Ukradli mi rower.

Rower, który miał mi towarzyszyć w bikepackingowej wyprawie na Bornholm za niecały miesiąc. 

Bilety kupione, przygotowania poczynione. Pola w wyprawowej euforii od ponad miesiąca.

Otarłam niejedną łezkę, wyrzuciłam dużo złości. Co dalej?

Potrzebny nowy rower. Stary może się znajdzie, może nie. Nie mogę na to liczyć do ostatniej chwili. 

Pewnie gdyby to finansowo było dla mnie relatywnie mniej znaczące, na złości i łezkach by się skończyło. A może i nie, bo nie mam w sobie zgody na bierność.

W tej złości i potrzebie wyciągnięcia z niefajnej sytuacji czegoś dobrego pojawiła się trochę szalona myśl. Może to impuls od losu? Już od dłuższego czasu szukam czegoś nowego, motywacji do rozpoczęcia działań, lepszego i innego wykorzystania małych talentów i pomysłów przelatujących mi przez głowę jak wyścigówki.

Podróże i wyprawy są jedną z tych rzeczy, które kocham najbardziej. Wchodzę w to działanie z radością i łatwością. Trasy same układają się w głowie bez większych trudności. I chciałabym się tym dzielić.

Naszła mnie taka szalona myśl. A gdyby tak poprosić o pomoc. Wiem, że świat wokół ma ważniejsze potrzeby niż kupno nowego roweru. Lubię dawać i się dzielić. Jestem mistrzynią barterów, a działania, żeby uciec przed prokastrynacją, często potrzebuję "małego bata", żeby dopamina doskoczyła do odpowiedniego poziomu.

Pomysł jest taki. 

Uruchamiam zrzutkę na rower. Każda osoba, która poczuje, że ma ochotę mnie wspomóc dostanie stworzony przeze mnie autorski, praktyczny przewodnik rowerowy po Bornholmie, gotową ściagę z trasą, noclegami w shelters, na tzw. prymitywnych polach namiotowych, z opisem przygód i atrakcji. Takie coś dzięki czemu w ręce można będzie zrealizować podobna wyprawę bez większego trudu przygotowań i poszukiwań. Już się jaram na samą myśl. Będzie fajne, obiecuję. I daje sobie deadline do końca listopada. A jak już jedno się zadzieje to na tej energii niech się zadzieje i następne. Mam nadzieję, że będzie to początek mojej przygody z "profesjonalnym" dzieleniem się tym jak podróżować, tanio, na własną rękę, w bliskości z miejscem, przygodą w głowie, a nawet małym człowiekiem na pokładzie.

Bo wiecie, często nie mamy wpływu na to co nam się przytrafia, ale mamy wpływ na to co z tym zrobimy. I ja chcę zrobić coś dobrego, dla siebie i innych.

Będę super wdzięczna za każdą pomoc, wpłatę, udostępnienie, podbijanie.

A złodziejom wiadomo **** * **** 

No to niech się dzieje.