przerzutów, lekarze są dobrej myśli... Jednak przede mną kilka miesięcy chemioterapii, operacja, radioterapia oraz wieloletnia hormonoterapia. Muszę przyznać, że nie tak wyobrażałam sobie początek tegorocznych wakacji, ale - jak to mówił ks. Kaczkowski - „Nie ma szału, jest rak”.

Stąd zaproszenie do wsparcia zrzutki, z która pomoże całej naszej rodzinie przejść przez ten trudny czas. Leczenie onkologiczne jest w Polsce na szczęście refundowane, jednak w trakcie choroby pojawia się wiele dodatkowych kosztów. Ponieważ chemioterapia to bardzo inwazyjna i wyniszczająca metoda leczenia, chciałabym jak najlepiej wesprzeć mój organizm w tej walce. Mam nadzieję, że otrzymane tutaj wsparcie, zarówno psychiczne, jak i materialne, pomoże mi wrócić do pełni zdrowia.

Mam nadzieję, że przyjdzie taki czas, że rak będzie już dla mnie tylko odległym wspomnieniem.

Pieniądze zebrane podczas zbiórki przeznaczymy na dodatkowe badania, konsultacje ze specjalistami, suplementy i leki, wyroby medyczne pomagające uniknąć skutków ubocznych chemioterapii, dojazdy oraz opiekę dla najmłodszej córeczki, kiedy nie może nam pomóc nikt z rodziny.

Jeśli tylko możecie się podzielić, bęziemy wdzięczni za każdą złotówkę.