id: mu4fsd

Remont mieszkania

Remont mieszkania

Our users created 1 214 030 fundraisers and raised 1 312 412 765 zł

What will you fundraise for today?

Description

Ogólnie to od momentu odejścia od od ojca moje 5cio letniego synka, z którym wspólnie mieszkaliśmy przez 6 lat w Niemczech, do 2017, to jest tylko źle i coraz gorzej... Uciekłam od niego zostawiając mu wszystko czego się dorobiliśmy. Z dzieckiem na rękach wróciliśmy do Polski, do mieszkania doszczętnie zniszczonego przez lokatorów (2,5roku wynajmu) i zamiast się wziąć za życie, to się wzięłam za remont, który był wyższą koniecznością, a na który mnie nie stać zupełnie i utopiła wszystkie oszczednosci i nie daje już rady. Od dwóch lat mieszkamy na placu budowy a brak funduszy i pomocy skutecznie mnie unieruchomil. Ten brud, kurz wywołuje mocne stany alergiczne już. Mieszkanie opalane węglem. Raz w miesiącu zapycha się komin. Nie mam rodziny ani znajomych, bo nie pochodzę z miasta, w którym mieszkam. Każdy kogo znałam jak zobaczył, ze tym razem ja potrzebuje pomocy to się wszyscy odwrócili i zostałam sama z małym skazana na przypadkowych ludzi. To spowodowało że poleglam bo jestem naiwna i zaufałam ludziom, którzy mnie okradli, oszukali wykorzystali i zniknęli niestety. Teraz jeszcze ojciec syna( on został w Niemczech) przestał płacić alimenty i wypowiedział nam świadczenia z Niemiec i nie mamy żadnych środków do życia :( nie mówiąc już o tym, żeby kontynuować remont czy cokolwiek osiągnąć,. Jakby tego było mało to w grudniu w tamtym roku facet wykorzystał mnie seksualnie i jestem w ciąży. Oczywiście nie zgłaszałam tego bo więcej problemów nie potrzebuje. Mam już dość tego wstydu i strachu. Nie mamy niczego ani nikogo. Nie mam nikogo, kto choćby posiedział i popłakał ze mną. Z całym tym koszmarem jestem zupełnie sama i nie wiem już co robić. Przecież gdzieś ktoś musi mi pomóc :( inaczej czarno to widzę... ja mam bardzo głęboką depresje i raczej słabe chęci do życia. Jak nasze życie jakimś cudem się nie zmieni to ja nie dam rady tak żyć dłużej....


Były partner psychicznie gnębil przez te wszystkie lata za granicą. Dalej to robi... im dalej od niego tym bezpieczniej dla mnie. Mnóstwo problemów i długów tylko przez niego mam i wrogów. Przez niego większość odwróciła się ode mnie. Tu mam biedę ale przynajmniej święty spokój. Ja się go bałam i boję nadal. Jako jedyny człowiek na ziemi doprowadza mnie do takiego stanu jak nikt inny. Jego jednego szczerze nienawidzę. Bardzo żałuję że wyjechałam z Niemiec bo tu sobie ewidentnie nie radzę. Ale teraz to już nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem i trzeba żyć


