24 lutego tego roku zawalił się świat wielu ludzi. Świat Pani Halyny z Mariupola zawalił się dwa razy - najpierw na widok jej rodzinnego miasta obracanego w ruinę przez rosyjskich najeźdźców, a zaraz potem z powodu ciężkiej choroby, która dotknęła ją samą. Ta choroba to ostra białaczka szpikowa - groźny nowotwór, który nieleczony zabija w ciągu kilku tygodni, a jego leczenie wymaga wielomiesięcznego pobytu w szpitalu i poddania się przeszczepowi szpiku.

Pani Halyna przyjechała do Polski jeszcze przed wybuchem wojny. Miała zezwolenie na pobyt w naszym kraju i legalną pracę. Niestety niedługo po tym, jak rozpoznano u niej ostrą białaczkę, jej pracodawca nie przedłużył z nią umowy. Została bez środków do życia i bez prawa do opieki zdrowotnej. Z powodu choroby nie ma możliwości znalezienia nowego zatrudnienia. Ponieważ w momencie wybuchu wojny była już w Polsce, nie przysługuje jej też status uchodźcy. Państwowe instytucje, do których zwracała się z prośbą o pomoc, rozkładają ręce. Do własnego domu w Ukrainie wrócić nie może - jej domu już nie ma. Żeby zapewnić sobie ubezpieczenie i możliwość dalszego leczenia, Pani Halyna musi zapłacić 1300 zł zaległych składek, a następnie 600 zł każdego miesiąca. Dla ratowania życia ta kwota wydaje się bez znaczenia, ale dla osoby, która straciła wszystko, jest absolutnie zaporowa. Tymczasem choroba wymaga szybkiego działania, aby móc uzyskać całkowite wyleczenie. W obecnej sytuacji, Pani Halyna może jedynie prosić Państwa o pomoc - każda, nawet najmniejsza kwota wpłacona na jej rzecz może przesądzić o jej dalszym życiu. Pomóż Pani Halynie walczyć o swoje życie, by mogła pomóc odbudować życie innych.