Saba

Wysoka ciąża, na łańcuchu, pod gołym niebem.

Wygląda jakby za chwilę miała rodzić? Nie, na tych zdjęciach ma 10 dni do porodu. Tak koło 20 grudnia tuż przed Świętami. Tylko szczeniaków dużo.

8 lat, drugie szczeniaki w tym roku. Które w życiu? Pewnie wiele ich było. Co cieczkę. Wyeksploatowana nieźle.

Miała być wysterylizowana w lecie, po poprzednich szczeniakach.

Mam głęboką wdzięczność dla kogoś, kto mi załatwił tuż przed porodem wysyłanie 14 szczeniaków do aniołków. Sama przyjemność, naprawdę. Cud, że 6 grudnia wyjechała i przyjechała do mnie. Mogła tych szczeniaków na tym łańcuchu w zimnie nie urodzić. Chociaż usłyszałam – eee, może by urodziła. Urocze.

Saba musi teraz dojść do siebie. Poza rekonwalescencją przed nami jeszcze trochę diagnostyki. Na jajnikach były torbiele, na macicy prawdopodobnie mięśniak.

Saba je tylko mokrą karmę, nawet nie potrafi suchej. Na pewno umiała jeść kości. Zęby ma bielutkie choć starte.