Koteczka, którą mam na domu tymczasowym nagle się bardzo pochorowała :( Najpierw niespodziewanie dostała rujki. Trzeba było wyciszyć ją lekami, bo kotka bardzo się męczyła. Ma wyznaczony zabieg kastracji na 1 września. Niespodziewanie po kilku dniach przestała jeść i była bardzo osowiała. Szybciutko pojechała do pana dr i okazało się, że kotka ma panleukopenię :( Potwierdził to wykonany test. Wdrożono natychmiastowe leczenie, jeżeli nie nastapi choć lekka poprawa, kotka Musi wrócić do gabinetu na szpitalik, gdyż będzie musiała być pod stałą kontrolą i dostawać kroplówki.

Już teraz koszty są duże za jej leczenie, a nie wiem co będzie dalej.

Osobom prywatnym znacznie trudniej pomagać, bo nie mają takich środków, jak fundacje. Jednak do tej pory jakoś udawało się pomóc już wielu kotkom i nawet pieskom. Jednak nie ukrywam, że jest coraz ciężej :(

Wstawiam kartę informacyjną z dzisiejszej wizyty i fakturę na sumę 300 zł. Nie wiem, jak będzie dalej z kotką, czy będzie potrzebny pobyt na szpitaliku. Oby nie, bo to już ogromne koszty.