Nigdy nie wiadomo kogo wpuścisz do swojego życia. Pierwsze 2 lata byłam najszczęśliwsza z Kamilem. Ale dalej było już tylko coraz makabryczniej. Tak czy inaczej z Alexem zostaliśmy sami. Przez nienawiść do mnie, to moje dziecko cała rodzina tatusia ma głęboko w dupie. Nikt się absolutnie tym małym chłopcem nie interesuje bo jest moim synem. To jest chyba dla mnie najbardziej bolesne. Nie mniej jednak ja staram się stworzyć mu normalny dom i spokojne życie, szczęśliwe dzieciństwo. Alex tak bardzo chce brata :) ciągle o tym mówi i głaska mnie po brzuchu. Codziennie pyta jak dziś urósł juz jego brat hahaha i powiem, że poniekąd dobrze, że moje drugie maleństwo nie ma w ogóle ojca. Chyba ,,drugiego Kamila,, nie przezylabym! A tak celem mojego życia są moje dzieci i dla nich chciałabym wszystkiego tego, czego będą pragnąć. Chociaż wiem że wystarczy po prostu być czynną mamą w życiu takiego szkraba, a miłość jaką otrzymuje się w zamian jest jak najlepsza sprawa świata! Wiem że gdybym miała to mieszkanie w miarę dokończone, byłoby mi niewymownie lżej. To jest mój największy problem. Ze mieszkamy jak brudasy, na placu budowy. Nie można stworzyć tu normalnych warunków do niczego. Ponad 2 lata walczę ale ani funduszy juz na to nie mam, ani żadnych umiejętności budowlanych. Wszystko co mogłam juz zrobiłam, a jednak to wciąż za mało. Nie chciałam nikogo na siłę, ani po to by ogarnął moje życie dlatego męczę się sama jak jakaś psychiczna. Bo dziś ludzie używają ludzi i żyje im się zdecydowanie lepiej. Ale ja nie potrafię cudzym kosztem, więc w większości to wszystko moim kosztem. Straciłam wszystko. Cale swoje życie... wszystko co znałam, w co wierzyłam, co kochałam. Zostałam sama, bo odeszłam od faceta, który zrujnował mnie jako człowieka i kobietę. W głowie miałam myśli, że wolałabym nie żyć, niż żyć tak jak wtedy tam, z nim. Dlatego postąpiłam tak desperacko. Ucieklam od niego, bo wtedy to było dla mnie jedyne właściwie rozwiązanie. Kamil cpal, zdradzał mnie, obczernial, szmacił, poniżał. Jak odeszłam, to niebo i ziemie poruszyło, żeby nikt mi nie uwierzył i nie pomógł. Ma taki dar manipulowania ludźmi, że to aż przerażające. Sobą zajął się tak skrupulatnie, że o synu zapomniał zupełnie. Od zawsze walczy ze mną, okłamuje wszystkich, wypiera się, wmawia absurdalne rzeczy, straszy ze mi zabierze Alexa, opowiada niestworzone rzeczy, tylko po to, żeby się wybielić. Jego Alex nie interesuje. Gotów by dziecko do jakiegoś ośrodka trafiło, bylebym ja cierpiała. Chory psychicznie typ! Tak bardzo żałuję ze w niego uwierzyłam i dałam mi szansę, bo to od zawsze nie był gościu dla mnie. Ale chciałam rodziny, dziecka. Tak się skończyło. A teraz muszę radzić sobie sama. Nieważne co się dzieje ja i tak nie mam wsparcia.... Czasami nie wiem już co robić... wiele błędów popełniłam, ale mnie i mojego synka łączy wyjątkowa więź. Dla Alexa jestem najlepsza mamą na malutkim Świecie i nigdy nie pozwolę, by Kamil to zmienił. On został tam i nigdy nie pomógł mi w kwestii wychowania Alexa, czy ustabilizowania naszego życia. Do dziś powtarza, że skoro sobie poszłam to jego moje problemy nie interesują. Nawet te które związane są z naszym dzieckiem, bo przecież sama sobie winna jestem. I już się z tym pogodziłam wszystkim. Jeszcze rok temu byłam zdeterminowana i waleczna, ale dziś już tak super nie jest. Od grudnia Kamil nie płaci alimentów. Skończyły się także świadczenia rodzinne z Niemiec, bo pewnie wszystko poblokował. Pozbawiając nas tym samym środków do życia i on jest z siebie zadowolony Chciałabym złapać jakiś punkt zaczepienia i trafić w końcu na kogoś, kto nie rozłoży przede mną rak w bezradności. Nie mam wygórowanych oczekiwań, właściwie nie mam żadnych... a jedynie nadzieje, że w końcu coś w naszym życiu się zmieni... wiesz ja jestem z tych ambitnych i honorowych! Do tej pory nie potrzebowałam ani pomocy z opieki ani właściwie żadnej pomocy. Bardzo trudno jest schować dumę i wywlekac własne intymne brudy z życia, by ktokolwiek okazał zainteresowanie w ogóle. To wszystko kosztuje mnie ekstremalnie dużo... myślę, że ktoś kto nie przeżył podobnych zdarzeń, nie jest w stanie zrozumieć o czym mowie... Nie mniej jednak, jak już wspominałam, wiem, że nie daje już rady, dlatego wręcz zmuszam się do szukania pomocy dla nas gdzieś ,,na zewnątrz,, ... każda porażka dobija milion razy bardziej, a bezradnośc odbiera możliwość swobodnego oddychania. Głęboko w mojej głowie, kotluje się myśl, że zawiodłam moje dziecko, choć mu przysięgałam, że nigdy nie zawiodę.... wychodzi jednak na to, że klęska całkowita jest bardzo blisko i coraz trudniej odeprzeć negatywne myśli... Ja jestem przerażona tym że w ciąży nikt mnie nie zatrudni, sprawa o alimenty kilka miesięcy, 500+ nam się nie należy, świadczeń niemieckich nie mamy. Na dzień dzisiejszy zdarza się że kradnę jedzenie w sklepie i jak mam tak dalej żyć?!?! Jak utrzymać 2 niczyich dzieci (znaczy wyłącznie moich!) Bez środków do życia, w dodatku żyjąc w warunkach nie nadających się w ogóle do życia... Alex jest cudownym dzieckiem. Empatycznym, zdolnym, inteligentnym, grzecznym chłopcem, który pięknie dziekuje, prosi i przeprasza. Rewelacyjnie liczy i bardzo chce już czytać. Uwielbia meinkrafta i youtubetow jakichś tam hahaha jego największą maniako-pasja to Lego. On po prostu kocha te klocki i amen. Będzie najwspanialszym starszym bratem na Świecie!♡ on wyczekuje tego dzidziusia bardziej niż ja! Nie jest zazdrosny, ani nie jęczy ze będzie się musiał dzielić. Wręcz przeciwnie! Mówi że w końcu będzie miał się z kim dzielić i z kim bawić :) on jest moim najcenniejszym na Świecie skarbem i nie wyobrażam sobie życia bez niego! :( oboje marzymy żeby Alex miał wreszcie swój pokój. Z łóżeczkiem biurkiem i czystą ciepłą podłogą. :( Alex płacze jak oglądamy program ,,nasz nowy dom,, mówi że jego marzeniem jest mieć w końcu ładne ściany bez dziur i ładnie, czysto. No ja sobie nie radzę i jeśli nie zdarzy się jakiś cud to wyląduje w psychiatryku...  pomocy

There is no description yet.

There is no description yet.

The world's first Payment Card. Accept payments wherever you are.
The world's first Payment Card. Accept payments wherever you are.
Find out more

Donations

no donations yet, be first to donate!

There were no donations

Comments

 
2500 characters
Zrzutka - Brak zdjęć

No comments yet, be first to comment!