id: h5u3kg

Bayraktara nie kupimy. Spraye na komary, zasypki do stóp i Snickersy dla ukraińskiej armii.

Bayraktara nie kupimy. Spraye na komary, zasypki do stóp i Snickersy dla ukraińskiej armii.

Our users created 1 226 060 fundraisers and raised 1 347 819 963 zł

What will you fundraise for today?

Description

Na wojskowym punkcie kontrolnym gdzieś przy drodze, w Ukrainie.


- Zupa na Monciaku ?

- Tak

- Ooo, czyli są Snickersy?

- Jasne, macie tu, proszę.

- Nam nie trzeba. Jedźcie. Jedźcie dalej. Dajcie tam, w głąb. Tam źle.


Są miejsca, gdzie dzięki Państwa wsparciu znaczek Zupy jest rozpoznawany, gdy transport jedzie podobną trasą kolejny raz. I czasem wywoła uśmiech. Jesteśmy ten uśmiech winni wielu. Państwu również.


Pomoc dla kobiet w ukraińskiej armii był najdalszym i najkosztowniejszym transportem Zupy. W miejscach, do których udało się dotrzeć, w obwodzie mikołajowskim i odeskim, ukraińskie żołnierki dostały tyle niezbędności ile chciały. A teraz, teraz drodzy Państwo, chcielibyśmy przekazać od chłopców, od tych 80 procent armii, że jeśli można, to oni, chłopcy, chłopcy walczący w ukraińskiej armii, też by chcieli. Też by chcieli, żeby zadbała o nich choć trochę Zupa na Monciaku.


Oni nie bronią tylko Ukrainy, oni bronią również nas. To, jak nierówna to walka i jacy dzielni i wytrwali to ludzie, ze zdumieniem obserujemy od 131 dni.


My z Zupy na Monciaku nie potrafimy zmienić świata. Tak jak często nie potrafimy sprawić, by nasi bezdomni przestali być bezdomni, a nasi ubodzy przestali być ubodzy, tak nie mamy mocy sprawić, by ukraińscy chłopcy wrócili cali i zdrowi do swoich domów. Moglibyśmy jednak, z Państwa pomocą spróbować zrobić choć coś, żeby było im na tej wojnie choć trochę lżej.


Jest kilka żołnierskich zgłoszonych nam potrzeb, którym moglibyśmy spróbować wspólnie zaradzić.


1. Upalne południowoukraińskie słońce.


Jeszcze będziemy korzystać z gościnności odesskich nadmorskich kurortów i kosztować importowanych na całą Europę chersońskich arbuzów. Ale dziś, na wojnie, walczącym słońce nie sprzyja. Potrzeba kremów przeciw oparzeniom, i pianek na oparzenia, okularów przeciwsłonecznych i przewiewnych panamek (to takie kapelusiki). Bielizny, bawełnianych koszulek i rolek czarnej folii do robienia czegoś na kształt daszku w okopach.


2. Komary.


O zachodzie słońca spocone ciała wabią ich całe chmary. Repelenty na skórę i odstraszacze ultradźwiękowe to spełnienie marzeń żołnierza o, chciałoby się powiedzieć, spokojnym śnie, ale choć sen na froncie spokojny nie jest, to może choć nie być przerywany przez ukąszenia owadów.


3. Łączność.


Nikt z nas nie lubi, gdy poza domem rozładuje się nam bateria telefonu. W warunkach wojennych to niewspółmiernie większy kłopot. Potrzebne są powerbanki. Żołnierze, którzy o nie proszą, spędzają długie godziny w okopach. Wielką radość sprawiają też latarki. O dwóch cichych generatorach prądu chłopcy marzą nieśmiało, bo choć rozwiązałyby masę problemów, to są niestety drogie.


4. Stopy.


Upał plus niezdejmowane godzinami wojskowe buty równa się kłopoty. I brak czasu, warunków, środków do ich rozwiązania. Trzeba zapobiegać. Potrzebne są zasypki do stóp, bawełniane skarpetki, plastry, środki do dezynfekcji stóp i obuwia, choć kilka par czystych butów.


5. Coś lepszego do jedzenia.


Coś, co nie tylko nakarmi, ale i podniesie na duchu. Ukraina nie głodzi swojej armii. Jakieś kalorie są. Zwykle to jednak kasza. Uśmiech żołnierzy na widok Snickersów jest bezcenny, choć i tak wezmą po jednym, a resztę każą zawieźć dzieciom. Alkoholu i papierosów nie przywieziemy, ale trochę słodkiego od Państwa, lepszą konserwę zamiast najtańszego pasztetu i kawę moglibyśmy. Kiedy każdego dnia może skończyć się Twój świat, nie można życia odkładać na później.


Puszki Coli też byśmy kupili.


6. Higiena i medycyna.


Maszynki do golenia, mydło, szampon i entuzjastycznie witane przez wszystkich wilgotne chusteczki. Środki przeciwbólowe, po ukąszeniach, przeciw przeziębieniu, leki nasenne i przeciwlękowe. Tak. Oni nie są ze stali. Są prawie ze stali. A to prawie wymaga wsparcia.


Zbiórkę rozpoczął z przytupem Vitalii. Jeździmy do niego do Łomianek po worki na piasek na barykady. Tym razem w garażu worków było mało. Ale było auto dostawcze. Bierzcie, mówi Vitalii. I dajcie żołnierzom. Jak złożyć fotele, to i rakieta wejdzie.


Jak nam Państwo zechcecie pomóc to razem sprawimy, że auto Vitaliia nie ruszy w stronę Chersonia puste.


Zechcecie?


I cywile. Jeszcze cywile. W obwodzie mikołajowskim jest wiele zniszczonych miejsc, gdzie ludzie, zwłaszcza starsi, mimo wszystko zostali. Widząc busa z naklejką pomoc humanitarna wychodzą na drogę i pytają o najprostsze produkty. Czy macie olej i kaszę? Chcielibyśmy mieć. I kawę, cukier, herbatę również. Chcielibyśmy przed wyjazdem zabezpieczyć się w paczki na takie spotkania.


Znowu dużo chcemy, najmocniej przepraszamy. Bardzo chcielibyśmy, żeby to było niepotrzebne. Póki jednak wojna trwa, będziemy Państwa razem z Panem @Paweł Lęcki prosić, żebyście Państwo pomagali nam na naszą malutką skalę ulżyć Ukrainie. Choć troszeczkę.

There is no description yet.

There is no description yet.

The world's first Payment Card. Your mini-terminal.
The world's first Payment Card. Your mini-terminal.
Find out more

Donations 446

preloader

Comments 7

 
2500 characters