Dwa tygodnie przed wybuchem wojny zmarł mój tato, zostawiając nam wolny dom. Gdy tylko usłyszałam o wybuchu wojny bez wahania udostępniłam go 10 osobowej rodzinie z Ukrainy. Babcia z wnukami których rodzice do dziś walczą na Ukrainie, mama z córkami i ich dziećmi w tym miesięczne maleństwo. Szybko się okazało że ta rodzina jest dużo liczniejsza... Aktualnie około 24 osób (mama z maluszkiem wróciła na Ukrainę opiekować się mężem który został postrzelony).Głownie kobiety z małymi dziećmi. Mieszkają na niecałych 120m2.

Pomimo sytuacji zawsze życzliwi, uśmiechnięci dbają o dom jak o własny. Cudowni ludzie których dotknęło to czego sama obawiałam się w życiu najbardziej.

Oczywiście szukają pracy, ale nie jest to łatwe. Czasami uda się znaleźć dorywczą prace, ale pieniądze szybko idą na bieżące potrzeby, takie choćby jak buty na wiosnę. Nazywają mnie siostrą, chcą brać na matkę chrzestną kolejnego maluszka który do nas przybył. Moja nowa rodzina.

Niestety dom idzie na sprzedaż i z końcem maja (do tego czasu udostępniam go za darmo i pokrywam wszytki koszty, a są one ogromne). Z tego powodu organizuje zbiórkę, żeby zapewnić mojej nowej rodzinie spokojne kilka miesięcy (koszt takiego wynajmu to około 7tys złotych na miesiąc plus opłaty). Za zebrane pieniądze chciałabym wynająć im większy dom w którym będą mogli dalej mieszkać razem i się wspierać.

Będziemy wdzięczni za każde wsparcie!