Pandemia zawładnęła światem. W wielu aspektach życia, na wielu płaszczyznach, dla wielu przyniosła smutek, chorobę, bankructwo. Dla wielu przyniosła niebotycznie wielkie zyski, bo tak, na każdym nieszczęściu i tragedii również doskonale zarabia się pieniądze. Są miejsca na świecie, gdzie ubóstwo, życie z dnia na dzień jest normalne, po prostu na więcej niż do jutra nie ma. Kto śledził i pamięta mój wyjazd do Afryki, kto wsparł moją inicjatywę pomocy ten doskonale wie o czym mowa. Kiedy wiozłam buty książki piłki ubranka i zabawki myślałam jakie to smutne, że tak podstawowych rzeczy może brakować dzieciom. Jakże dzisiaj te podarunki blado wypadają....dzisiaj to byłby zbytek, bo dzisiaj są głodni, nie mają na prąd, nie mają na wodę...Community Center i grupa https://www.facebook.com/MoveZanzibar/ to wspaniała inicjatywa, którą prowadzą młodzi nauczyciele ucząc dzieci tańca, akrobatyki, teatru, angielskiego, zajęć praktycznych. Ale przede wszystkim są dla nich, dają im poczucie zaopiekowania, dają im atencję, motywują, usamodzielniają, dają im to czego niejedno z tych dzieciaków nie doświadczy w swoim domu. Bo czasem nie mają domu...

Centrum to murowany z kamienia dom z betonowym podwórkiem. Starają się. Utrzymują się wyłącznie z datków od gości odwiedzających centrum na cotygodniowych przedstawieniach do których dzieciaki ćwiczą wytrwale i pokazują swoje pierwsze salta i pantomimy. Nauczyciele tworzą grupę profesjonalnych tancerzy których czasem wynajmują w hotelach na wieczorne show. No właśnie. Hotele jeszcze długo nie zorganizują żadnego show i długo jeszcze nikt nie zajrzy na wesołe podwórko. Mimo to ćwiczą, sprzątają swoją małą zagrodę, swój azyl i miejsce gdzie wierzą, że mogą stać się kimś wyjątkowym. I tacy są. Mimo na prawdę ogromnie dramatycznej sytuacji nadal się uśmiechają, nadal tańczą i wesoło wołają hakuna matata czyli nie ma problemu...taka pokora wobec życia.

Każda kwota się liczy, każde 5 zł to już posiłek. Sympatyczny Clalence prowadzący to centrum nie wie, że organizuję tę pomoc. O nic nie prosi. Pyta czy jestem zdrowa i czy rodzina jest bezpieczna. Ale wiem że to on i jego podopieczni potrzebują mojego wsparcia, tym razem tego wymiernego. Pieniążki przekażę przez rodaków którzy aktualnie są na wyspie, wiem że takie zbiórki to sprawa wysokiego zaufania, rozumiem każdego, kto ma wątpliwości. Dla tych, którzy zechcą wpłacić nie mam nagrody. Niech nią będzie wdzięczność i radość z serca od obdarowanych. W ich imieniu z góry dziękuję.