Darkowa codzienność z ostrą białaczką szpikową
Darkowa codzienność z ostrą białaczką szpikową
Our users created 1 233 920 fundraisers and raised 1 372 008 098 zł
What will you fundraise for today?
Description
Wulkan energii, miłośnik aktywnego stylu życia, pasjonat myślistwa. Człowiek lubiący być w pięciu miejscach jednocześnie, facet, dla którego hasłem przewodnim w życiu zawsze było ,,albo grubo, albo wcale”... Tak może mógłbym opisać siebie, gdyby ktoś zadał mi pytanie - kim jesteś?
Całe życie za czymś biegałem. Spacery i polowania z psami, siłowania, ultramaratony, góry, wycieczki rowerowe. Spokój i odpoczynek rozumiałem zupełnie inaczej, niż większość. Nie było nigdy złej pogody, nigdy złego samopoczucia, gorszych dni. Pojawiało się hasło - działałem, była wizja - realizowałem ją. Ale wszystko do czasu.
Niestety, początek roku okazał się dla mnie mało łaskawy. To miało być tylko wyrwanie zęba… Ale było to początkiem mojego koszmaru. Pięć tygodni zamieniło się w prawdziwy horror. Ogromny ból, ciągłe dreszcze, nocne poty. Z człowieka, który nigdy nie umiał się zatrzymać, stałem się dosłownie wrakiem. Zbagatelizowałem objawy, bo liczyłem, że mam stan zapalny po wyrwaniu zęba, a może dopadło mnie przeziębienie, osłabił się organizm. Niestety, ale w lutym wejście po schodach stało się wyzwaniem. Byłem bez sił do życia…
12 lutego trafiłem do szpitala. 13 lutego wyrok - ostra białaczka szpikowa. Jak się okazało i tego było mało, wraz z mutacją FLT3, a potem jeszcze kolejną NPM1. Istne kombo, jak to bywa w moim przypadku - w końcu, albo grubo albo wcale. W tej chwili przebywam w szpitalu, jestem poddany pierwszemu cyklowi chemii, a następnie otrzymam lek midostaurynę, która jest dużą szansą na to, że uda mi się pokonać tego wariata. Myślę pozytywnie, aczkolwiek z pewnością nie jest łatwo, szczególnie, gdy chemia zabiera mi energię, gdy nie mam siły ruszyć ręką czy nogą, gdy ból w środku rozwala mnie do tego stopnia, że mam najgorsze w głowie myśli. Wiem jednak, że muszę walczyć, bo mam dla kogo.
Sam w życiu nie prosiłbym o pomoc, bo każdy, kto mnie zna wie, że nie jest to w moim stylu, jednak za namową moich przyjaciół postanowiłem z tej pomocy skorzystać, bo wiem, że najbliższe moje miesiące to będzie całkowity brak możliwości pójścia do pracy. To będą tygodnie, miesiące spędzone w tej beznadziejnej sali. I wiem też, że nie mogę obarczać wszystkim mojej partnerki, bo choć zrobi wiele, by było jak najlepiej i wiem, że ogarnie większość, to jednak pewnych rzeczy nie przeskoczy.
Choć wzbraniałem się przed tą zbiórką i do teraz mam duże obawy, wiadomość od mojego kolegi pozwoliła mi podjąć tę decyzję i skorzystać z pomocy ludzi, którzy chcą to zrobić od serca, ,,Proszę Cię przyjacielu o jedno, zrobiłeś mnóstwo dla wszystkich, a teraz pozwól nam zrobić coś dla Ciebie…” Nie chciałem zachorować, miałem milion planów i wizji na życie, ale leżąc w szpitalu wiem, że są rzeczy ważne i ważniejsze. I choć pieniądze są istotne, bo za coś trzeba zapłacić rachunki czy mieć na życie, to nic nie jest ważniejsze, niż zdrowie. I teraz wiem to podwójnie… Dziś pomożecie mi, a kiedyś może ja będę miał szansę pomóc komuś innemu.
Ja wiem jedno - chcę jeszcze stanąć na niejednym 4-tysięczniku w Alpach, chcę ze swoją kobietą leżeć na plaży w Chorwacji, chcę przeżyć jeszcze nie jeden sezon polowań z moimi przyjaciółmi i moimi psami… Mam jeszcze trochę do zrobienia tutaj.
Będę walczył, dopóki starczy mi sił.
Tymczasem - Darz Bór! Przyjaciele
Darek
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Trzymam kciuki !!! Zdrowia !!!
Bardzo dziękuję 🤗
Z modlitwą ♥️
Marta
Bardzo dziękuję 🤗
Jeszcze pobiegniesz!
Dzięki - to pewne 💪
NEVER GIVE UP 💪💪💪 Darek
Dzięki Krzychu, nie ma innej opcji 💪
Walcz Dario!!! Trzymam kciuki i modlę się za Ciebie
Dziękuję, walkę mam wpisaną w DNA 💪💪💪