Nasz syn do 1,5 roku życia rozwijał się prawidłowo. Po otrzymaniu szczepionki MMR przestał mówić, wg lekarzy to było normalne gdyż „chłopcy mówią później”, „zacznie mówić na 3 lata proszę czekać”. Czekaliśmy. Ufaliśmy lekarzom. Syn miał 3 lata i nadal nie mówił. Zaczął się covid problemy z diagnostyką. W końcu otrzymaliśmy diagnozę - autyzm dziecięcy. Syn obecnie ma 7 lat. Wszystkie badania które mu wykonujemy od podstawowych genetycznych, przez neurologiczne, metaboliczne, wszystko wychodzi prawidłowe. Lekarze wypierają autyzm od szczepienia. A dla nas każdy kolejny wynik badania pokazuje, że nie ma na co „zwalić” jego przypadłości. Obecnie czekamy na badanie genetyczne mikromacierzy i zostaje nam badanie WES 2+1 które przekracza nasze możliwości finansowe. Jest to jedyny sposób, żeby udowodnić że moje dziecko straciło zdrowie przez lekarzy lub/i żeby odkryć czy jego problemy nie są powiązane z genami. Nic innego już nam nie zostało.

Jako matka i osoba która podpisała się pod zgoda na OBOWIĄZKOWE szczepienia każdego dnia mam do siebie żal, że to moja wina. Poznając system z drugiej strony aż ciężko opisać jak głeboko w poważaniu mają dzieci z problemami poszczepiennymi które de facto wypierają, że to napewno nie od tego.

Proszę o pomoc. Tylko dzięki Wam

możemy w końcu odkryć prawdziwa przyczynę zaburzeń syna i pociągnąć do odpowiedzialności osoby odpowiedzialne. Przez to, że syn wszystkie wyniki ma prawidłowego lekarze nie widzą przeciwskazań do kolejnego szczepienia - tego samego po którym cofnął się w rozwoju. Bezlitośnie chcą, żebyśmy stracili te wszystkie lata terapii..

Nie możemy do tego dopuścić :(