Co tu dużo mówić - życie ssie i w ramach prezentu na nowy rok postanowiło złapać mnie za pysk i dobrze potyrać.

Efektem tego szczodrego daru jest trwające niemal dwa miesiące zwolnienie lekarskie, które w bonusie okroiło mi wypłatę do tego stopnia, że muszę założyć zrzutkę, jeśli chcę przeżyć, co jest kolejnym kwiatem, który mogę dołączyć do tego bukietu spierdolenia.

Mam ADHD i w związku z tym, muszę codziennie przyjmować leki. Niestety, ponieważ leki na ADHD są uznawane za leki narkotyczne, to recepta na nie jest ważna przez miesiąc, a koszt mojego zestawu to ok 600 zł - bo po 18 r.ż. nie są refundowane (dzięki, Polsko!). Do tego dochodzą koszty terapii i psychiatry, ok 560 zł w miesiącu.

Jakby tego było mało to pomimo moich licznych starań wciąż nie udało mi się opanować odżywiania się przez fotosyntezę.

Generalnie, cóż, jest jak jest.

Dzięki, za każdą pomoc - jest ona dla mnie, dosłownie, na wagę złota i przetrwania tego cholernego miesiąca.